Prolog

7 0 0
                                    


      Otworzyła oczy i rozejrzała się po pomieszczeniu. Pokój wyglądał trochę jak ten z ,,Full house", czyli różowe króliki na ścianie i błękitna tapeta wzorcowo dopełniały ideału królestwa 5 letniej dziewczynki. Należał z resztą do córki Susan, która właśnie była w tym wieku. Alice jednak już zdecydowanie nie miała tylu lat, chociaż chętnie cofnęłaby się w czasie. Przez chwilę zastanawiała się co tu robi. Po chwili dotarły do jej świadomości zdarzenia z dnia wcześniej i poczuła zimny dreszcz na karku. Kiedyś była przekonana, że rozwód rodziców to najgorsza rzecz jaka mogła ją w życiu spotkać, nie sądziła, że tak bardzo się myliła. Miała ochotę krzyczeć w poduszkę, ale nie była w stanie wydobyć z siebie nawet dźwięku. Usiadła na łóżku i zaczęła łapczywie łapać powietrze, czuła, że się dusi. Powoli wstała i podeszła do lustra. Spojrzała w swoje odbicie, dotknęła swojej twarzy i włosów, a potem przejechała dłońmi wzdłuż bioder. Czuła się kimś obcym, ta dziewczyna naprzeciw niej to na pewno nie była ona. Jak mogła się tak bardzo mylić? Jak mogła nie zauważyć, że nie przypomina nikogo ze swojej rodziny?Dlaczego była aż tak ślepa? Zegar wskazywał 5 rano. Zaczęło robić jej się ciemno przed oczami więc powoli opierając się o wszystkie pobliskie przedmioty doczołgała się do schodów i zeszła na dół. W kuchni nalała sobie szklankę wody i wypiła ją łapczywie prawie za jednym łykiem. Myśli kotłowały jej się w głowie, chciała płakać, ale łzy już chyba dawno się skończyły. Jej rozmyślania przerwały kroki na schodach, podskoczyła wystraszona, ale to była tylko Susan, która spojrzała na nią czule po czym podeszła i mocno ją przytuliła. Alice, mimo że czuła, że już dawno jest na to za stara usiadła jej na kolanach i wtuliła się w jej silne ramiona.

- W porządku skarbie?- spytała, ale Alice wzruszyła tylko ramionami, przez dłuższą chwilę milczały.

- Chyba nigdy nie będę potrafiła tego zrozumieć- szepnęła dziewczyna

- Wiem, nigdy bym się tego nie spodziewała- westchnęła Susan i pocałowała Alice w czoło- życie bywa takie zaskakujące.

- Tak, a ja zawsze myślałam, że ją znam, ona mnie rozumiała jak nikt inny - wyznała nastolatka

- Ja też tak sądziłam kochanie

- Nie mogłam spać

- Domyślam się, trochę za dużo emocji jak na jeden dzień- powiedziała kobieta- miałam tak samo jak Ty, prawie oka nie zmrużyłam z nerwów. Ale czeka nas na prawdę ciężki dzień, może spróbuj się chociaż zdrzemnąć na te kilka godzin, bo potem będziesz wycieńczona.

- Dobrze spróbuję, ale niczego nie obiecuję.

- Ja albo Derek Cię obudzimy- Susan jeszcze raz cmoknęła dziewczynę w czoło. Alice wstała, była w 100% pewna, że już nie zaśnie, ale wiedziała, że przyjaciółka matki ma rację, musiała choć trochę odpocząć. Gdy ponownie położyła się na łóżku łzy zaczęły strumykami spływać po jej policzkach. ,,Czyli jednak się nie skończyły"- pomyślała. Głowa zaczęła ją boleć od natłoku myśli, wyobraziła więc sobie owce skaczące przez płot, zaczęła je liczyć, co trochę ją uspokoiło. Nawet nie zauważyła kiedy zasnęła, nie był to jednak zbyt spokojny sen. Dokładnie o 8:03 obudziło ją ciche pukanie do drzwi, okazało się, że mąż Susan prosi ją na śniadanie.      

Ai ajuns la finalul capitolelor publicate.

⏰ Ultima actualizare: Dec 10, 2017 ⏰

Adaugă această povestire la Biblioteca ta pentru a primi notificări despre capitolele noi!

Defying GravityUnde poveștirile trăiesc. Descoperă acum