Ściana wody falowała, otaczała więzienie, w którym znajdował się Valentyn Szpakowski. Nie wiedział gdzie podział się Silvan i niepokoił się o przyjaciela. Demon chodził dokoła po niewielkiej przestrzeni próbując swoimi mocami przebić się przez zapory, ale jego próby spełzły na niczym.
- Radzę ci się nie wysilać - Odwrócił się gwałtownie, usłyszawszy zimny głos. Przez rozmazaną taflę wody ujrzał zbliżającego się w jego kierunku ciemnowłosego mężczyznę o jasnej karnacji i hebanowych oczach przypominające stal. Valentyn lustrował przybysza uważnym spojrzeniem i wyczuł w nim energię i pomroczność. Potężną siłę. Nigdy w życiu nie czuł tak potężniej i złowrogiej energii. - Nie uwolnisz się z tego więzienia. To dzieło jednego z Demonów Wody. Potężnego prawie tak samo jak ja,
Valentyn słuchał tej wypowiedzi uważnie i w tej samej chwili zdał sobie sprawę z faktu, z kim tak naprawdę rozmawia.
- A przepraszam, wolisz tę formę? - zapytał z przesłodzoną uprzejmością zmieniając się w płonącą pochodnię ze skrzydłami. W przyciemnionym pomieszczeniu nagle zrobiło się bardzo jasno. Valentyn znajdował się w jakieś podziemnej grocie. Zmrużył oczy od jaskrawego światła. - Za jasno? - ponowie przybrał postać ciemnowłosego mężczyzny.
- Jesteś Pradawnym Demonem? - zapytał zszokowany Valentyn.
- Czy to jest aż tak mało oczywiste - stwierdził z rozczarowaniem w głosie. - Myślałem, że jesteś bardziej rezolutny.
- Gdzie jest Silvan? Co z nim zrobiłeś? - naskoczył na demona.
- Nie martw się o swojego przyjaciela - stwierdził lekceważąco Ognisty Ptak Zemsty. - Nic mu nie jest.
Pradawny Demon przechadzał się spokojnie w ciszy jaka zapadła.
- Ciekawi mnie jak ma się Nina? - zapytał nagle odwróciwszy się do Valentyna przodem. - Ale jeszcze bardziej intryguje mnie fakt waszej relacji. Ukrywacie to przed wszystkim, nawet przed sobą. Co jest w ogóle niedorzeczne.. Myślisz, że w jaki sposób spłodziłem Córę Ognia?
Valentyn patrzył na niego w milczeniu.
- Wtedy przybyłem na Ziemię tylko w jednym celu - zaczął nostalgicznym tonem. - Miałem zapłodnić ludzką kobietę, by urodziła mi dziecko. Demona. Długo szukałem i wiele prób przeprowadziłem lecz za każdym razem ponosiłem klęskę. Wreszcie udało się.
- Narodziła się Córa Ognia? - wyszeptał Valentyn.
- Nie, jeszcze nie - zaprzeczył spokojnie. - Spotkałem tę odpowiednią. Fakt, że wtedy jeszcze tego nie wiedziałem, ale dowiedziałem się bardzo szybko. Urodziła się Córa Ognia.
- A co stało się z kobietą? - zapytał bez tchu Szpakowski.
- Umarła przy porodzie - rzucił lekkim tonem. - Wychowałem moją córkę, wyszkoliłem ją....
- Na zabójczynię pozbawioną uczuć - wycedził Valentyn. Czytał opowieści, słuchał ich od Demonów Wiatru.
Ognisty Ptak Zemsty skarcił go wzrokiem.
- Wyszkoliłem ją - powtórzył z naciskiem. - I myślałem, że jest mi wierna, a po tym mnie zdradziła.
Valentyn uniósł brew.
- Zdradziła mnie - powtórzył ze złością. - A teraz pojawiłeś się ty i sytuacja wydaje się być taka sama jak wcześniej - wybuchnął nagle i wyciągnąwszy przed siebie lewą dłoń skierował ją w stronę Valentyna.
![](https://img.wattpad.com/cover/63953751-288-k200447.jpg)
YOU ARE READING
Słoneczne Miasto (Trylogia "Córa Ognia tom 1.")
FantasyPrzyszłość. Świat opanowały mroczne istoty - demony. Większość ludzi została zginęła w wojnie, reszta umarła w obozach, a przodkowie tych co ulegli, służą jako niewolnicy demonów. Nie posiadają żadnych praw. Tylko nieliczni są wolni, ale nawet wtedy...