Rozdział I

36 1 0
                                    


Jej życie  z pozoru nie różniło się niczym od przeciętnych nastolatek.  

Była może trochę bardziej samotna i samowystarczalna.

Gimnazjum skończyła  z wyróżnieniem. Celujące oceny były dla niej codziennością i nie sprawiały kłopotów.

Tu historia zmienia swój bieg.                                                                                                                                        Z pozoru tak samo zaczęty dzień wywrócił jej świat do góry nogami. Tak bardzo długo czekała na Tę Chwilę !                                                                                                                                                                

    Nie spodziewała się jednak , że jej marzenia się spełnią i będzie szczęśliwa.

- Nie mogę się spóźnić , wszystko ma być idealnie ! - szeptała , a jej mózg nieustannie powtarzał to jak mantrę.

Była w odpowiednim miejscu i czasie . Papiery ma dostarczyć do jutra, ale chce pokazać swoją dobrą stronę.                                                                                                                                                                  Zwinnym krokiem wkracza do głównego korytarza szkoły i ....   BUM !!!!!                                                    Leży na poniemieckich płytkach , a wszystkie dokumenty porozrzucane są na korytarzu.                Głowa pulsuje  od bólu. Nie może podnieść się z podłogi. Straciła wszystkie siły, energię z jaką tu przyszła. Jest jej słabo, ma ochotę zwymiotować , ale najgorsze dopiero nadchodzi.                    Czuje napływające łzy. Ale nie ! Nie ujrzą one światła dziennego. I tak ja szybko je wyczuła, tak szybko zniknęły. 

Słyszy przerażony głos, który już zawsze będzie brzmiał jej w głowie. 

- Przepraszam. Czly wszystko w porządku  ??? - próbuje podnieść głowę , ale na próżno.    

                     Zobaczyła tylko kolor tęczówki, ale już nie pamięta jaki. Choć w setkach oczu                 rozpoznałaby je.                                                                                                                                                                                       Czuje, że się unosi, a nieznany cudowny zapach pieści jej nozdrza.                                                          Teraz odczuwa unoszącą ją siłę -  ramiona silne, delikatne i przede wszystkim męskie.         Nogi ma wyżej niż głowę i zaczyna rozumieć , co się dzieje.

Dzwina sytuacja. Opuszczona szkoła , żadnej żywej duszy poza nimi .

- Dobrze się pani czuje ???

" NIE " myśli. Ma ciarki na lewej stonie szyji i policzku. Twarz opada także w tą stronę i najchętniej się nie podniesie. Pieszczą ją delikatne, smukłe , młode palce.

- Słyszy mnie pani, mam wezwać pomoc ??? - odstatnie  słowo sprawia, że natychmiast reaguje. Podnisi wzrok. Widzi wpatrzone w siebie oczy. " Skądś je znam "  myśli. Mocno zarysowane, ciemne, tylko drobna niebieska tęczówka zdradza ich delikatność.

- Boli coś panią ??? - przerażony , ale pewny siebie głos wciąż wyrzuca z siebie kolejne pytania.

- Co ? - pyta cienkim głosem poirytowana. Nie ma siły mówić. - Jest pan lekarzem ???

Facet rozśmiewa się w niebogłosy , a ona patrzy na niego speszona. Jednakże jego śmiech rozluźnił atmoswerę. 

- Nie nie jestem. Ale czy da pani radę wstać. -   podnosi się z jego pomocą bez słowa.

"Chyba zakręci mi się w głowie "- myśli -"ale na pewno mnie złapie ". I tak też się dzieje. Sile ramiona chwytają ją w pasie i przyciągają do siebie. W głowie już wtedy miała nieźle poprzekręcane. Obraca ją do siebie.

- Muszę  panią zawieść do szpitala ! 

- Nie ma takiej potrzeby. - podnosi głowę i nogi jej miękną. Tym razem chłopak bierze ją na ręce i otula ramionami. 

- Jak to nie ma. Będę czuł się winny jeśli pani coś się stanie. 

- Ale ... - i w tym momencie dostrzega porozrzucane dokumenty i chwyta się  celu z jakim tu przyszła. Choć najchętniej pojechałaby z tym facetem na koniec świata. - Ja muszę dostarczyć te dokumenty. - speszony odwraca wzrok. Usadza ją z powrotem na ławce.

- Przepraszam, nie wiem jak to się stało, ale ze mnie gapa ! - ona już pomaga mu je zbierać.

- Co pani robi ???

- Zbieram dokumenty. -odpowiada rzeczowo.

-Chce pani znów zasłabnąć !

- Wcale nie zasłabłam . - na policzki wkracza delkikatny rumieniec, którego on nie dostrzega. Zajęty jest rozmyślaniem jak pomóc tej dziewczynie. Ale największą uwagę pochaniają jej usta. Patrzy na nie i ma ochotę choćby dotknąć je kciukiem, ale się powstrzymuje, co wcale nie jest łatwe. Boi się , że ona dostrzeże jego przyśpieszony oddech, natomiast ona jest zajęta uspokajaniem własnego.






Na ZawszeWhere stories live. Discover now