5. Dobra, to zaczynamy

11.6K 534 49
                                    

Byłam pewna, że nie uda mi się zmrużyć oka, więc sen był zaskoczeniem. Oczywiście, czułam się wyczerpana, ale po wszystkich tych rewelacjach, problem ze snem był absolutnie zrozumiały.

Nie spałam jednak zbyt długo, więc gdy rano obudził mnie Thew ze słowami, że czas jechać do domu, byłam lekko mówiąc ledwo żywa.

Miałam dziesięć minut na doprowadzenie się do porządku, więc jak tylko otworzyłam oczy, skierowałam się do łazienki.
Po drodze zgarnęłam rzeczy z torby, którą jak się okazało zabrano z mojego domu.
Mężczyźni wzięli mi kilka koszulek i spodni, a także bieliznę i chociaż irytował mnie fakt, że ktoś grzebał mi po szafkach, to byłam im wdzięczna.

Czułabym się okropnie nie mogąc się przebrać.

Będąc już w łazience, w której znajdował się tylko sedes, maleńka szafka i umywalka z lustrem, zmywałam resztki makijażu, a drugą ręką rozczesywałam kołtuny.
Miałam nadzieję, na jakiś szybki prysznic, ale niestety musiałam obejść się smakiem. Cieszyłam się, że makijaż w większości ze mnie spłynął, bo domycie go mydłem z wodą nie było proste.

Wszystko co robiłam było mechaniczne. Nie potrafiłam normalnie funkcjonować po tym, czego się wczoraj dowiedziałam.

Jedyny tego plus był taki, że już nie płakałam. Dlaczego? Bo sama nie wiem kogo bym opłakiwała. Chłopaka, którego kochałam czy nieznajomego oszusta i mordercę?
Czułam, że to co Carter powiedział o Samie było prawdą.
Widziałam wiele dziwnych zachowań u mojego chłopaka, ale nikt normalny nie łączył by ich z takimi wydarzeniami!
Z drugiej strony byłam na siebie zła, że tak szybko uwierzyłam w takie oskarżenia co do osoby, którą znałam i kochałam od długiego czasu. To trochę tak, jakbym go zdradzała i może dlatego nie chciałam wiedzieć dowodów na oczy.
W głębi serca wolałam wierzyć, że istnieje szansa iż Sam był dobry i miał jakiś motyw albo to wszystko było pomyłką.

Pochyliłam się nad zlewem, opierając dłonie po jego bokach. Tak strasznie kręciło mi się w głowie, a przed oczami pojawiły się mroczki.

- Oh. Przepraszam myślałam, że wolna - Do pomieszczenia weszła nagle wysoka dziewczyna, ubrana w bardzo króciutkie spodenki i równie krótki, przylegający top na ramiączkach.

Mimo tego jak wiele pokazywała, wyglądała naprawdę ładnie, może za sprawą zarysów mięśni na brzuchu i szczupłych nóg. Jej ciemne włosy opadały falami, zaczesane na jeden bok, a niebieskie oczy wpatrywały się we mnie z zaskoczeniem.

Domyśliłam się, że dziewczyna tu pracuje co wprawiło mnie w lekkie zakłopotanie. Była jedną z tych dziewczyn, które ratowały ugryzioną przeze mnie blondynkę.

- Nic nie szkodzi. W zasadzie już wychodziłam - odparłam, mrugając parę razy by doprowadzić swój wzrok do poprzedniego stanu, po czym powoli się podniosłam.

Dziewczyna wyglądała na taką w moim wieku, chociaż mocno podkreślone oczy (moim zdaniem) ją postarzały.

- Nie śpiesz się, chłopcy chwilę jeszcze poczekają, bo zabieram się z wami. Mam trochę papierkowej roboty - Wzruszyła ramionami, uśmiechając się. Nie wiedziałam jak zareagować.

Nigdy nie potrafiłam zrozumieć jak można wybrać taki zawód. Jednak gdy brakuje pieniędzy na życie, ludzie posuwają się do skrajnych rozwiązań. Czy powinnam więc ją oceniać, skoro nie znałam jej historii?

Nie. Nie powinnam, a poza tym wyglądała naprawdę sympatycznie.

Odwzajemniam uśmiech, jednak domyślałam się, że wyglądało to bardziej jak grymas. Dziewczyna spuściła wzrok na swoje stopy i przeczesała ręką włosy, wzdychając cicho.
Wyraz jej twarzy zmienił się na znacznie smutniejszy, co delikatnie mnie zmartwiło, bo obawiałam się tego, co mogła powiedzieć.

ThunderWhere stories live. Discover now