Rozpacz cz.2

18 1 2
                                    


Ta wiadomość zaskoczyła mnie. Nie byłam pewna czy dobrze usłyszałam.

- Ale jak to?

Vlad prychnął i powiedział mało przyjemnym tonem.

- Jakie to ludzkie dlaczego? Poco? Czemu? Wszyscy polegli rozumiesz. Vlad był zdenerwowany i w tym momencie atmosfera zrobiła się gęsta.

- Tak. Rozumiem. Tylko tyle byłam w stanie powiedzieć. Kiedy chciałam wycofać sie do siebie Vlad odezwał się.

- Ty i Monic macie wolne. Chce być sam.

Kiedy pospiesznie zbierałam swoje rzeczy zaczęło do mnie docierać co sie stało. Nie miałam czasu na łzy. Z reszta nie chciałam Vlada drażnić jeszcze bardziej. Musiałam skoncentrować się nad tym co myślę. Vlad posiadał wiele zdolności,jedną z nich była umiejętność słyszenia myśli. Z tego co wiem to umiał to wyciszać. Jak byłam już gotowa do wyjścia. Powiedziałam po cichu do widzenia. Wiedziałam że usłyszy. Przy zamykaniu drzwi dobiegł mnie głos Vlada.

- до свидания/do widzenia.

Wyszłam z gabinetu. Monic już nie było. Przeszłam przez hol do windy. Kiedy zjechałam na dól zrozumiałam że robię wszystko automatycznie. Czułam się jakbym obuchem dostała w głowę. Nikogo nie widziałam chociaż ludzie stali na korytarzu,nie słyszałam rozmów chociaż ł m ie na tyle żebym zobaczyła rozmawiali. Świat dla mnie zatrzymał się w miejscu. Dopiero powiew powietrza otrzeźwił na tyle,żebym rozejrzała sie do o koła gdzie jestem. Stałam na parkingu przed zakładem pracy na który właśnie wjeżdżały trzy czarne samochody. Wiedziałam kto zaraz z nich wysiądzie. Vlad zwołał Zarząd. Może oni jakoś zapanują nad nim. Stałam tak jak słup soli nie wiedząc co ze sobą począć. W tym czasie wszyscy już wysiedli z samochodów. Rozległ się odgłos kroków. Zbliżał się do mnie. Kiedy już przechodzili obok mnie jeden z członków zapytał się o Vlada.

- Good morning. Vlad is in office?/ Dzień dobry . Czy Vlad jest w biurze?

Spojrzałam nieprzytomnym wzrokiem na rozmówcę. Na oko miał około dwudziestu lat.

- Yes. Tylko na tyle było mnie stać. Poczekałam aż wszyscy zniknął w środku. Powoli podeszłam do samochodu. Wsiadłam. Kiedy zobaczyłam się w lusterku sama siebie sie przestraszyłam. Wyglądałam jak Chopin po koncercie. Włosy każdy w inna stronę. Oczy załzawione,praktycznie bez makijażu. Wyglądałam okropnie ale czułam się jeszcze gorzej. W końcu nie wytrzymałam i rozpłakałam się. Nie mogłam trzymać tego w sobie.

Nie wiem ile tak siedziałam ale jak się ogarnęłam to było ciemno. Parking już był prawie pusty. Stało pięć samochodów. Mój,członków Zarządu oraz szefa. Nie pojechałam do domu. Nie byłam wstanie prowadzić. Musiałam rozprostować kości. Wysiadłam i udałam się do budynku. Nadal wszystko robiłam na autopilocie. Kiedy już chciałam wejść główne drzwi otworzyły się a w nich był Vlad z pozostałymi osobami. Vlad nie wyglądał na zaskoczonego tym że mnie widzi. Kiedy sie juz mijaliśmy coś szybko powiedział do swoich a następnie do mnie.

- I pick up U to home. /Podwiozę Cie do domu. To nie było pytanie.

Obejrzałam sie za siebie i kiwnęłam głową po czym poszłam w kierunku toalet.

Po wejściu do łazienki podeszłam do lustra i oparłam o zlew. Kiedy podniosłam głowe i spojrzałam w lustro, sama siebie przestraszyłam. Włosy rozczochrane,oczy zaczerwienione i załzawione,wzrok nadal nieprzytomny ( wciąż moja świadomość wypierała to że Assasil i reszta nie żyją. W głębi czułam że jest szansa że to pomyłka. Stałam nad umywalką parę minut gdy drzwi otworzyły się a w nich staną Vlad.

'' Utrata kogoś bliskiego boli"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz