Rozdział 1

3.7K 156 17
                                    

Studenci trzeciego roku prawa tłumnie wylegli przed gmach uniwersytetu. Było ich o wiele mniej, niż kilka lat wcześniej. Pierwsze dwa lata były straszne, w najkoszmarniejszych snach nie przypuszczali, że będzie tak ciężko. Wielu z nich odpadło, zostali najbardziej zdolni i wytrwali, a także odporni na stresy. Nikt się z nimi nie patyczkował, tak jak w czasach szkoły średniej, tutaj musieli udowodnić na co ich stać. Była to zbieranina ze wszystkich stron Polski, mieli różne korzenie i statut społeczny. Potworzyły się niewielkie grupki, po kilka osób, przyjaźnie zawierane tutaj miały szansę przetrwać wiele lat. Do Warszawy gnał ich przede wszystkim prestiż uczelni i to, że mogli się pochwalić jacy to z nich światowi ludzie.

Po długim i nudnym przemówieniu prorektora, który pewnie wysłuchały chyba tylko w całości pierwszoroczniacy, wreszcie wydostali się z gmachu, ciesząc się chyba jednym z ostatnich ciepłych dni, przed nastaniem jesiennych pluch.

Monika Stenko rozejrzała się lokalizując dziewiętnaście osób ze swojego rocznika. Tylko tylu zostało ich z pierwotnej czterdziestki. Odpadła połowa, a kilkoro z pozostałych także zaliczało sesje na słowo honoru. Jako starościna czuła się za nich odpowiedzialna, choć byli to już dorośli ludzie, którzy brali odpowiedzialność za swoje błędy. Jej wzrok zatrzymał się na Darii Pryk, która przeciskała się między kolegami trzymając za ramię mężczyznę i wyraźnie kierowała się w jej stronę.

– Cześć, słoneczko. – Daria pocałowała ją w policzek i uśmiechnęła się promiennie. – To Stefan Krawczyk – przedstawiła nieznajomego. – Będzie w naszej grupie.

– Skąd się przeniosłeś? – zapytała Monika.

Takie praktyki były rzadko stosowane, ale zdarzały się.

– Z Jagielona – odparł. Miał przyjemny, ciepły głos.

– Wiesz, tutaj różnie bywa – uśmiechnęła się lekko. – Może za chwilę zatęsknisz za Krakowem i będziesz chciał tam wrócić.

– Już tęsknię – odparł i wzruszył ramionami. – Mam jednak nadzieję, że poradzę sobie.

– Pomożemy ci – zaszczebiotała Daria i uwiesiła się ramienia chłopaka. – Ja chętnie cię wprowadzę.

– Każda pomoc się przyda. – Delikatnie uwolnił się z uścisku dziewczyny. – Przede wszystkim nie mam ochoty błąkać się po tym gmaszysku. – Zadarł głowę i spojrzał na fasadę budynku.

– Przez pierwsze parę dni trzymaj się Darii, a potem sam będziesz wiedział, co gdzie jest. – Monika wyjęła z torebki tablet. – Podaj mi maila, to podeślę ci plan zajęć i udostępnię hasło do naszej stronki.

– Nie bądź taka zasadnicza, Monia, nie pierwszego dnia – oburzyła się Daria. – Dziś jeszcze możemy zabalować, uczcić ostatni dzień wakacji.

– To było wczoraj. – Roześmiał się Stefan. – Ostatni dzień wakacji był wczoraj – dodał ku ścisłości.

– Czysta semantyka – zaprzeczyła panna Pryk. – Dziś jeszcze można wyjść i się zabawić. Może do Enklawy? Co ty na to, Monia?

– Dzięki, ja spasuję. – Okrasiła odmowę uśmiechem. – Mam plany na wieczór.

– A ty, Stefan? – Daria spojrzała błagalnie na chłopaka. – No chyba nie zostawisz mnie na lodzie?

– Też jestem zajęty, ale mogę to przełożyć – uspokoił ją. – To, gdzie po ciebie podjechać?

– To ja was teraz zostawiam – oznajmiła Monia i ruszyła w stronę budynku.

ZaufaćWhere stories live. Discover now