Czerwony Kapturek

519 75 220
                                    

Było to w czasach nie tak odległych ale i nie tak znowu bliskich. Rzecz się działa w Doncasterze - krainie w której wszystko wydarzyć się może. Mieszkał tam sobie z Mamą uroczy chłopiec, znał go niemal każdy i wszyscy bardzo go kochali. Ale najbardziej kochała go babcia chłopca. Starsza już kobieta, o dobrym sercu. 

Pewnego razu podarowała mu kapturek z czerwonego aksamitu, a ponieważ bardzo ładnie mu leżał, nie chciał nosić niczego innego. Dlatego też od tego czasu wszyscy nazywali go Czerwonym Kapturkiem, a chłopcu to odpowiadało. 

"Chodź, Czerwony Kapturku, masz tu kawałek placka i butelkę wina. Zanieś to babci, bo słaba jest i niedomaga. Babcia bardzo się ucieszy. Ruszaj w drogę nim nastanie upał, a idź ładnie i nie zbaczaj z drogi, bo inaczej sobie kark utrącisz i babcia niczego nie dostanie. A gdy wejdziesz do izby, nie zapomnij powiedzieć Dzień Dobry i nie rozglądaj się po wszystkich kątach." - powiedziała Johannah, poczciwa kobieta, którą Czerwony Kapturek kochał całym swoim serduszkiem. Chłopiec przysiągł, że nie zrobi niczego głupiego. Obiecał, że im matka się obejrzy on będzie w domu z powrotem, cały i zdrowy. Kobieta nie martwiła się już więcej, wiedziała, że Kapturek jest mądrym chłopcem i na pewno poradzi sobie. 

Babcia mieszkała w lesie, jakieś pół godzinki od wioski. Gdy chłopiec szedł przez las, spotkał wilka, a ponieważ nie wiedział, że to takie złe zwierze, wcale się go nie bał. 

- Dzień dobry, Panie Wilku! - zachichotał uroczo, wilk przechylił głowę. Oblizał się ze smakiem i mlasnął głośno. Serduszko chłopca zabiło szybciej na nagły dźwięk, uspokoił się, kiedy wilk odezwał się zachrypniętym, przyjemnym dla ucha głosem. 

- Na pewno nie tak dobry jak twój tyłek, Kapturku - powiedział, a chłopiec spalił buraka, wyglądał teraz jak swój własny Kapturek z czerwonego aksamitu!

- D-Dziękuje, Panie Wilku - wyjąkał, wilk uśmiechnął się przyjaźnie co chłopiec niechętnie odwzajemnił. Miał dobre serduszko i nie chciał sprawić wilczkowi przykrości. 

  - A gdzież to tak wcześnie, Czerwony Kapturku?  - powiedział ignorując zmieszanie chłopca. 

- Do babci - wyszeptał szatyn chowając dłonie w kieszeń, jednak szybko wyciągnął je, kiedy przypomniał sobie, że nie jest to zbyt kulturalne. Przeprosił cichutko, ale wilczek miał gdzieś dobre maniery i dla niego Kapturek wyglądał na prawdę pociągająco z rękami włożonymi w kieszeń. 

- A co niesiesz pod fartuchem? 

 - Placek i wino. Wczoraj go piekliśmy i na pewno chorej babci dobrze zrobi, a wino ją wzmocni - powiedział, a wilk musiał ugryźć się w język by nie palnąć jakieś głupoty. A, że jego zęby były ostre zaskomlał cicho. Szatyn spojrzał na niego przestraszony, nie lubił gdy innym działa się krzywda, ale wilk zapewnił go, że wszystko z nim w porządku. 

- Czelfony Kaptulku - wybełkotał niezrozumiale, język bardzo go bolał i był niemal pewny, że jeszcze minie trochę czasu nim ból ustanie - A gdzie mieszka twoja babcia? 

 - Mieszka w lesie, pod trzema wielkimi dębami, w domku otoczonym tęczowym żywopłotem, jakiś kwadrans stąd, na pewno wiesz gdzie - powiedział wpatrując się w wilka zatroskanym spojrzeniem. 

  A wilk pomyślał sobie: "To młode delikatne stworzenie, ten tłuściutki kąsek będzie jeszcze lepiej smakował niż starucha. Muszę je sprytnie podejść, żeby obie zjeść." Wilk szedł przez chwilę z Czerwonym Kapturkiem, po czym powiedział: 

- Popatrz, jakie piękne kwiaty rosną wokół nas... Czemu się nie rozejrzysz... Widzę, że nie słyszysz, jak ptaszki słodko śpiewają. Idziesz tak, jakbyś szedł do szkoły, a przecież w lesie jest tak wesoło. 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Sep 26, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Czerwony Kapturek I Larry One ShotWhere stories live. Discover now