18. ZAYN/VIVIAN

2.3K 136 17
                                    

      Pastor Robert ubrany w odświętny strój, udzielał ślubu Darcy oraz Liamowi w kościele, w którym pierwszy raz usłyszałem, jak Vivian grała na fortepianie. Siedziałem sam całkiem z tyłu, aby nie rzucać się w oczy matce Darcy. Blondi wiedziała o mojej obecności, a to było najważniejsze. Z uśmiechem patrzyłem na moją kobietę, która ukradkiem próbowała wycierać łzy. Oczami wyobraźni widziałem Vivi na miejscu Darcy. Mógłbym się jej oświadczyć nawet dzisiaj, ale wiedziałem, że ona tego nie chciała. Nie teraz, gdy miałem już żonę. Podziwiałem ją za cierpliwość i wytrwałość przy moim boku, choć walka z Kate dopiero się zaczęła. Chciałem, żeby to Vivian stała przed ołtarzem, w białej sukni, żeby wyznała przed Bogiem oraz zgromadzonymi ludźmi, co do mnie czuła. Może wtedy matka Vivian w końcu by uwierzyła, że to, co nas łączyło, było wyjątkowe, nie do zniszczenia. Kiedy wróciłem z Syrii, obiecałem sobie zdobycie Vivian jeszcze raz. Zrobiłem to. Pokonałem wszystkie przeciwności, więc teraz, gdy już prawie byliśmy przy mecie, nie poddam się, nawet jeśli szatynka już to zrobiła. Często miałem takie wrażenie, jakby nie wierzyła, że kiedykolwiek uwolnię się od Kate, ale nigdy nie powiedziała mi tego prosto w oczy. Moja żona - prawie była - cały czas próbowała się ze mną skontaktować. Nawet teraz czułem w kieszeni marynarki wibracje i wcale nie musiałem patrzeć na nadawcę, aby wiedzieć, kto próbował się do mnie dodzwonić. Pierwszym razem odebrałem, bo myślałem, że trochę się uspokoiła i pozwoli mi się zobaczyć z Ronnie. Myliłem się. W słuchawce słyszałem tylko jej pijane bełkoty. Kate nigdy nie piła, więc zacząłem się martwić. Mimo wszystko spędziłem z nią kawałek mojego życia, znała mnie całkiem dobrze, tak samo jak ja ją. Tego nie dało się wymazać ze swojego życia. Kiedy wibracje przestały dawać o sobie znać, rozpoczynały się na nowo. Zirytowany wyciągnąłem telefon z kieszeni, po czym wyszedłem z kościoła na zewnątrz. Wywróciłem oczami, gdy na wyświetlaczu zobaczyłem Kate, ale postanowiłem odebrać. Jak wspomniałem wcześniej... Martwiłem się.

- Kate, przestań do mnie dzwonić. - Powiedziałem stanowczo. - Jestem teraz w kościele, nie mogę rozmawiać.

- Aha, czyli mam czekać aż w końcu znajdziesz łaskawie czas, żeby spotkać się z własnym dzieckiem? - Fuknęła do słuchawki.

- W końcu? - Powtórzyłem po niej, czując irytację. - Chcę się z nią zobaczyć od kilku tygodni. To ty mi na to nie pozwalałaś.

- Mam dość jej ciągłych napadów złości. - Westchnęła. - Przyjedź.

- Teraz? - Otworzyłem szeroko oczy.

- A kiedy? - Teraz to ona brzmiała tak, jakby się zirytowała.

- Jestem na ślubie Darcy, nie mogę teraz. - Oznajmiłem z żalem. Tak bardzo chciałem zobaczyć swoją córeczkę. Śniła mi się prawie co noc, tęskniłem jak nigdy w życiu, ale z drugiej strony... Był ten ślub i Vivian...

- Albo przyjedziesz teraz, albo zapomnij, że zobaczysz Ronnie do rozprawy. - Powiedziała, po czym zakończyła połączenie.

Musiałem podjąć decyzję od razu i miałem nadzieję, że Darcy, Liam, a może przede wszystkim Vivian mi to wybaczą. Nie mogłem zaprzepaścić kolejnej szansy, aby zobaczyć swoje dziecko. Zamiast wejść z powrotem do kościoła, poszedłem na parking, wsiadłem do samochodu, po czym ruszyłem w kierunku Bradford.

***

      Uroczystość zaślubin mojej siostry oraz chrztu Johna właśnie dobiegły końca. W wyśmienitych humorach wyszliśmy z kościoła, gdzie małe dziewczynki, ubrane w białe sukieneczki, zaczęły sypać kwiatki. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Bardzo się cieszyłam ze szczęścia mojej siostry. Mimo tego, co Liam zrobił, Darcy ponownie mu zaufała i byli teraz prawdziwą rodziną. Ja również marzyłam o takim zakończeniu z Zaynem. Byłam szczęśliwa, ale jednak niewystarczająco. Czułam się tak, jakby brakowało jednego puzzla, aby powstał piękny obrazek. Dobry humor rozpłynął się jak bańka mydlana, gdy nigdzie nie mogłam znaleźć Zayna. Uparł się, żeby usiąść na tyłach kościoła, przez co zniknął mi z pola widzenia. Rozglądałam się na wszystkie strony, ale nigdzie go nie było. Złapałam za rękę Harry'ego, który szedł w stronę samochodu.

Zanim zaufasz [Z.M.] Cz. II ✔Where stories live. Discover now