rozdział 17

6.1K 380 66
                                    

Obudziłam się rano sama w łóżku z mocnym bólem głowy, o dziwo pamiętałam cały wczorajszy wieczór od gry w "nigdy przenigdy" do pocałunku z Shawnem. Leniwie zwlekłam się i poszłam do salonu, gdzie Niall siedział przy stole zajadając jajecznicę. 

-Cześć, gdzie reszta? -Spytałam drapiąc się po głowie, blondyn skierował swój wzrok na mnie. 

-Witaj, Shawn i Amanda wzięli auto i pojechali do najbliższego sklepu po jakieś jedzenie, Ashley się kąpie, a Josh jeszcze śpi. Zostawiłem ci jajecznicę na patelni. -Odezwał się i wskazał na kuchenkę, nałożyłam sobie na talerz posiłek i usiadłam obok Irlandczyka. Gdy skończyliśmy jeść do domku wszedł Shawn w towarzystwie Am w rękach trzymali obładowane reklamówki, które szybko umieścili na kuchennym blacie. Brunetka usiadła Horanowi na kolanach, po czym pocałowała go w policzek. 

-Jesteście uroczy. -Powiedziałam podnosząc się z pozycji siedzącej, Amanda posłała mi ciepły uśmiecha, który odwzajemniłam. Podeszłam do Shawna i zaczęłam pomagać mu rozpakowywać zakupy. 

-Potrzebujesz pomocy? -Spytałam, brunet momentalnie odwrócił się w moją stronę, uderzając przy tym głową w otwartą szafkę nad nim, jęknął masując obolałe miejsce, podeszłam bliżej niego nie mogąc opanować śmiechu. 

-Tak śmiej się z poszkodowanego. -Powiedział z wyrzutem, a ja delikatnie pogłaskałam go po głowie.

-Przepraszam. -Uznałam, a uśmiech nie schodził mi z twarzy, wzięłam do ręki kilka produktów i zaczęłam układać je na półkach.

-nie wyglądasz jakbyś miała kaca. -Powiedział kiedy już wypakowaliśmy całe jedzenie z reklamówek. 

-Bo nie mam, i w dodatku pamiętam wszystko z wczoraj. -Zaśmiałam się, on również nie krył rozbawienia. Po południu Am pojechała gdzieś z Niallem, a ja naprawdę nie wiem jak to się stało, że wylądowałam z Ashley na spacerze. Chodziłyśmy po pobliskim lesie co trochę rozglądając się po okolicy.

-Co się dzieje? -Spytałam na co blondynka ewidentnie się zdziwiła. -Wydajesz się być jakaś smutna. -Dodałam po chwili. 

-Dobra, żeby nie było nasza relacja może się poprawić przez ten weekend, ale od poniedziałku znowu wracamy do wzajemnej nienawiści. -Zaznaczyła przed odpowiedzią na moje pytanie. 

-Mi pasuje. -Rzuciłam spokojnie. 

-Czasami tak patrzę na Amandę i Nialla i po prostu czuje, że tego mi brakuje w moim idealnym życiu. To tyle. -Zważała na słowa, to był jedyny moment, w którym w pełni ją rozumiałam. Jednak ja nie zamierzałam się w żaden sposób jej zwierzać, więc zostawiłam ten temat bez dalszego ciągu. Pół godziny potem wróciłyśmy do domku, usiadłam obok Mendesa, który chillował na kanapie z telefonem w ręce.

-Już po spacerze? -Zablokował, po czym odłożył urządzenie na stół. 

-Uwierz mi, że dla mnie to trwało wieczność. -Zaśmiałam się, nerwowo bawiąc się łańcuszkiem na mojej szyi. 

-Cały czas nosisz prezent ode mnie. -Skomentował mój ruch, na co ja lekko się spięłam. 

-Oczywiście, że tak. -Powiedziałam z przekonaniem w głosie, odruchowo spojrzałam na usta Shawna. CHOLERA SKY. Brunet z premedytacją przygryzł wargę i zaczął przybliżać się do mnie, nie protestowałam. CHCIAŁAM GO. Był parę milimetrów ode mnie, czułam jego oddech na mojej skórze i kiedy miałam zamiar już złączyć nasze wargi, drewniane drzwi otworzyły się, a my odskoczyliśmy od siebie z prędkością światła. Amanda w towarzystwie Irlandczyka weszli do salonu. Shawn podrapał się po karku, był zdezorientowany. 

-A gdzie to się było? -Spytałam odwracając się do nich.

-Niall zabrał mnie na przejażdżkę. -Odpowiedziała brunetka nie zdradzając większych szczegółów, a szkoda bo byłam bardzo ciekawa. 

no promises [zakończone]Where stories live. Discover now