Stripper

2.1K 103 46
                                    


Po otwarciu drzwi przez ochroniarza Harry poczuł na swojej twarzy dym papierosowy, zapach potu i alkoholu. W jego uszach rozbrzmiała bardzo głośna muzyka. Musiał zmrużyć oczy by neony,reflektory i różne światełka nie zaatakowały mu wzroku. Był mu potrzebny. Niezbędny.
Chwilę stał blisko wejścia, rozglądając się po wnętrzu budynku. Zdawał się zdecydowanie mniejszy niż w rzeczywistości przez to, ile ludzi znajdowało się tam. Przedarł się przez tańczących, młodych ludzi w stronę baru. Oparł się o marmurowy blat i zamówił dwie whisky. Zapłacił odpowiednią sumę barmanowi, który puścił mu oczko.

-Na mój koszt, przystojni chłopcy zawsze są mile widziani.-Harry uśmiechnął się, dziękując cicho i odbierając pieniądze. Po chwili opróżnił obie szklanki. Ten mężczyzna musiał pracować tutaj od niedawna, bo gdyby wiedział, że Harry przychodzi tu codziennie, o tej samej porze, zamawia zawsze to samo i siada dokładnie w tym samym miejscu, to nigdy nie postawiłby mu drinka. Wiedziałby też, gdzie właśnie teraz Harry miał zamiar się wybrać.
Brunet wpatrzył się w swój cel i znów przedarł przez morze spoconych ciał. Dostrzegł, że jego miejsce, w którym zwykł siadać było zajęte. Westchnął zmęczony i podszedł do mężczyzny, pijącego shota.

-Słuchaj, nie mam ochoty na awantury, więc albo ustąpisz mi mojego miejsca, albo-

-Albo co?-facet zaśmiał się niskim głosem i dokończył pić alkohol.-Co mi zrobisz? Uderzysz? Dawaj, już czuję twoją pięść na sobie.-Ale Harry naprawdę nie miał dziś humoru na takie rzeczy. Chciał tylko usiąść na swoim miejscu.

***

Louis spojrzał na ciebie w lustrze i przesunął dłonie w dół swojego ciała. Podobał się sobie. Uważał, że wygląda dobrze w takich rzeczach. A konkretniej mówiąc w damskiej bieliźnie. Miał na sobie czarne, koronkowe stringi, pończochy z siateczki i odpowiedni pas do nich. Sięgnął na oparcie sofy po króciutki, prześwitujący crop top i przełożył przez głowę. Jego strój na dziś był właśnie skończony. Wsunął stopy i czarne szpilki i ruszył do wyjścia, w którym wisiały te śmieszne koraliki, jak z lat 50-tych? A może to 70-te? Nigdy nie wiedział, ale miał ważniejsze rzeczy do zrobienia, niż zastanawianie się, kiedy rozwinął się trend na to... to coś. Stąd już dokładnie słyszał muzykę, która leciała w głośników w klubie. Wziął głęboki oddech i wyszedł na podest. W jego myślach pojawiła się twarz przystojnego mężczyzny. Myślał, że jest może po trzydziestce. Miał brązowe loki do ramion, nie wiedział jaki ma kolor oczu. neony na ścianach i suficie skutecznie uniemożliwiały dostrzeżenie mu tego. Mężczyzna na pewno był wyższy od niego, widział przecież te wspaniałe, długie, pełne gracji nogi. Zawsze opięte ciasnymi spodniami, w których, na litość boską, wyglądał niesamowicie. Loczek, jak zwykł nazywać go Louis, ze względu na włosy, lubił nosić koszule. Wybierał takie z szalonymi wzorami. Te w kwiaty i flamingi były ulubionymi Lou.

Chłopiec przyłapał się na myśleniu o mężczyźnie i prawie przegapił swoje prawidłowe miejsce. Odchrząknął zagubiony, chociaż dobrze wiedział, że nie zrobiłoby to żadnej różnicy, jeśli pracowałby kilka metrów dalej, ale jemu robiło. Bo dokładnie w tym miejscu miał widok na miejsce mężczyzny, który zawsze tam był. Jeszcze się nie zdarzyło, by Louis zobaczył go gdzieś indziej. Złapał mocno dłonią metalową rurę, która mocno trzymała się sufitu i podestu, po czym wyprostował dłoń, tak by zakręcić się wokół niej. Zatrzymał wzrok w miejscu, gdzie spodziewał się dostrzec mężczyznę i uśmiechnął szeroko, kiedy znów go tam zobaczył. Patrzył się w niego jak w obrazek. Jak w najwspanialszy obrazek na całej ziemi- nie, w całym wszechświecie!

Siedział tam. W fotelu obitym czarną skórą i powiedział do kelnerki, co chce do picia, nie przerywając wpatrywania się w Louisa. Doskonale wiedział co zamówił. Whisky, jeden z kolorowych drinków, jakie u nich można kupić i popielniczkę. Po chwili nawet papieros znalazł się między jego wargami. Louis obracał się wokół metalu, prężąc się, wyginając i pokazując swoje piękne kształty i myślał. Myślał o tych cudownych, pełnych ustach w kolorze malinowym. Wyobrażał sobie jak mogą smakować, jak to jest czuć je na skórze. Czy ich właściciel smakuje papierosami, miętą i drogimi perfumami, czy wysoki mężczyzna lubi dominacje i wepchnąłby mu język do gardła, a może pocałowałby go delikatnie, tak, jakby był porcelanową laleczką.

Stripper || Larry Stylinson One Shot PLWhere stories live. Discover now