Rozdział 16.

35 7 3
                                    


Ściana wody falowała, otaczała więzienie, w którym znajdował się Valentyn Szpakowski. Nie wiedział gdzie podział się Silvan i niepokoił się o przyjaciela. Demon chodził dokoła po niewielkiej przestrzeni próbując swoimi mocami przebić się przez zapory, ale jego próby spełzły na niczym.

- Radzę ci się nie wysilać - Odwrócił się gwałtownie, usłyszawszy zimny głos. Przez rozmazaną taflę wody ujrzał zbliżającego się w jego kierunku ciemnowłosego mężczyznę o jasnej karnacji i hebanowych oczach przypominające stal. Valentyn lustrował przybysza uważnym spojrzeniem i wyczuł w nim energię i pomroczność. Potężną siłę. Nigdy w życiu nie czuł tak potężniej i złowrogiej energii. - Nie uwolnisz się z tego więzienia. To dzieło jednego z Demonów Wody. Potężnego prawie tak samo jak ja,

Valentyn słuchał tej wypowiedzi uważnie i w tej samej chwili zdał sobie sprawę z faktu, z kim tak naprawdę rozmawia.

- A przepraszam, wolisz tę formę? - zapytał z przesłodzoną uprzejmością zmieniając się w płonącą pochodnię ze skrzydłami. W przyciemnionym pomieszczeniu nagle zrobiło się bardzo jasno. Valentyn znajdował się w jakieś podziemnej grocie. Zmrużył oczy od jaskrawego światła. - Za jasno? - ponowie przybrał postać ciemnowłosego mężczyzny.

- Jesteś Pradawnym Demonem? - zapytał zszokowany Valentyn.

- Czy to jest aż tak mało oczywiste - stwierdził z rozczarowaniem w głosie. - Myślałem, że jesteś bardziej rezolutny.

- Gdzie jest Silvan? Co z nim zrobiłeś? - naskoczył na demona.

- Nie martw się o swojego przyjaciela - stwierdził lekceważąco Ognisty Ptak Zemsty. - Nic mu nie jest.

Pradawny Demon przechadzał się spokojnie w ciszy jaka zapadła.

- Ciekawi mnie jak ma się Nina? - zapytał nagle odwróciwszy się do Valentyna przodem. - Ale jeszcze bardziej intryguje mnie fakt waszej relacji. Ukrywacie to przed wszystkim, nawet przed sobą. Co jest w ogóle niedorzeczne.. Myślisz, że w jaki sposób spłodziłem Córę Ognia?

Valentyn patrzył na niego w milczeniu.

- Wtedy przybyłem na Ziemię tylko w jednym celu - zaczął nostalgicznym tonem. - Miałem zapłodnić ludzką kobietę, by urodziła mi dziecko. Demona. Długo szukałem i wiele prób przeprowadziłem lecz za każdym razem ponosiłem klęskę. Wreszcie udało się.

- Narodziła się Córa Ognia? - wyszeptał Valentyn.

- Nie, jeszcze nie - zaprzeczył spokojnie. - Spotkałem tę odpowiednią. Fakt, że wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, ale dowiedziałem się bardzo szybko. Urodziła się Córa Ognia.

- A co stało się z kobietą? - zapytał bez tchu Szpakowski.

- Umarła przy porodzie - rzucił lekkim tonem. - Wychowałem moją córkę, wyszkoliłem ją....

- Na zabójczynię pozbawioną uczuć - wycedził Valentyn. Czytał opowieści, słuchał ich od Demonów Wiatru.

Ognisty Ptak Zemsty skarcił go wzrokiem.

- Wyszkoliłem ją - powtórzył z naciskiem. - I myślałem, że jest mi wierna, a po tym mnie zdradziła.

Valentyn uniósł brew.

- Zdradziła mnie - powtórzył ze złością. - A teraz pojawiłeś się ty i sytuacja wydaje się być taka sama jak wcześniej - wybuchnął nagle i wyciągnąwszy przed siebie lewą dłoń skierował ją w stronę Valentyna.

Słoneczne Miasto (Trylogia "Córa Ognia  tom 1.")Where stories live. Discover now