2

95 7 1
                                    


~Hayden~

Koło 16:00 skończyłem lekcje i poszedłem w kierunku szafki. Gdy stanąłem koło niej nagle usłyszałem jak ktoś mnie woła.

- Hayden! - Oho. Molly. Zerknąłem w jej kierunku wkładając do szafki książki -Tutaj jesteś kochanie. Nigdzie nie mogłam cię znaleźć - kątem oka widzę jak wydyma wargi z niezadowolenia. - Widzimy się wieczorem? - pyta, a ja odwracam się w jej kierunku. Dopiero teraz dokładnie mogę się jej przyglądnąć. Ma na sobie wysokie obcasy, spódniczkę i bluzkę na ramiączkach, na którą spływają idealnie wyprostowane włosy. Wygląda jak zawsze perfekcyjnie i seksownie. - To co? - kontynuuje bawiąc się włosami - rodziców nie ma w domu... - uśmiecha się bardziej.

Wreszcie jakoś reaguję na to co mówi i uśmiecham się, następnie przybliżam i mocno całuję, a ona równie mocno jaki i zachłannie oddaje pocałunek. Popycha mnie na ścianę, ale nie przestaje jeszcze całować. Po chwili się od siebie oddalamy.

- Wpadnę koło 21 - mówię i idę w kierunku wyjścia ze szkoły.

To co jest między mną, a Molly jest trochę skomplikowane. Parę lat temu byliśmy razem, zrywaliśmy, schodziliśmy się i tak ciągle. A teraz w sumie.. nie jest moją dziewczyną. Przynajmniej ja tak uważam. Po prostu od czasu do czasu się spotykamy... I myślę, że mimo  wszystko wie, że nie może liczyć na nic więcej. 

Gdy wyszedłem ze szkoły od razu zauważyłem czekających na mnie kumpli. Zapaliłem papierosa i podszedłem do nich.

- Stary, co tak długo? - zapytał Luke. - już myśleliśmy, że nie przyjdziesz.
- Molly mnie zatrzymała - odpowiedzialem - chyba spóźnię się dzisiaj na grilla - poruszyłem brwiami.
-Znowu Molly? - zapytał Alex.- Za dużo jej ostatnio, jeszcze pomyśli, że jesteście razem - śmiał się.
- Dokąd jedziesz teraz? - zapytał Michael zmieniając temat.
- Do Henry'ego na przegląd. Muszę mieć pewność, że za dwa tygodnie będę mógł wystartować w wyścigach. - odpowiedziałem i zagasiłem papierosa. - Na kilka dni zostawię u niego auto. - Henry był miejscowym mechanikiem, który specjalnie pomagał nam ulepszać oraz naprawiać samochody, tak abyśmy mogli brać udział w różnych wyścigach. Sam kiedyś podobno brał w nich udział i to on mnie nauczył prowadzić auto.
- Okey, to pojadę za Tobą i potem Cię podwiozę do domu. - powiedział Luke i ruszył w kierunku swojego auta.
- Do później - powiedziałem do kumpli stojących jeszcze na parkingu i wsiadłem do swojego czarnego Mustanga GT. To jest rzecz, bez której bym nie mógł żyć.

Od razu odpalam auto i szybko wyjeżdżam ze szkolnego parkingu. Wreszcie udało mi się uwolnić od tego miejsca. Mijam kilkanaście przecznic i zostają tylko dwie minuty do warsztatu Henry'ego. Wjeżdżam na podjazd i staję koło starego Chevroleta Camaro. Jak na moje oko rocznik 68. Wysiadam z auta i przyglądam się zaparkowanemu obok aucie. Nigdy go tutaj nie widziałem, co w sumie nie jest dziwne bo auto ma tablice z Chicago, a my jesteśmy prawie na drugim końcu kraju - Kalifornii. Więc, kto by tu przyjeżdżał z tak dalekich okolic? Okey, ja głównie jeżdżę na nowszych autach, ale to auto to prawdziwe cacko. Chciałbym usłyszeć jego silnik i zasiąść za jego kierownicą.

Zamykam drzwi do swojego auta i idę w kierunku warsztatu Henry'ego. Przed wejściem stoi jego stary pickup Forda. Brama garażowa jest otwarta, więc wchodzę do warsztatu bez problemu. Rozglądam się wokoło poszukując mechanika, aż w końcu widzę go pijącego kawę przy stoliku na tyłach warsztatu. Podchodzę bliżej, a on mnie zauważa i się uśmiecha. Witam się kiwnięciem głowy i podchodzę.

- Witaj Henry- odzywam się - jestem jak się umawialiśmy. Poświęcisz kilka dni Mustangowi? Chcę nim niedługo wystartować w wyścigach.
- Jasne. Tobie zawsze. Co tym razem do naprawy? - pyta i odkłada kawę na stół.
- Po ostatnim wypadku mam problemy z silnikiem. Nie zawsze da się go uruchomić - tłumaczę na czym problem polega.
-Dobrze, zaraz zobaczymy, dlaczego tak się dzieje synu.- Tak, dla Henr'ego jestem jak syn. On też w sumie jest mi bliski.

Because you are mineOnde histórias criam vida. Descubra agora