6. Niespodzianka cz. II

608 36 6
                                    


Na lekcji transmutacji James zrobił niewiele postępy z planowaniem imprezy urodzinowej dla Evans. Czujne spojrzenie opiekunki Gryffindoru lądowało na nim za każdym razem, gdy zbliżał się na odległość łokcia Syriusza. Odsuwał się więc wtedy i obydwaj udawali, że fascynacja fretki w rosiczkę to rzecz zaiste godna ich uwagi.

Jeśli chodziło zaś o transmutację, to James wiedział, że wraz z resztą Huncwotów, już dawno wykroczyli poza program przewidziany przez Ministerstwo Magii. Eksperymentowanie w zaciszu swojego dormitorium niewątpliwie zabawniejszy sposób na praktykowanie czarów niż siedzenie w klasie pełnej sztywnych reguł.

Machnął różdżką, wychylając się do przodu. Lily Evans siedziała na środku pierwszej ławki. Jej rosiczka mogłaby stanowić przykład, jak powinna wyglądać ta roślina, dla wszystkich chcących pogłębiać swoją wiedzę z zakresu zielarstwa, ale mimo to dziewczyna nie wyglądała na zadowoloną z efektu, jakby dzisiejsza transmutacja była zupełną porażką. Perfekcjonistka Evans nie lubiła odpuszczać.

Nie miał w tej chwili nic pilnego do zrobienia, więc mógł przez chwilę na nią pogapić bez napotykania jej pełnego wyrzutu spojrzenia. Ze swojego miejsca, ostatniej ławki z lewej strony klasy, dostrzegał lewy profil i kawałek wyprostowanych pleców.

Rude włosy Evans sięgały teraz do połowy łopatek. Podcięła je miesiąc wcześniej w czasie przerwy świątecznej. Zauważył to od razu po powrocie do szkoły, czego nie omieszkał jej powiedzieć. Ona jednak potraktowała jego komplementy jak przytyki i zupełnie zignorowała dobre intencje.

Gdy pochylała się do przodu, włosy opadały jej na ramiona. James już dawno zauważył, że pukle kręciły się przy końcówkach, a wiedza ta stanowiła dla niego kolejny dowód, jak bardzo mocno zadurzony był w tej dziewczynie. Na Merlina, znał włosy Evans pewnie lepiej od niej samej!

Przechylił się nieco w ławce, chcąc zapewnić sobie jak najlepszy widok. Evans przygryzła dolną wargę. James widział, jak jej dłoń mocniej zacisnęła się na różdżce. Gdyby mógł zobaczyć całą jej twarz, pewnie dostrzegłby zmrużone zielone oczy i śmiesznie wykrzywiony nos, który zawsze marszczyła, gdy coś jej nie wychodziło.

Do końca lekcji James, nawet nie próbował skupić się na niczym innym poza obserwowaniem Evans. Dziewczyna wytrwale doskonaliła efekty swojej transmutacji. Szkoda tylko, że nie potrafiła lekko zmienić ruchu nadgarstka. James chętnie udzieliłby jej lekcji, ale wątpił, czy byłaby nimi zainteresowana.

- To wszystko na dzisiaj - zarządziła profesor McGonagall.

Wszyscy pospiesznie zaczęli zbierać swoje rzeczy. James zaczął poganiać Syriusza, chcąc uniknąć tłoku przy drzwiach, gdy opiekunka Gryfonów dodała:

- Panie Potter, proszę chwilę zaczekać.

Syriusz posłał mu współczujące spojrzenie, a James z trudem zdusił w sobie jęk. Nie miał nic przeciwko karom, pogadankom na temat właściwego zachowania czy zwyczajnych upomnieniach ze strony nauczycielki. Wiedział, że to odpowiednie reakcje na ich wybryki, z których nie zamierzał przestać być dumny.

Dzisiaj jednak nie miał czasu na słuchanie o tym, jak ważne są zasady i ich przestrzeganie dla kształtowania jego młodego charakteru. Zresztą, już dawno uznał, że sam potrafi odróżnić, co jest w życiu ważne i tego zamierzał przestrzegać.

- Słucham, pani profesor? - powiedział, podchodząc do biurka nauczycielki.

Kobieta zerknęła na niego zza szkieł swoich okularów i zaczęła przekładać leżące na biurku pracę. Znalazła tę należącą do niego i pokręciła głową.

Wszystko dla Lily. Historia Lily Evans i Jamesa PotteraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz