- Jak się nazywa część numer siedem?- Wodniczka.
- Część numer trzy?
- Jądro komórkowe.
- Pięć.
- Cytoplazma.
- Nie, to twoja ocena. Masz piątkę, bardzo dobrze, siadaj.
Cały rozpromieniony wrócił na swoje miejsce, przede mną. Nie zbyt uszczęśliwiony kolejną piątką naszego kujona postanowiłem się z nim podroczyć, tak dla zasady. Pociągnąłem go delikatnie za kosmyk jego blond włosów. Syknął, chyba z przyzwyczajenia, bo z bólu na pewno nie i odwrócił się do mnie.
- Czego chcesz, Beilschmidt?
Nie zgrywaj głupiego Feliksie. Dobrze wiesz o co mi chodzi, nudzi mi się. No, może też przez to, że najlepszych ocen z biologii nie mam. Ale nie jestem zazdrosny! Żeby nie było... pf, zajebisty ja?
- Łukasiewicz, która to już piątka, co? Ile zakuwałeś do odpowiedzi? - spytałem z kpiącym uśmieszkiem cisnącym mi się na usta.
- Nie zakuwałem - odparł, choć zrobił się lekko różowy. Nie kłam mi tu i tak nie dasz rady.
- Tsa... Już ci wierzę. A czerwienisz się, bo ci gorąco. - Wyciągnąłem się na krześle i założyłem ręce na kark. Zachichotałem, gdy rozgorączkowany złapał się za policzki, sprawdzając ich temperaturę.
- Żartowałem tylko - puściłem do niego oczko - ale śmiesznie wyglądałeś przynajmniej.
Obrażony odwrócił się w stronę tablicy. Kopnąłem go w siedzenie krzesła.
- Nie fochaj się tak, Fela.
Ponownie się do mnie odwrócił, marszcząc brwi.
- Ile razy mam ci powtarzać, że Fela to zdrobnienie dla Felicji, nie Feliksa? - zapytał zirytowanym szeptem. Położyłem łokcie na stole i oparłem brodę o moje splecione dłonie. Przybliżyłem twarz niebezpiecznie jego tak, że ten odruchowo poprawił swoje okulary i rozejrzał się nerwowo po sali.
- Milion, Fela - powiedziałem z bezczelnym uśmiechem na twarzy, przeciągając sylaby ostatniego słowa. Prychnął zdenerwowany i więcej nic nie mówił. Ja za to spokojnie mogłem rysować mu wzorki na plecach, palcem.
- Gilbert! Nie zaczepiaj kolegi! - do mojego ucha dobiegł karcący głos nauczycielki. Przewróciłem oczami i zawiedziony, że nie mam z kim porozmawiać położyłem się na ławce.
Obudził mnie dźwięk dzwonka. Cholera, nie mam nic zanotowanego! Pieprzyć to, może Antonio coś zapisał...
Zrezygnowany, ruszyłem pod następną salę. O zgrozo, chemia. Nienawidzę tej lekcji, wciąż nie mogę pojąć jakim cudem zdałem tamten rok! Przecież w życiu raczej nie przyda mi się znać tablicy Mendelejewa, ale już mi się nie chce nawet o to wykłócać. Za dwa miesiące koniec roku szkolnego, wakacje, więc już mi zwisają te lekcje.
Dzwonek?! Znowu? Przecież dopiero zdążyłem usiąść na ławce. Ach no tak, przerwa pięciominutowa.
Wspaniale.
YOU ARE READING
Do zaliczenia || PrusPol 🔒
RomanceSchool & human AU Gilbert Beilschmidt jest zagrożony z dwóch przedmiotów. Potrzebuje przygotować się do ostatecznego testu, który jest jego jedyną szansą na pozostanie w tej samej klasie, co jego przyjaciele. Tylko jak się do tego zabrać? Z pomocą p...