don't wanna know

957 98 26
                                    

Z Tennessee kierowaliśmy się do Karoliny Północnej, a stamtąd było naprawdę blisko do Nowego Jorku... Niall jednak nie chciał o tym słyszeć. Wciąż mieliśmy do odwiedzenia Georgię, Alabamę czy Florydę.

Jechaliśmy jakąś stanową drogą, która aktualnie przebiegała przez małe, senne miasteczko.

Było ono tak senne, że nawet Niall zasnął, opierając głowę o szybę, pomimo tego, że z głośników leciało blink-182. Jak można zasnąć przy ich muzyce?!

W końcu udało mi się znaleźć wjazd na autostradę prowadzącą do Charlotte. Wcześniej, słuchając Nialla, zjechałam z autostrady, bo tamtą drogą byłoby szybciej i ominęlibyśmy korki, generalnie szybciej dotarlibyśmy do celu. Tak naprawdę to utknęliśmy w jakimś korku i okazało się, że droga jest remontowana, więc musieliśmy się cofać.

Koniec końców, nic nie nadrobiliśmy.

Przycisnęłam trochę pedał gazu, a autem szarpnęło do przodu. Amerykanie, wbrew pozorom, jeździli bardzo wolno, nawet na autostradach, ale ja zawsze byłam w gorącej wodzie kąpana i po prostu uwielbiałam szybką jazdę.
W przeciwieństwie do Nialla, który widząc zbyt dużą prędkość, kazał mi zwalniać. Sam jeździł niewiele szybciej i w sumie nie wiem dlaczego.

Teraz też poruszył się nie spokojnie, a ja niewzruszona mknęłam lewym pasem autostrady numer 40. W ten sposób może uda mi się nadrobić stracone godziny przez super pomysł Horana.

Przez całą trasę towarzyszyły nam ciężkie chmury zawieszone nisko na niebie. Wraz z przekroczeniem granicy stanów, na przedniej szybie pojawiły się pierwsze krople deszczu. Na dodatek nad ziemią unosiła się mgła.

Zwolniłam, ponieważ warunki pogodowe nie pozwalały na dobrą widoczność i szybką jazdę.

Dość szybko się o tym przekonałam, kiedy musiałam zatrzymać się w korku spowodowanym wypadkiem parę kilometrów przed nami. Znowu.

Nieszczęśliwie ustawiłam się za ciężarówką starego typu, której z rury wydechowej wylatywał siwy dym. To natchnęło mnie do działania.

Spodziewając się, że będziemy stać w korku dość długo, nie poruszając się do przodu, zgasiłam silnik i wyłączyłam radio oraz zmniejszyłam obroty wycieraczek. Ciężkie krople deszczu opadły na szybę i w oka mgnieniu nic nie można było przez nią zobaczyć. Z rury wydechowej ciężarówki wciąż wydostawał się dym.

- Niall? - Szturchnęłam go w ramię i postarałam się przybrać pełen przerażenia ton głosu. Odpięłam pas i pochyliłam się w jego kierunku, delikatnie obejmując swoimi dłońmi jego opaloną twarz. - Niall, żyjesz?!

Powoli zaczął się wybudzać. Mruczał coś pod nosem. Zamiast dać mu czas, by doszedł do siebie, zasypałam go gradem słów:

- Oh, Niall, jak dobrze, że nic ci nie jest! Wszystko dobrze? Nic cię nie boli? Możesz ruszać nogami? - pytałam, cały czas badając dłońmi jego twarz. - Tak się wystraszyłam!

- Wsytraszyłaś? - wymruczał sennie, nawet nie zdając sobie sprawy z tego, że lekko sepleni. Oczy wciąż miał lekko przymknięte. - Już nawet spać nie moższna?

- Naprawdę przepraszam, Niall. Musiałam się jakoś ratować, nie chciałam zginąć pod kołami tej ciężarówki, a ona jechała prosto na nas...

- Co?! - pisnął, a jego oczy otwarły się szerzej. Próbował unieść się na fotelu do góry, ale ponieważ wciąż się nad nim pochylałam, nie dał rady.

- Na pewno nic ci nie jest? Możesz ruszać nogami? - Oprócz tego, że nie mógł się podnieść, nie widział też siebie od pasa w dół. - Wszystko w porządku? Oh, Niall...

long way home | n. horanDonde viven las historias. Descúbrelo ahora