Ja tak jak Ty

68 4 4
                                    


Od ślubu mojego i Dominika minęły już 2 lata, razem z moją najlepszą przyjaciółką, Annąluizą i jej mężem Julianem postanowiliśmy połączyć nasze królestwa i rządzić nimi wspólnie mieszkając w jednym zamku. Przyzwyczaiłam się do wygody bycia królową, nie umiem już sobie nawet przypomnieć jak wcześniej dawałam sobie radę jako zwykła pracownica szwalni tej wiedźmy, madame Carp. Co prawda salej szyję suknie sobie i Annieluizie, jednakże nie robię już tego z przymusu, a dla czystej przyjemności. Ja i moja przyjaciółka stałyśmy się sobie bliższe niż kiedykolwiek wcześniej.

Każdego dnia gdy się budzę, jestem sama w łóżku, ponieważ to Dominik przygotowuje mi śniadanie. Wiem, że to zadanie służby a nie króla, ale wciąż czuję się w jej towarzystwie trochę niezręcznie. Gdy już zjem, na polecenie Annyluizy Dominik mnie także ubiera, czym nie wydaje się zbyt zadowolony, abym przypadkiem "nie zniszczyła sobie rąk", jakby już samo szycie przez tyle lat mi tego nie zrobiło... Mówiłam już o tym mojej przyjaciółce, jednakże ona nie chce mi odpuścić.

Okazało się, że hobby mojego męża to przebieranie się za rycerza. Nie wiem co o tym myśleć... Myślałam, że to przebranie rycerza, podczas tego gdy mnie ratował, był tylko jednorazowy...

Wzdycham kończąc układać włosy, gdy z zamyślenia wyrywa mnie głos Annyluizy, która bez pukania weszła do pokoju.

-Eryko, obiad jest już gotowy, nasi mężowie już na nas czekają, chodźmy!- mówi uśmiechając się szeroko, następnie łapie mnie za rękę i zanim zdążę cokolwiek powiedzieć, ciągnie mnie, zmuszając do wstania sprzed toaletki i podążaniu za nią w kierunku jadalni.

-Może w końcu nauczyłabyś się pukać.- mówię lekko zirytowana na co moja przyjaciółka gwałtownie się zatrzymuje, a ja prawie wpadam na jej plecy. Dziewczyna odwraca się do mnie z szerokim uśmiechem, przekrzywia głowę i pyta:

-Czyżbyś się mnie wstydziła?

-N-nie, to nie tak... - odparłam lekko zakłopotana.

-Więc nie widzę problemu!- odpowiedziała radośnie i znowu pociągnęła mnie za sobą. Nie wiedzieć czemu poczułam lekkie ciepło na policzkach.

***

W końcu dotarłyśmy do jadalni. Nasi mężowie jak zwykle siedzieli już przy stole naprzeciwko siebie i zawzięcie o czymś dyskutowali. Gdy weszłyśmy do pomieszczenia, nawet nie raczyli na nas spojrzeć, byli zbyt pochłonięci rozmową, żeby zwrócić na nas choć najmniejszą uwagę. Annaluiza w końcu puściła moją dłoń i niemal w podskokach podeszła do Juliana i usadowiła się na krześle obok niego z gracją godną królowej. Lekko westchnęłam, mimo tylu lat w pałacu, nie jestem w stanie ani trochę dorównać jej ruchom pełnym gracji. W końcu ruszyłam się z miejsca i zasiadłam do stołu na miejscu zaraz obok Dominika, naprzeciwko mojej najlepszej przyjaciółki. Annaluiza wsparła swoją głowę na rękach, opierając łokcie na stole i spoglądała na mnie uśmiechając się promiennie. Zmieszana próbowałam siedzieć tak prosto, jak to tylko możliwe w przeciwieństwie do zgarbionej dziewczyny. W jej błękitnych oczach jest coś, przez co nie mogę utrzymać z nią kontaktu wzrokowego, spojrzałam więc na naszych mężów, którzy wciąż nie zwracali na nas choćby najmniejszej uwagi. Nagle czuję, że coś pod stołem trąca mnie w nogę, więc automatycznie odwracam się w stronę mojej przyjaciółki. Blondynka patrzy na mnie marszcząc lekko brwi, jakby zniecierpliwiona. Patrzę na nią z lekkim zdziwieniem, nie wiedząc o co jej chodzi.

-Co ty robisz? Zachowuj się jak na damę przystało.- mówię siląc się na beznamiętny ton, kto to widział, aby szwaczka upominała królową.

-Nudzę się...- Annaluiza wzdycha ciężko całkowicie ignorując moje upomnienie.- Nasi mężowie wolą od nas politykę, a ty się do mnie w ogóle nie odzywasz, dlaczego to zawsze ja muszę zaczynać rozmowę?

Ja tak jak TyWhere stories live. Discover now