21.

7.6K 435 15
                                    

Lilith uśmiecha się do mnie słodko. Gdyby nie sadystyczny błysk w jej oku, pomyślałabym, że chce zostać moją najlepszą przyjaciółką. Robi krok do przodu, ja także nie ustępuję i nie cofam się – wychodzę jej naprzeciw. Teraz moja kolej, teraz mam szansę na uzyskanie przewagi. Muszę udowodnić na co mnie stać. Łudzę się nadzieją, że może to wystarczy i nie będę musiała toczyć więcej walk. Dziewczyna spogląda na mnie i dłonią zaczyna kreślić run. Wiem, że pierwsze co zrobi to osłoni siebie i swoją Panią. Powinnam zrobić to samo, ale dziś muszę ryzykować. Moje palce kreślą skomplikowany wzór. Przez chwilę oblatuje mnie strach, że się pogubię, run nie zadziała, moc nie przyjdzie, zawiodę wszystkich i nie spełnię swojej obietnicy. Jednak wszystko dzieje się tak jak powinno, nim Lilith zdąży osłonić się tarczą mój run już sunie w powietrzu, moc rozwija się powoli, by na jej końcu płynąc swobodnie i z niszczycielską siłą odrzucić dziewczynę jak gdyby była zwykłym pyłkiem na wietrze. Desdemonda w ostatniej chwili osłania się rękawem, szeptając jakieś słowa. Chwieje się na nogach, ale nie przewraca. Gdy odsłania twarz widzę ile energii zabrała jej ta sztuczka. Na jej skroni dostrzegam krople potu. Jej oddech jest przyspieszony i urwany. Wszystko wokół drży. Nadmiar energii która we mnie jest, przyprawia o przyjemne dreszcze. Ta moc ekscytuje i kusi. Lilith wstaje na nogi. Wolnym krokiem podchodzę do niej, jednym gestem i myślą sprawiam, że lewituje w powietrzu. Wierzga nogami i rękoma jak biały motyl złapany w siatkę. Gdy dostrzegam, że Desdemonda wykorzystując tę chwilę ratuje się ucieczką, wściekam się.

- Twoja Pani zostawiła cię tu na pastwę losu, motylku.

Lilith tylko zaciska szczęki, a ja zaciskam pięść. Moc otula ją ciaśniej, łamie żebra. Wiem, jak mało brakuje do tego, żeby całkowicie pozbawić ją powietrza. Wystarczy tylko jeszcze bardziej zacisnąć dłoń. Tak niewiele... Dziewczyna próbuję coś powiedzieć. Z jej ust leci strużka śliny.

- Co? - Bawię się jej kosztem. - Mów głośniej.

Uśmiecham się.

Widzę wyraźnie jej ból. Gasnące życie w jej błękitnych oczach. Strach, który nawet w takiej chwili próbuje dzielnie ukryć. Muszę przyznać, że jest wyjątkowo odważna i wytrwała. Obracam się w stronę Eryka chcę zobaczyć w jego oczach dumę. Chcę sama zasłużyć na miano królowej. Zamiast zadowolenia, widzę strach w jego rozszerzonych źrenicach. Spogląda na mnie jak na kogoś kogo nie zna lub nie poznaje. Dekoncentruję się i puszczam Lilith, która z hukiem spada na ziemię. Gdy z powrotem obracam się w stronę dziewczyny ona wbija sobie sztylet w sam środek serca.

- Mam nadzieję, że spotkamy się w piekle.

Krew zalewa jej białe szaty, zmieniając je w upiorny szkarłatny strój. Dziewczyna z wdziękiem osuwa się na podłogę. Wygląda niczym anioł. Na ustach maluje się błogi uśmiech. Gdyby nie kałuża krwi, która z każdą chwilą się powiększa, pomyślałabym, że śpi.

Potrząsam głową, chcąc obudzić się z tego koszmaru. To co przed chwilą czułam... To co czuję teraz miesza mi w głowie. Chwytam się za głowę i ciągnę boleśnie za włosy. Krzyczę zdzierając gardło. To nie jestem ja! Gdy Lilith wydała ostatnie tchnienie z radością spoglądałam na wystający sztylet. Nikt z moich przyjaciół nie podchodzi do mnie. Słyszę ich przyspieszone oddechy za plecami. Boją się mnie, a ja lękam się tej nieznanej cząstki mojej natury. Czuję, że gdy obudziłam moc, coś mrocznego wróciło do życia wraz z nią.

- Ruszajmy dalej.

Eryk kładzie dłoń na moim ramieniu. Wzdrygam się.

Kiwam ze smutkiem głową. Tak bardzo chciałabym wtulić się w jego szerokie, bezpieczne ramiona, ale to nie pora i miejsce. Skoro, tak daleko dotarliśmy, może uzyskam od kanclerza odpowiedzi na dręczące mnie pytania. Jeżeli nie, przysięgam sobie, że nie użyję już więcej swojej mocy.

Serce Demona (Zakończone)/ Serce AniołaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz