Rozdział 10 - Mam cię.

588 28 23
                                    

Draco

Przez jakieś 5 dni, żyłem sobie jak król w tym więzieniu. Potter dawał mi wszystko, o co go poprosiłem. Spełniał każdą zachciankę i kaprys. W zamian za to musiałem z nim wszędzie chodzić i nie odstępować go na krok. W sumie nie przeszkadzało mi to, bo jak tylko odchodziłem od niego kawałek to czułem, jak Granger zabija mnie wzrokiem i szczerze wolałem nie zostawać z nią sam na sam. Z resztą... Każdy przebywający w tym miejscu czarodziej (albo nawet i nie) chce mnie dorwać i wypatroszyć. Ah ta popularność!

Jednak nastał kres sielanki.

- Wyjeżdżasz? Jak to wyjeżdżasz? - Siedziałem na łóżku i patrzyłem jak Potter pakuje się do torby, ewidentnie zaklętej przez jego sprytną przyjaciółkę.

- Normalnie. Muszę się wybrać z Profesorem do Ministerstwa.

- To nie jest wycieczka na kilka dni. Po co się pakujesz?

- Draco. - Spojrzał na mnie. - Uspokój się. Przecież wrócę. - Uśmiechnął się.

Ta... A wcześniej mnie tu zabiją... Skrzywiłem się lekko.

- A co teraz ze mną? - Spojrzałem na niego smutno i dotknąłem lekko dłonią jego palców. 

  

- Hermiona i Ron się tobą zajmą - powiedział radośnie jakby to był świetny pomysł.

- Nie. Harry, nie. Nie możesz mnie z nimi zostawić. Przecież ta Szla-... Granger rzuci na mnie Avadę jak tylko zamkną się za tobą drzwi. Nie zostawiaj mnie tu. - Mówiłem szybko, wręcz histerycznie. 

Nie musiałem nawet zbytnio udawać przerażenia, autentycznie bałem się, że kiedy zabraknie Potter'a to nawet surowa kara jaka czeka jego przydupasów za złamanie Tarczy nie powstrzyma ich przed wypatroszeniem mnie. 

Musiałem myśleć szybko, ale nie miałem żadnego konkretnego pomysłu, którego mogłem się złapać w tamtej jednej chwili. Myśli leciały w mojej głowie tak szybko, że czułem jak zaczyna mnie boleć. Ten cholerny idiota nie mógł tak o sobie wyjechać! Co oni mu każą odmalowywać ściany w tym Ministerstwie czy będzie mył podłogę szczoteczką do zębów, że musi tam jechać na tak długo!

Zdenerwowanie musiało pokazać się na mojej twarzy zdecydowanie mocniej niż bym sobie tego życzył, bo Potter spojrzał na mnie z mieszaniną zdziwienia i politowania po czym najspokojniejszym w świecie tonem powiedział po prostu:

- Draco, nie dramatyzuj. Jesteś pod Tarczą pamiętasz? Nic złego nie może ci się stać. - Przytulił mnie jakby to miało coś pomóc. Delikatnie ścisnąłem jego ciało w ramionach, ale kontakt szybko się zakończył. Chłopak wyprostował się i złapał za torbę. - Wracam za jakieś cztery dni. - Obdarzył mnie promiennym uśmiechem i wyszedł.

Naprawdę mnie zostawił. Merlinie, ale ty jesteś głupi Potter. Potrzebowałem chwili na szybkie przeanalizowanie sytuacji. Moje położenie nawet mimo Tarczy nie było najlepsze. Jeśli chciałem przeżyć potrzebowałem jeszcze jednej osoby po swojej stronie. Z Granger numer z przemianą nie przejdzie... Pozostaje... Weasley... No właśnie! 

Uśmiechnąłem się i już wiedziałem, że tym razem Szlama i Wiewiór także nie zatriumfują. Malfoy zawsze dostaje to czego chce.

****

Już przy kolacji czułem niesamowicie intensywną atmosferę. Panowała cisza, nikt nie ważył się jej przerwać. Zerkałem na nich kątem oka, na tyle, żeby być w stanie uchylić się na czas przed wrogim zaklęciem jednocześnie nie prowokując do jego rzucenia. Granger wyraźnie coś kombinowała. Jest w tym dobra, niemal dorównuje pod tym względem Ślizgonom, ale do mistrza jakim jestem jeszcze jej daleko. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 18, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dlaczego nie? Where stories live. Discover now