[2]

7 0 2
                                    

Aklimatyzacja


- Czy ja widzę to, co ja widzę? - Martha wpatrywała się w ekran telefonu z niedowierzaniem. - Co ty tam odwaliłaś?

- Mówiłam ci. Pomyliłam go z tobą.

- Ann, kochanie, nie ujmując niczego mojej wspaniałej osobie, chciałabym cię spytać w czym ci go niby przypominam? - Rozłożyła ręce na boki, czekając na odpowiedź.

- Yyy... No... Umiecie śpiewać? - Jej przyjaciółka zrobiła głupią minę.

- I mamy takie podobne głosy, huh?

- Co ty. Nie męcz mnie, sama nie wiem, jak to się stało. Ale nie! Czekaj! To twoja wina! - wykrzyknęła, celując w nią palcem.

- Moja? - szatynka szczerze się zdziwiła.

- Trzeba było napisać jakieś normalne powitanie. No nie wiem, coś w stylu "najcudowniejsza, najukochańsza, niepowtarzalna..."

- Wtedy chyba musiałabym tam stanąć z rozwiniętą rolką papieru toaletowego - stwierdziła krytycznym tonem. - A ty wywinęłabyś na niej orła.

- O przepraszam, to nie ja jestem w tym towarzystwie ciapą - zaprotestowała blondynka.

- Ja ci dam ciapę! - Przyjaciółka przyłożyła jej poduszką. - To jest co najwyżej urocza nieporadność!

- Jak któregoś na to złapiesz, to wtedy pogadamy. - Druga z nich zasłoniła się rękami.

- Mojego wymarzonego faceta właśnie wyrwałaś, więc nikt mi już nie został - udawała obrażoną.

- Jeśli stratowaniem Darrena nazywasz podryw, to kurde. Tylu ludzi już zdobyłam! - zaśmiała się Annie.

- To nie ze mną wstawia fotki w internecie!

- Jedną, bo go rozbawiłam. Zresztą, co on tam napisał? - Przepchnęła się w stronę komputera i odpaliła przeglądarkę.

- Lepiej usiądź - doradziła jej kumpela.

"Kiedy czekasz na kumpla w kryzysie wieku średniego, a dostajesz prezent od bogów. Z prawdziwą boginią głupków @annieevans. @aarontveit wymieniam cię na lepszy model! #thebeststupididiot #waitingontheairport #newfriend #5daystopremiere #lesmiserables"

- Awww... Czyż on nie jest uroczy? - zachwycała się Evans. - Czekaj! Dlaczego on oznaczył MOJEGO Aarona?

- Chyba na kogoś tam czekał, nie? - podpowiadała jej.

- Ale że na Aarona? A ja głupia sobie poszłam! - nie kryła rozczarowania. - Mogłam poczekać i bym go zobaczyła. O matko, to byłoby piękne.

- Ann, jesteś jeszcze ze mną? - Szatynka zamachała jej dłonią przed twarzą. - Masz zdjęcie z Darrenem, nie lamentuj.

- No ale Aaron... - jęknęła po raz ostatni. - Ty, oni w czymś razem grają? - zmieniła temat, wczytując się dokładniej w podpis.

- Skoro tak napisał, to kto wie?

- To ty go obsesyjnie obserwujesz. Powinnaś wiedzieć - odparowała blondynka.

- Dzięki, zaraz wyjdę na prześladowcę. Dowiesz się w swoim czasie - mruknęła Martha, odwracając się od biurka. - Chcesz herbaty?

- Czemu mam dziwne przeczucie, że ty coś wiesz? - Przyjaciółka poczłapała za nią.

- No przecież ci nie zaaranżowałam tego spotkania. Nie miałam pojęcia, że tam będą. - Wzruszyła ramionami.

- Nie o to mi chodzi. Przecież dodał hasztag "les miserables".

- No i?

- Nie udawaj głupiej! Gadaj, co wiesz. - Stanęła tuż obok niej.

- Ja? Zupełnie nic. Cierpliwości, kochana. - Uśmiechnęła się do niej promiennie.


Aaron z wytchnieniem ulgi opadł na kanapę, odrzucając torbę podróżną na bok. Ułożył się wygodnie i pozwolił sobie na chwilę odpoczynku. Przyjaciel obserwował go z rozbawieniem, postanawiając na razie nie komentować tego zachowania. Wiedział, co postawi tego "zapracowanego" człowieka na nogi.

- Ach, ten biedny Tveit. Taki wykończony, taki zmarnowany. Aż będę musiał się napić, bo nie mogę na niego patrzeć w tym stanie - udawał rozżalony ton. Brunet usiadł w fotelu ze szklaneczką whisky.

- Czego napić? - Jedna jasna brew uniosła się do góry razem z powieką. Darren zaśmiał się w głos.

- Nie no, ty to tylko pod prysznic i do spania. Nie mam sumienia cię namawiać na cokolwiek tego wieczora.

- Teraz to ty jesteś głupim kretynem. - Mężczyzna ożywił się od razu. - Nie możesz pić sam, bo to zakrawa o alkoholizm. Ja, jako twój najlepszy i najwierniejszy kompan, uwolnię cię od tych wątpliwości.

Jego młodszy kolega sięgnął za fotel, skąd wyciągnął drugą szklankę z alkoholem. Przygotował się na tą sytuację, nie łudząc się, że jego gość odmówi ulubionego trunku. Szatyn powąchał napój i uśmiechnął się, wyraźnie uradowany.

- To co, jakiś toast? Za dobrą współpracę? - zaproponował.

- Za najlepsze przedstawienie na Broadway'u!

- I obyś mnie nie wymienił na kobietę! - Stuknęli się szklaneczkami, śmiejąc się przy tym głośno. - Chyba, że będzie miała ładną koleżankę.

- Cały ty.


_______________

No cześć :) Wpadłam z nowym odcinkiem, bo kto potrafi poprawić  tak dobrze humor, jak nie uroczy panowie powyżej? ;)
No i panie oczywiście też ^^

;)

Stupid Idiot!Where stories live. Discover now