Rozdział 2

28 0 0
                                    

- Wstawaj, jest dziewiąta - słyszę jego ohydny głos nad uchem i szybko otwieram oczy, a potem zabieram swoją dłoń, unikając jego dotyku. - No nareszcie śpiąca królewno, o dwunastej masz przynieść mi obiad do warsztatu. Nie spóźnij się, bo powiem matce. - Przewracam oczami na jego żądania, ale przytakuję. Pokazuję środkowy palec jego plecom, a potem słucham, jak wydziera się na psa i w końcu wychodzi.

Co za wredny człowiek. Nienawidzę go, ale muszę go tolerować, bo jak nie to skarży się do mamy i potem ona wydziera się na mnie. Przecież on tyle dla nas zrobił, pokochał nas jak swoje dzieci - gówno prawda. Przewracam ponownie oczami i kładę się na drugi bok, ale nie udaję już mi się usnąć. Nalewam sobie szklankę soku i wypijam ją duszkiem, a potem wychodzę z miękkiego łóżeczka i maszeruję prosto do łazienki. Od wejścia już widzę bałagan, jaki zostawił po sobie ojczym. Zamykam oczy i wdycham głęboko powietrze, próbując się uspokoić. Czy on nie umie po sobie sprzątać? Zbieram szybko jego brudne ubrania z podłogi i wrzucam je do kosza na pranie, odwieszam ręcznik i wycieram zlew z pasty. Nie robiłabym tego, gdyby nie matka i moje głupie przyzwyczajenie do porządku. Myję dokładnie ręce i idę do kuchni ponownie się, załamując. Na stole stoją talerze, kubki i jedzenie, którego nie raczył zebrać i schować do lodówki. Robię to za niego, a brudne naczynia zbieram i wkładam do zmywarki. Zamiatam i w międzyczasie robię jeszcze sobie kawę, a potem zmywam podłogę i wycieram stół. Zabieram swój kubek i wracam do pokoju, popijając powoli napój. Siadam przy biurku i delektuję się dalej kawą, ale przerywa mi dźwięk telefonu. Nie patrzę, na wyświetlacz tylko odbieram.

- Halo? - warczę do słuchawki, ale zaraz się poprawiam. - Słucham? - mówię łagodnie, uśmiechając się sztucznie, chociaż osoba po drugiej stronie mnie nie widzi.

- Hej Aluś, ładnie to tak witać ciocię? - Jej radosny głos rozbrzmiewa w moim uchu, a mi aż robi się głupio. - Co tam u was?

- To, co zwykle. - Prycham niezadowolona, nic się nie zmieniło od dłuższego czasu. - Tylko matka jest w szpitalu.

- Urodziła?

- Jeszcze - śmieję się krótko - zatrucie ciąża czy coś. - Zbywam ją, udając, że nic nie wiem.

- Dobrze, dobrze. A jak ty się trzymasz? - pyta, a ja już mam jej odpowiedzieć, że fatalnie, ale gryzę się w język.

- Bardzo dobrze Ewa.

Rozmawiam z nią jeszcze chwilę, ale przerwał nam synek ciotki, który nie chciał zjeść kaszki od tatusia. Rozbawiona odkładam telefon na blat biurka i zauważając, że jest już dziesiąta trzydzieści, więc pędzę szybko do kuchni. Wyjmuję garnek i od razu napełniam go wodą, dosypuję soli i stawiam go na palnik. Obieram kilka ziemniaków i wrzucam je do garnka, a potem podpalam ogień pod nim. Do drugiego garna wrzucam gotowe pulpety. Ucieszona swoim małym kłamstewkiem czekam, aż się zagotują. Przecież nic się nie stanie, jak raz mu nic nie ugotuję - myślę i szykuję pojemnik, w którym mu to zaniosę. Po chwili nakładam do niego ziemniaki i wlewam sos z czterema pulpetami. Sprawdzam godzinę i zadowolona biegnę na górę się ubrać. Zostało mi trzydzieści minut, więc się nie spóźnię. Wyciągam z szafy pierwsze lepsze spodenki i koszulkę, która okazuję się moją ulubioną koszulką. Kiedyś ukradłam ją kuzynowi i nie prałam jej przez tydzień, żeby wąchać jego perfumy. Zabieram jeszcze telefon i słuchawki, które wkładam do uszu i włączam muzykę. Potem zabieram z kuchni jedzenie i wychodzę na zewnątrz, uprzednio wkładając na stopy buty. Zamykam drzwi i ruszam do warsztatu ojczyma. Nie, żebym nie lubiła spacerów, ale ten wyjątkowo mi nie pasuję. Wolałabym teraz zawrócić, a pulpety niech same zaniosą się tej podłej świni. Śmieję się pod nosem z kolejnego określenia, jakie wpadło mi do głowy i zapamiętuję je od razu. Już z daleka widzę warsztat ojczyma, więc cieszę się, że zaraz będzie po kłopocie. Wchodzę do środka, mijając zostawiony przez klienta samochód i stawiam na stoliku pojemnik, a potem odwracam się z zamiarem wyjścia.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 04, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Nieodpowiedni dla niej Where stories live. Discover now