,,Przecież metale się nie myją..."

3.1K 244 305
                                    

Stereotypy. Czasem śmieszne, czasem denerwujące. Są wszędzie, nie da się ich uniknąć, tak już świat działa. Jednakże te, dotyczące subkultury metalowej, są dosyć liczne oraz, według mnie, komiczne.

Najbardziej znane stereotypy na temat metalowców to:
> metale się nie myją
> są wiecznie smutni i w depresji
> metal? to na pewno emo
> są złymi, groźnymi bestiami, które tylko czekają, żeby porwać kota sąsiadów i złożyć w ofierze Nergalowi
> każdy z nich jest satanistą
> metalówki nie wyjdą z domu bez mocnej i pstrokatej tapety na ryju

Po kolei. Czemu metale mieliby się nie myć? To są normalni ludzie, którzy, zapewniam Was, dbają o higienę. Co więcej, przeszkadza im, jeśli ktoś w ich otoczeniu jebie niczym przeterminowana grochówka. Oczywiście znajdą się tacy, którzy o prysznicu nie słyszeli od miesięcy, a przed szamponem uciekają szybciej, niż fan Iron Maiden przed disco polo, ale takie przypadki są WSZĘDZIE. Może być niechlujny metal, dres, urzędas, punkowiec, czy choćby przeciętny Janusz w Biedrze. Ludzie, nie jest tak, że metalowcy to subkultura brudasów. Jesteśmy normalnymi ludźmi, tylko mamy inny gust muzyczny, styl i niekiedy przekonania. Też czujemy potrzebę mycia się!

,,Hej, jesteś metalem? Pewnie masz depresję i nie umiesz się bawić". Takiej bzdury dawno nie słyszałam. Wiadomo, są w naszej subkulturze wieczne smutasy i zgredy, które patrzą na wszystko wokół spode łba. Jednakże widziałam takich naprawdę niewielu. W moim odczuciu, metalowcy to jedni z najbardziej przyjaznych, radosnych i towarzyskich ludzi, jakich spotkałam. Naprawdę. Nie jesteśmy wściekłymi zwierzętami, które nienawidzą wszystkiego, co żyje.

No ten punkt to po prostu mój, kurwa, faworyt. Mylenie metalowców z emo. Nie wiem jak Was, ale mnie to boli w duszę. Ile razy ktoś mnie z kimś pomylił... Mój nauczyciel od fizyki jakiś czas temu mnie zagadnął: ,,A ty to kim w sumie jesteś? Punkiem, gotem, emo...?". No nie, proszę pana, metalówka. Albo jak słyszę od nowo poznanych ludzi: ,,Hej, ty jesteś emo?". No szlag mnie jasny trafia. Rozumiem, gdybym miała grzywkę na pół ryja, chokera na szyi i koszulkę z logo Przynieś Mi Horyzont, to jeszcze można by było się pomylić. Ale uwierzcie mi, nie wyglądam nawet choć trochę jak emo. Oczywiście nie każdy rozeznaje się w subkulturach, jednak kiedy ktoś nazywa mnie emo, to zaczyna ranić moje serduszko.

Ach, to też jest niezłe. Jak mówiłam dwa punkty wyżej, metale to zwykli, sympatyczni ludzie. Nie jemy kotów, nie zabijamy dziewic w ofierze Szatanowi, ani nie myślimy tylko o cierpieniu i śmierci. Chyba, że mówimy o mnie, ale cóż... Jaranie się średniowiecznymi torturami jest u mnie na porządku dziennym. Shit happens, wszędzie są wyjątki. Co nie zmienia faktu, że nie jestem dzikim mordercą z depresją. Lubię ludzi, lubię się bawić, radość, szczęście, flower power, wszyscy przyjaciele. Czy wystarczającym dowodem jest to, że biegałam tanecznym krokiem w środku miasta i grałam na harmonijce? A raczej próbowałam grać, bo jestem beztalenciem i nie brzmiało to pięknie. Ale ludzie klaskali i się uśmiechali. Brawo ja. Wystarczy pojechać na jakikolwiek metalowy koncert lub festiwal, aby nabrać przekonania, że jesteśmy cholernie przyjaźni. Na koncercie nie liczy się wiek, płeć, kolor skóry, czy cokolwiek. Możesz być nawet purpurowy, a i tak będziesz częścią tej wielkiej, koncertowej rodziny. No chyba, że zachowujesz się jak gbur i cham. Wtedy licz się z tym, że możesz zostać prędko zglanowany. Wracając, na metalowych koncertach prawie wszyscy są świetnie nastawieni. Taki przykład. Jest to genialna rzecz na koncertach, a mianowicie, jeśli ktokolwiek się przewróci, czy to w pogo, czy w ścianie śmierci, natychmiast ludzie najbliżej go podnoszą. Pamiętam, jak raz jeden chłopak złamał nogę w pogo. Co najmniej trzech innych gości od razu było przy nim i torowało drogę do wyjścia, żeby biedny w ogóle mógł się wydostać z tłumu. I co, metale to wredne, bezduszne zwierzęta? Chuja tam, wręcz przeciwnie. Nikt na takim koncercie się też nie piekli, że "naruszasz jego przestrzeń osobistą", bo to po prostu nieuniknione. No chyba, że zaczynasz to robić specjalnie. Wtedy przestań. Nie molestujemy ludzi na koncertach.

Uwaga uwaga, niespodzianka. Metal wcale nie oznacza tego samego, co satanista. Tak, niektórzy naprawdę tego nie wiedzą. Z własnego doświadczenia powiem, że metale, ktorych znam, to w większości ateiści. Znam jednego satanistę, owszem, to też się zdarza. Mam kolegę hindusa-metala, no i oczywiście katolików. Ja jestem katoliczką, co nie przeszkadza w byciu metalówką od niemal siedmiu lat. Moja przyjaciółka, także metalówka, która zaczęła w tym samym czasie co ja, to też katoliczka. Muzyka nie narzuca wiary, wiara nie narzuca muzyki, no i niech tak zostanie.

Czas na ostatni, chyba jeden z najbardziej bzdurnych punktów w tym rozdziale. Jak pewnie wiecie, bo powtarzam to srylion razy od samego początku, jestem metalówką. Słucham metalu, wyglądam jak metal, metalem żyję, pełna kultura. Ale nie walę na gębę tony gładzi szpachlowej w kolorze czarnym jak tyłek Lucyfera. Oczywiście, są metalówki, które nie wyobrażają sobie dnia bez czarnej krechy na powiece, przejechania sobie markerem po brwiach i wściekle czerwonych ust, ale moi mili, to naprawdę nie wszystkie. Osobiście nie nakładam żadnego makijażu. Zero. Nie licząc okazjonalnego corpse paintu, ale to szczegół. Wracając. Pewnego razu korzystałam sobie z serwisu 6obcy, no i zaczęłam konwersację z człowiekiem, który, zobaczywszy moje zdjęcie, był wielce zaskoczony. No bo jak to, trve metalówka bez mocnego makijażu? Tak się da? Otóż tak, da się. Jak ktoś lubi, to niech się maluje, ale to nie jest wyznacznikiem tego, że należy do określonej subkultury.

Na koniec, tak w ramach podsumowania, powiem jedną rzecz. Nie wierzcie stereotypom. Nie każdy metal to wymalowany satanista z depresją, który w wolnych chwilach je koty i morduje ludzi. Zazwyczaj to naprawdę świetne, względnie normalne osoby. Swoją drogą, większość metalowców potężnie śmieszkuje z tych stereotypów oraz z samych siebie, więc jeśli w żartach nazwiecie jednego z nich "brudasem", to zazwyczaj pociągnie takie żarty dalej.

No, tak wygląda moje zdanie na temat stereotypów

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

No, tak wygląda moje zdanie na temat stereotypów. Chętnie poczytam Wasze komentarze na ten temat, odpowiem, podyskutuję, będzie sympatycznie. Na dzisiaj to tyle, do usłyszenia w kolejnym rozdziale, ave!
PS. Jeśli bardzo chcielibyście zobaczyć mój corpse paint, to również piszcie w komentarzach. Wtedy zdjęcie pojawi się w kolejnym rozdziale :3

Będąc MetalemWhere stories live. Discover now