Rozdział 5

167 30 9
                                    

Obudziły mnie ciepłe promienie słońca wpadające do pokoju, zaspany usiadłem i przetarłem powieki. Gdy dotknąłem prawy policzek, poczułem silny ból, podszedłem do lustra, w którym to ujrzałem czerwoną opuchliznę. Teraz wyglądam jak ryba rozdymka... 

-No to pięknie.- Westchnąłem, zbliżając się do szafy, aby uszykować sobie ubrania. Wyciągnąłem  z niej białą koszulę, niebieskie spodnie, bokserki, skarpetki i ubrałem się w to. Nim wyszedłem, uczesałem się oraz zawiązałem opaskę na oko. Niepewnym krokiem wszedłem do jadalni, wszyscy już siedzieli na swoich miejscach. Bez słowa usiadłem i zacząłem jeść, niestety matka spojrzała na mnie zaniepokojona.

- Mizu co się stało z twoim policzkiem?

- Nic takiego, przez przypadek uderzyłem się o kant łóżka.- Zerknąłem na ojca, patrzył na mnie i kiwnął głową, oznaczało to, że dobrze zrobiłem, kłamiąc... Cicho westchnąłem,  od tego wszystkiego głód mi przeszedł.

- Teraz wyglądasz jak świnia.- Oznajmił Mikuno, śmiejąc się, spojrzałem na niego zły. Czemu on musi być dla mnie taki wredny?!

-Zamknij się! - Gwałtownie wstałem, przed co krzesło, na którym siedziałem, przewróciło się.

-Uspokój się, żartowałem tylko.

-To nie było śmieszne Mikuno. Przeproś go. - Wysyczała rodzicielka,  niebieskowłosy spojrzał na mnie i powiedział '' przepraszam''. Od razu wiedziałem, że nie mówił tego szczersze...

*************

Słońce powoli zaczęło chować się za horyzontem, to znak, że muszę iść przed las, aby spotkać się z Aki'm. Założyłem na siebie niebieską pelerynę, po czym wyszedłem z zamku, kierując się w stronę wyznaczonego miejsca. Z jednej strony cieszyłem się, że go spotkam, bo jest bardzo miły i mamy takie same hobby, lecz z drugiej... Czułem się przy nim dziwnie, trudno to wytłumaczyć. Z zamyślenia wyrwały mnie delikatne dźwięki gitary, uniosłem głowę i ujrzałem czerwonowłosego. Siedział na gałęzi dębu, z zamkniętymi oczami dotykał struny drewnianego instrumentu. Muszę przyznać, że chłopak ma talent.  Machnąłem kilka razy palcami, przez co przed de mną pojawiła się wala wody, wszedłem na nią. Wydłużyła się, dzięki czemu byłem na wysokości pomarańczookiego.  

-Witaj Aki. - Wyszeptałem, chłopak drygnął się.

-Oh cześć. Wystraszyłeś mnie!

-Wybacz. - Uśmiechnąłem się uspokajająco. Chłopak oparł gitarę o drzewo i z przymrużonymi powiekami spojrzał się na moją twarz.

-Kto ci to zrobił?

-O-oczym ty mówisz?

-O tym. - Dotknął malcem policzek, który nadal bolał. Syknąłem cicho, odsuwając jego dłoń.

- W nocy uderzyłem się o-o kant łóżka to wszystko.

- Nie kłam. Widać, odcisk  dłoni. Mów, kto ci to zrobił? - Usiadłem i opuściłem głowę. Nie chce o tym mówić,  nie może się dowiedzieć, kto mnie uderzył. Nawet nie kiedy, kiedy po mojej twarzy zaczęły spływać łzy. Aki kucnął przy mnie i przytulił, czułem jego delikatny zapach.

-Nie płacz, jeśli nie chcesz mówić, nie mów... Nie będę naciskał.

- D-dobrze.- Wytarłem powieki w rękaw, po czym cicho westchnąłem.

- Wież co? Znam takie miejsce, gdzie są Rusałki, chcesz je zobaczyć?

-Tak!- Pisnąłem radośnie. Chłopak poczochrał mnie po włosach, zeszliśmy z fali. Czerwonowłosy złapał mnie za dłoń, łącząc nasze palce i ruszyliśmy przed siebie. Nie wiem czemu, poczułem ciepło na policzkach, pierwszy raz chłopak tak mnie trzymie. Mijaliśmy dwie małe chatki,  grotę aż dotarliśmy do jeziora. Schowaliśmy się za krzakami, wychyliłem się lekko. Zobaczyłem kilka pięknych dziewcząt, które tańczyły przy ognisku. Wszystkie miały długie zielone włosy i czerwone oczy.

- Są bardzo ładne.

-Masz rację, co ty na to, aby z nimi zatańczyć?

- To chyba nie jest bezpieczne.

- Jeśli będziemy uważać, nic się nie stanie. - Nagle usłyszeliśmy za sobą cichy chichot, odwróciliśmy się, przed nami stała uśmiechnięta Rusałka odziana w białą suknię.

-Witam miłych panów! Proszę się nie wstydzić i dołączyć do nas.

- Z wielką chęcią panienko. - Mój towarzysz wstał, po czym poszedł do reszty dziewczyn. Zerknąłem na pannę, która stała przed de mną. Uśmiechnąłem się i razem poszliśmy do ogniska. Wszyscy tańczyliśmy,śmiejąc się głośno. Szum liści, śpiew ptaków był spaniałą melodią. Po pewnym czasie tańczyliśmy od bijanego, teraz wypadło, że tańczyłem z pomarańczowookim.  Przyłożył dłoń do mojego biodra, a ja na jego ramię. Znowu nasze palce się splotły, to było spaniałe uczucie.  

- Podoba ci się?- Zapytał z lekkim uśmiechem.

-Tak bardzo! Jeszcze nigdy nie widziałem Rusałek, bardzo ci dziękuje, że mnie tu zabrałeś.

-Nie ma za co. Jest jeszcze coś. co chciałbym ci pokazać.

-A mianowicie to co?

-Niespodzianka. - Bez słowa zostawiliśmy dziewczęta, przez całą drogę szliśmy w ciszy. Zatrzymaliśmy się na wzgórzu, usiadłem koło niego, uniosłem głowę. Dzisiejsze niebo jest śliczne, ma niebiesko-czarną barwę, a wokół ogromnego srebrnego księżyca latały w tym samym kolorze gwiazdy. Z zachwytu aż otworzyłem buzię.

-Cudowne! - Pisnąłem niczym małe dziecko.

-Dzisiaj księżyc jest zadziwiająco blisko ziemi.

- Yhym.

- Zawsze chciałem popatrzeć na to z kimś wyjątkowym. - Obróciłem głowę w jego stronę, nie zrozumiałem, co powiedział. Co miał na myśli, mówiąc "wyjątkowym". Po chwili zbliżył się, kciukiem musnął mój podbródek, po czym przywarł do moich warg. Zamurowało mnie, pierwszy raz się z kimś całuję. To przyjemne uczucia... Starałem się odwzajemniać pocałunek, ale nie wychodziło mi to. Opadłem na plecy, a Aki zawisł nad de mną.

-Cz-czemu to zrobiłeś? 

- Coś podpowiedziało mi, że mam to zrobić... Kierowało mną uczucie, którego nie mogę określić.

Ahhh... Już wyczuwam ten ból dupy, gdy będziecie sapać, że miłość od pierwszego wejrzenia nie istnieje xD

Nasz księżyc... |Yaoi|Where stories live. Discover now