Nadzieja

35 2 1
                                    

      Wróciłem do domu cały przemoknięty, mimo tego byłem bardzo szczęśliwy. Ponownie mogłem go zobaczyć, niestety musiałem za to zapłacić - początek wakacji, a ja się rozchorowałem. Przez całe dnie byłem bez życia przykuty do łóżka, ciągle kasłałem, pociągałem nosem, a oczy miałem przekrwione, no i ta gorączka. Już tak dawno go nie widziałem, zacząłem umierać z tęsknoty. "Ile to już minęło? Tydzień? Może trochę więcej.." pomyślałem, sięgając po telefon. Postanowiłem zadzwonić do przyjaciółki - Kiyoko. Umówiliśmy się na spotkanie kiedy tylko wyzdrowieje.
      Po paru dniach czułem się w miarę dobrze. Napisałem sms'a do dziewczyny z miejscem spotkania i godziny, po czym założyłem bandamkę na szyje, by nie ryzykować nawrotu choroby. Wyszedłem z domu jak zwykle myśląc o nim, nie widziałem go już dwa tygodnie. Spotkałem się z Kiyoko pod kawiarenką. Poszliśmy na herbatę, ja wybrałem zieloną - moją ulubioną, a ona zaś zamówiła sobie earl grey.
- Co tam u Ciebie, Toshiro? Jak się czujesz? - zapytała popijając napój.
- W sumie dobrze, ale wole jeszcze uważać. - zaśmiałem się wskazując na swoją szyje.
- Haha.. widzę widzę. Oh, właśnie! Sąsiad mi powiedział, że dziś w parku jest impreza. Wesołe miasteczko i takie tam. Wybierzemy się? Obiecał, że postawi nam jedną kolejkę. - mówiła podekscytowana.
- Jasne, czemu by nie. - odpowiedziałem wstając. Miałem tylko nadzieje, że i on tam będzie. Zapłaciliśmy i udaliśmy się do parku.
      Po kilkunastu minutach dotarliśmy na wskazane miejsce, od razu zacząłem go wyszukiwać w tłumie - znowu nic. Nagle Kiyoko zaczęła biec i machać dłonią, krzycząc: "Masato-san! Masato-san!". Spojrzałem więc w tamtym kierunku, zastanawiając się kim jest ten sąsiad, czyli "Masato". Znieruchomiałem z wrażenia, zacząłem się lekko trząść, to on. Straciłem kontakt ze światem na chwile, byłem w niego zapatrzony jak w obrazek.
- Toshiro! Chodź do nas! - krzyczała dziewczyna, nawołując moje imię. Oprzytomniałem i podszedłem, bardzo speszony.
- D..Dzień do..dobry. - wydukałem coś pod nosem, miotając spojrzeniem na lewo i prawo.
- O! Znasz tą ciamajdę. - zaśmiał się Masato.
- Ciamajdę? O co chodzi? - spytała dziewczyna spoglądając na mnie.
- Próbowałem uczyć się do egzaminów, kiedy on nagle wpadł w gałąź.
- Wypraszam sobie tak na mnie mówić. Nie miałem wtedy okularów! - odrzekłem.
- Fakt, teraz wyglądasz w sumie lepiej. Cóż, idziemy? Kolejki się robią. - powiedział mężczyzna idąc do kas zamówić bilety. "Czy on mnie właśnie pochwalił, za wygląd?" zamyślony poszedłem za nimi.
      Stojąc w kolejce co jakiś czas spoglądałem na niego, a on na mnie - z tym, że jego mina za każdym razem była coraz bardziej rozdrażniona.
- Co jest z Tobą dzieciaku? Mam coś na twarzy, czy wpadłem Ci w oko?! Przestań się tak na mnie gapić. - westchnął.
- Przepraszam.. poza tym.. - miałem tylko jedną szansę, ale mogłem to w końcu zrobić. Wyciągnąłem dłoń ku jego twarzy, jego spojrzenie mnie przerażało, moje serce waliło tak bardzo, bałem się że je słyszy. Kiedy mój opuszek palca dotknął jego polika, przeszedł mnie dreszcz - nie było już odwrotu - po czym przejechałem kawałek i zabrałem palec.
- Ha? -Masato zdziwił się. Wtedy mu pokazałem resztki po lodzie.
- Byłeś brudny, jesz jak dziecko, chyba. - zaśmiałem się, byłem prze szczęśliwy po tym jak go dotknąłem. Wtedy on złapał mnie dość mocno za palec.
- Dla Ciebie "PAN", szczeniaku. - warknął, aż mi zniknął uśmiech z twarzy.
      Przez resztę czasu milczałem, byłem przybity, ale nie mogłem tego okazywać. Dlaczego on jest taki nie miły dla mnie. Zaproponowałem Kiyoko, byśmy wpadli do mnie, na jakiś film. Pożegnaliśmy się z Masato i wróciliśmy do mnie. Dzięki niej znalazłem punkt zaczepienia, nie chciałem odpuszczać. "Mógł mieć gorszy dzień, dlatego taki zły był." pomyślałem i włączyłem film. 

Has llegado al final de las partes publicadas.

⏰ Última actualización: Nov 04, 2017 ⏰

¡Añade esta historia a tu biblioteca para recibir notificaciones sobre nuevas partes!

Rozdarte sercaDonde viven las historias. Descúbrelo ahora