Kiedy wchodziłam po schodach wspominałam dzieciństwo w tym domu. Gdy weszłam do swojego pokoju zakręciła mi się łezka w oku. Wystrój wnętrza był identyczny jak wtedy kiedy go opuszczałam. Malutkie łóżeczko,a na nim mój ulubiony miś. Półki z zabawkami, dziecięcy stoliczek i moje zdjęcia w białych ramkach. Chwyciłam jedną by bliżej przyjrzeć się ilustracji. Wtedy na ścianie zobaczyłam napis:
,,Droga Elizabeth kocham Cię, kocham Cię córeczko. Wiem że kiedyś do mnie wrócisz".
A pod tymi napisami kreski - odliczanie dni bezemnie. Może ojciec mnie kocha, może jednak za mną tęskił... Ale dlaczego nigdy się nie odezwał, nie walczył o mnie i powiedział mi takie rzeczy kiedy do niego wróciłam.
Następnego dnia gdy się obudziłam zobaczyłam karteczke z napisem ,,wracasz do matki". Po przeczytaniu jej zbiegłam na dół. Tam usłyszałam rozmowę ojca:
- Bardzo mi przykro. - powiedział ktoś ze współczuciem.
- Niewierzę w to. - krzyknął tata.
- Niestety to prawda. - powiedział ze smutkiem w głosie.
- Dobrze, dziękuje za informacje. Do widzenia. - podziękował ojciec.
- Proszę, do widzenia. - odpowiedział mężczyzna.
Bardzo zaniepokoiła mnie ta rozmowa. Zapytałam więc co się stało.
- Dzień Dobry panie Wilman - przywitałam się jak z obcym.
- Panie Wilman? Przecież jestem twoim tatą. - powiedział zdziwiony, z nietypowym uśmiechem.
- Wczoraj mówiłeś co innego. Powiedziałeś, że nie jestem już twoją córką. - wygarnęłam mu, urażona.
- To prawda i bardzo tego żałuje... - powiedział ze smutkiem.
- Naprawdę? - spytałam z niedowierzaniem.
- Tak - potwierdził.
- A co się nagle zmieniło? Przez 10 lat nie byłeś w moim życiu, a dziś chcesz bym nazywała Cię tatą? - krzyknęłam.
- A więc Elizabeth, od wczoraj dużo się zmieniło. Jeszcze wczoraj nie byłem Ci potrzebny, dziś masz tylko mnie... - powiedział i złapał mnie za rękę.
- Póść mnie! - warknęłam i odsunęłam się od niego.
- Posłuchaj mnie, stała się tragedia! - krzyknął.
- Tragedią jesteś ty. Wracam do matki. - powiedziałam ze łzami i w oczach i odwróciłam się.
- Matki już nie ma! - powiedział głośno.
- Ale jakto? Jakto jej nie ma? - spytałam ze ździwieniem.
- Twoja mama nieżyje. Zmarła 3 dni temu. - powiedział patrząc się na mnie z litością.
- To niemożliwe. Dlaczego? Jak to się stało? - spytałam z płaczem.
- Chorowała na raka. - powiedział z powagą w głosie.
- A ja od niej uciekłam. Nie zdążyłam się z nią nawet pożegnać. - rzekłam załamana.
- Spokojnie, wszystko będzie dobrze. Zajmę się Tobą. - powiedział i czule przytulił.
YOU ARE READING
Who is love?
Romance"-A więc... kto? - krzyknął - Kto jest miłością? - zapytał już spokojnie, ale z łzami w oczach... Nie potrafiłam odpowiedzieć, nie umiałam wybrać... Od tamtej pory już go nie widziałam, może wyjechał, a może to ja uciekłam. Jedno wiedziałam na p...