3. Problemy XXI wieku

139 15 13
                                    


Wojna. Walka. Śmierć.
Dym i swąd palonego metalu, ogień ogarniający całe pole widzenia, tak bardzo już ograniczone. Wszędzie krew i zwłoki, jednak nikt nie zwraca na nie uwagi. Adrenalina przyćmiewa zmysły, liczy się tylko przetrwanie przy jednoczesnym pokonaniu wroga.

W czołgu jest ciemno. Duszno. Ciasno. Stres towarzyszący kierowaniem taką maszyną jest nie do opisania.

I to właśnie Alfred jest w tym czołgu.

W teorii.

W praktyce zaś widzi go z góry, a tak dokładniej to wcale go tam nie ma. Ale może sobie wyobrazić te uczucia, siedząc z padem przed telewizorem.

Arthur mówi, że to uzależnienie, ale Alfred nie może się z tym zgodzić. Gra codziennie, ale to nie jest tak, że musi to robić. Gry odstresowują. Poprawiają humor.
Frank Underwood też przecież w nie gra, a jest prezydentem. Fikcyjnym, ale wciąż prezydentem, prawda?

Alfred F Jones ma poukładane życie, rutyny, które dobrze w nim funkcjonują. Praca, dom, znajomi i gry.

W dodatku nigdy nie miał problemów z uzależnieniami. Nie pali, alkohol spożywa sporadycznie, w dodatku ma mocną głowę. O narkotykach nie ma mowy. Pije kawę, ale ostanie badania wykazały, że nawet to ma pozytywny wpływ na organizm, więc śmiało można powiedzieć, że Jones jest wolny od niebezpiecznych używek.

Gra tylko dla przyjemności. I trzeba mu przyznać, że jest to prawda.

Arthur Kirkland, jego współlokator, uważa jednak inaczej. Zresztą on zawsze lubi uważać inaczej. Według Arthura relaksacyjne sesje Alfreda to objawy silnego uzależnienia, a co jak co, Arthur jest ekspertem od uzależnień.

Arthur zawsze miał z nimi problemy. Pali, alkohol spożywa częściej niż to konieczne, a w dodatku ma słabą głowę. Do narkotyków się nie przyznaje, a od kawy woli filiżankę czarnej herbaty.

I to nie jest tak, że Arthur martwi się o Alfreda, oczywiście, że nie. Mają jednak wspólny telewizor, a alfredowy czas na granie nieszczęśliwie koliduje z arthurowym czasem na seriale.

Pewnego wolnego dnia, gdy Arthur nie musiał iść na kolejną zmianę w pracy, Alfred obudził się o swojej zwyczajowej popołudniowej godzinie. Był szczerze zaskoczony, gdy zobaczył współlokatora siedzącego w salonie, a nie korzystającego z dodatkowych godzin w łóżku. Był jednak bardziej zdziwiony tym, że Arthur grał. Grał na jego konsoli.

Alfred przetarł zaspane oczy.

-Co ty robisz?- spytał, stając za fotelem, który okupował Arthur.

-Chcę ci pokazać,  jak bardzo jest to denerwujące. -Kirkland groźnie marszczył brwi, na jego twarzy malowała się irytacja, prawdopodobnie mająca coś wspólnego z atakującymi go potworami na ekranie telewizora.

-Wcale mnie to nie denerwuję. Myślę, że nawet się cieszę.

-Hm.

Arthur na nowo skupił się na rozgrywce, a Alfred zadowolony poszedł do kuchni zrobić śniadanie.

Nie wiedział wtedy, że powinien wtedy, zabrać Kirklandowi pada.

                                 *

Sobota minęła Jonesowi przyjemnie. Spotkał się z przyjaciółmi i zjadł coś ma mieście. Wracając do domu, myślał o tym , jak pokonać finałowego bossa w jego grze, ale gdy wszedł do salonu, zorientował się, że jego plan nie doczeka się realizacji. Obecnie konsole zajmował, nie kto inny niż Arthur Kirkland. Alfred zmartwił się, widząc, że Arthur nie zmienił praktycznie swojej pozycji w fotelu, mimo że minęło już kilka godzin. Postanowił, że tego nie skomentuje.

Wyzwanie pisarskie APHKde žijí příběhy. Začni objevovat