Prolog - Wyrocznia

8.3K 318 256
                                    

Kuliłam się w kącie, szarpiąc za swoje włosy.

Co się dzieje?

Kim oni wszyscy są?

Mówią do mnie.

Zacisnęłam szczękę i zamknęłam oczy.

Oni mnie zmuszają! To nie moja wina!

Walczę z tym, ale nie mam już siły...

Mam tylko osiemnaście lat.

Jeszcze całe życie przede mną!

Choroba. Co to znaczy?

Wciągnęłam głośno powietrze do moich nozdrzy.

Potrzebuję choć odrobinki normalności.

Przeskoczyłam przez płot do mojego domu. Wyciągnęłam klucze i zaczęłam szukać właściwego.

"ON nadchodzi. Świat spowije mrok, a ty będziesz cierpiała. Pochłonie cię ciemność, a twoje serce będzie zatrute czarną miłością. ON sprawi, że twoje gorzkie łzy, zamienią się w czerwoną krew. ON cię skrzywdzi, lecz mimo tego nadal będziesz przy u jego boku. ON jest niczym najgorszy twój lęk, Valerio. Strzeż się, to już niedługo." - W mojej głowie odbił się głos.

Rozejrzałam się niepewnie.

Kto to powiedział? Kim jest ten ON?

Westchnęłam cicho, otworzyłam zamek od drzwi oraz je pchnęłam. Postawiłam torby z zakupami na blacie kuchennym i podreptałam na górę, do swojego pokoju.

Nie wiem jak, ale rodzice zostawili na koncie wystarczająco pieniędzy. A to, że ojciec siedzi w pierdlu, a matka mnie zostawiła, to kasa przypadła właśnie mi. Nie mam rodzeństwa, więc nie muszę się dzielić.

Położyłam torbę na podłodze obok biurka i rzuciłam się na łóżko. Zaczęłam się zastanawiać, kim jest tajemniczy chłopak, który ma mnie niby skrzywdzić.

Po chwili namysłu zbiegłam na dół i złapałam za fiolkę z tabletkami. Połknęłam jedną i odetchnęłam.

Niespodziewanie ktoś zaczął walić w moje drzwi. Otworzyłam je i uniosłam głowę do góry.

-Cześć Percy - powiedziałam z westchnięciem, na widok mojego nachalnego sąsiada.

-Wszystko okej? Moja mama i ja słyszeliśmy krzyki. Pomyślałem, że znowu coś się stało - zmartwił się i wszedł do MOJEGO domu bez zaproszenia.

Jęknęłam zmęczona i zirytowana.

-Percy, nie zrozum mnie źle, ale po jaką cholerę tu wchodzisz? - Trzasnęłam drzwiami i poszłam za nim.

Rozsiadł się wygodnie na fotelu w jadalni, połączonej z kuchnią i salonem. Oparłam się o framugę i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Jackson wbił we mnie swój wzrok.

-Więc? - Dopytałam się, zachęcając go do rozmowy. Przeszłam do kuchni i wstawiłam wodę.

-Po prostu jesteś moją przyjaciółką, przyjaciele martwią się o siebie, prawda? - Wytrzeszczyłam oczy i przez przypadek oblałam się wrzątkiem, który miał nam służyć za herbatę.

-Aua! - Syknęłam z bólu, odstawiłam szybko czajnik i pobiegłam do zlewu.

Migiem odkręciłam wodę, ale od razu tego pożałowałam. Z kranu leciała gorąca woda. Zacisnęłam usta, stłumiłam krzyk i przekręciłam wodę na zimno.

Od razu lodowata woda dała mi ukojenie. Odetchnęłam i wytarłam spocone czoło.

-Na miłość bogów! Val, nic ci się nie stało? - Podbiegł do mnie Percy i sprawdził moją rękę. Miała mnóstwo pęcherzyków i była czerwona.

-Tak, myślę, że nic mi się nie stało. Tylko rękę sobie przypiekłam - prychnęłam sarkastycznie.

-Pokaż. - Percy wziął moją rękę pod wodę i gdy ją puścił, nie było śladu.

Zakręciłam na oślep kran, wpatrując się z niedowierzaniem w dłoń.

-Jak? Powiedz mi jak?

-Niewiem. - Unikał mojego wzroku.

Czyli kłamie. W duchu prychnęłam ze złości, ale na zewnątrz pozostałam niewzruszona.

-No dobrze, zostawmy to w spokoju. - Westchnęłam i zaczęłam wycierać ścierką wodę.

Percy nie pozostał mi dłużny i od razu zabrał się do mycia.

-Posłuchaj, nie wiem, co się z tobą dzieje, ale możesz mi powiedzieć. Jesteśmy przyjaciółmi. - Poklepał mnie pocieszająco po plecach.

-Posłuchaj, Percy, naprawdę doceniam twoje starania, ale nie mam ochoty się spowiadać. - Już chciał odpowiedzieć, gdy znowu rozległo się pukanie do drzwi.

Warknęłam pod nosem i pobiegłam do drzwi.

-Kogo znowu niesie? - Zapytałam pod nosem i otworzyłam mosiężne drzwi.

Moim oczom ukazał się chłopak, ubrany na czarno, bardzo blady, z grafitowymi oczyma i czarnymi jak smoła włosami. Opierał się o framugę i wolno podnosił na mnie swój wzrok.

"Ciemnooki wojownik zmarłych, zepsuje cię do końca. Syn króla podziemi, pan kościotrupów. Biada tobie, któraś posłużysz mu. Biada tobie, bo ślepo w niego wpatrzona.

Strzeż się czystego zła, które sprawi, że twoja ostatnia łza wyschnie w nieszczęściu twej duszy, a ty pozostaniesz na samym dnie.

Minioną chwilą raduj się ze spotkania z cieniem, lecz gdy nadejdzie smutku moment, ON wbije ci nóż w plecy. Sprawi, że utoniesz w czarnej wodzie.

Przyniesie ci radość, szczęście, lecz również ból, zdradę, najgorsze męczarnie. Opamięta się za późno, by coś zdziałać. Zostawi po sobie ogromną dziurę.

Jest ich dwunastu, niektórzy z nich rodzą pół. Szukaj GO na dole, tam, gdzie rosną korzenie kwiatów.

Córką łuku jesteś, złamanej przysięgi. Trucizną zakazanej miłości jesteś od tej chwili przesiąknięta. Twa krew stanie się czarna niczym jego oczy. Kto będzie mówił prawdę, o tym przekonasz się niedługo." - Poczułam jak ktoś mną szarpie.

-Valeria! Opamiętaj się! - Odwróciłam głowę w stronę Percy'ego.

Przytuliłam się do niego.

Byłam przerażona.

On pogładził mnie po głowie. Nagle dobiegł do mnie przerażający głos, który budził ciarki na moich plecach.

-Jackson, kto to jest? - Spytał beznamiętnie.

-To Valeria Thomson. Val to Nico di Angelo. - Przeniosłam wzrok na przedstawionego mi chłopaka.

Czułam jakby więź do niego.

—•—

Littlepsychopath2104

Black Sea | Nico di Angelo Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz