— Dalej, dalej, Kenma! — śmiał się Bokuto, wpatrując w drużynę Nekomy, robiącą ślizgi. — Jesteś strasznym chucherkiem, jedz więcej mięsa. Hey, hey, hey!
— Bokuto-san — Akaashi zmierzył kapitana obojętnym spojrzeniem. — Wątpię, żeby Kuroo-san był szczęśliwy, że nazywasz tak jego rozgrywajcego.
— Oi, Akaashi! Ja tylko stwierdzam fakty.
Jednak Kozume nic sobie z tego nie robił. Odliczał tylko minuty do końca tej katorgi, miał po prostu dość. Najlepiej byłoby, gdyby wrócili już do domu. Definitywnie.
— Keeeenma, wystawisz mi? — nawet Shōyō tego dnia niezmiernie działał mu na nerwy.
Coś było nie tak, a licealista nienawidził uczucia niepewności. Zaraz po gwiazdku kończącym trening, chłopak natychmiast udał się do szatni.
W prędkości światła wyciągnął telefon i jednym, szybkim ruchem wystukał numer do [______]. Po kilku sygnałach włączyła się poczta głosowa.
Kozume zaklnął pod nosem, odszukując w kontaktach matkę dziewczyny. Po dłuższym czekaniu owa kobieta w końcu odebrała.
— Proszę pani?! — niemal krzyknął, słysząc, że rodzicielka [_____]włosej płacze.
— K-kenma?
— Stało się coś złego?!
— [______]... Nagle jej się p-pogorszyło...
— O czym pani mówi? — nie dowierzając, Kozume kręcił głową.
— P-przepraszam, nie mogę rozmawiać...
Blondyn czuł, jak urządzenie wypada z jego rąk. Zrozpaczony, opadł bezsilnie na ławkę, chowając twarz w rękach.
— Mówiłem... — mruknął Kuroo pod nosem, odpychając się od framugi drzwi.
![](https://img.wattpad.com/cover/125252026-288-k924935.jpg)
CZYTASZ
"Słoneczniki" → K. Kozume x Reader ✔
Fanfiction- Dlaczego akurat słoneczniki? - Nie rozumiem... - dziewczyna spojrzała na niego zdziwiona. - Dlaczego akurat one? Jest przecież dużo innych kwiatów. - Oh, słoneczniki są inne. Są dużo wyższe i mają śliczny kolor. Kojarzą mi się z twoimi włosami...