2

961 126 54
                                    

Obudziłem się przez przeklęty alarm, który zapomniałem wyłączyć na weekend. Zmęczony ruszyłem do łazienki i zacząłem myć zęby.

Dopiero po paru minutach zauważyłem, że całe moje ciało od szyi do kolan jest pokryte małymi zaczerwienieniami.

Co do...?

Przeczesałem jeszcze włosy i spróbowałem zmyć czerwone plamki wodą, ale to nic nie dało. Zauważyłem za to, że dotykanie ich wcale mnie nie boli.

Wróciłem do pokoju, ubrałem jakieś dresy i koszulkę, po czym usiadłem do komputera chcąc sprawdzić czy nie ma czegoś o takich rzeczach w internecie.

W nocy była duża burza i za oknem wciąż było deszczowo, ale miałem ochotę na trochę świeżego powietrza więc sięgnąłem do klamki i otworzyłem okno uchylnie. Wtedy właśnie zobaczyłem coś małego na parapecie.

- Tego tutaj nie było, czym jesteś intruzie? - Mruknąłem do siebie patrząc na dziwne okrągłe coś ze skrzydłami.

Dopiero po chwili zauważyłem, że to okrągłe coś, to był mały człowieczek.

Zdecydowanie mi odbijało. Może w powietrzu wciąż było thc po wczorajszym wieczorze z Calum'em i Ashton'em? Mimo że świetni chłopacy, to czasami potrafili odpalić takie szalone rzeczy...

Inaczej przecież nie widziałbym przed sobą malutkiego chłopaka w pozycji embrionalnej ze skrzydłami na plecach. To musiała być sprawka przebywania z nimi w jednym pokoju, kiedy testowali nową formę rozrywki.

Chociaż w sumie...

Skoro już jestem pod wpływem to powinienem zająć się wytworem mojej wyobraźni.

Czy on w ogóle żyje?

Wziąłem małą wróżkę na rękę i z ulgą zauważyłem, że jest ciepła.

Wróżka miała blond włosy i ubrana była w jakieś dziwne ubrania z liści i płatków kwiatów. Jedno z jego skrzydełek wyglądało trochę dziwnie i zacząłem się martwić, że chłopiec nie będzie mógł latać.

Skoro chłopak żył... On spał? Nie wyglądał na to... Może zemdlał?

Wciągnąłem z szuflady zakraplacz z chemii i nabrałem w niego wodę i wycisnąłem kropelkę na głowę niewiadomego wróżka.

Poczułem ruch i zobaczyłem, że stworzenie na mojej dłoni zaczęło się budzić. Chłopiec przetarł oczy i wstał chwiejnie.

Jak tylko zobaczył mnie, krzyknął przerażony i wzniósł w powietrze, ale pisnął z bólu i spadł z powrotem na biurko.

- Hey spokojnie, nic ci nie zrobię. - powiedziałem widząc jego twarz. Miał błękitne oczy i był całkowicie przestraszony.

- Co mi zrobiłeś?! - krzyknął wyraźnie panikując po nieudanej próbie lotu.

- Znalazłem cię na parapecie. Czym jesteś? Jak bardzo naćpany muszę być...? - Mruknąłem do siebie ostatnie zdanie.

- Wypuść mnie stąd! - zarządził nie zwracając uwagi na moje pytanie. - Słyszysz wielkoludzie?!

- To ty tu jesteś malutki, ja jestem normalnego wzrostu. Ałć, nie boli cię to? - pokazałem na jego sine ręce i nogi. Musiał mocno przywalić w ten parapet.

- A co cię to?! - prychnął.

Już chciałem coś mu powiedzieć, ale do pokoju weszła mama z koszem na pranie. Odwróciłem się, zasłaniając wróżkę sobą i uśmiechnąłem do kobiety.

- Michael, masz coś brudnego?

- Nie, wrzuciłem wczoraj. Mamo... Mam bardzo ważne pytanie. Czy ja wyglądam jakbym był pod wpływem środków odurzających?

- Jezu synu, takich rzeczy się nie pyta rodziców! Nie, nie wyglądasz jakbyś był pod wpływem środków odurzających. Wyglądasz za to na nie wyspanego jak zwykle, mógłbyś w końcu położyć się o normalnej porze.

- Dzięki mamo. - rzuciłem, a ta wyszła z pokoju.

Teraz było jeszcze dziwniej.

Dzień dobry wszystkim!

Jak tam samopoczucie?
Wie ktoś jak przekonać rodziców, że nie chce brać bierzmowania i babrać się z tym wszystkim? Deam ja nawet nie wierzę w Boga

Tak czy inaczej

Miłego dnia i nocy wszystkim!

Różnice Międzygatunkowe / MukeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz