─ Kira? Kiedy jest mecz lacrosse? ─ zapytałam.
─ Jutro. Myślałam, że wiesz, no bo w końcu jesteś dziewczyną Liama. ─ westchnęłam cicho.
─ Niby tak, ale on nie ma dla mnie kompletnie czasu. Cały czas jest czymś zajęty. Niby... ─ nie dokończyłaś, ponieważ twoim oczom ukazała się wstrętna scena. Liam całował się z Hayden, z dziewczyną, która zarywa do twojego chłopaka.
─ "Teraz już wiem, dlaczego nie miał dla mnie czasu" ─ pomyślałaś i szybkim krokiem podeszłaś do pary. Oderwałaś ich od siebie i uderzyłaś Dunbara w policzek.
─ Ałaa... ─ jęknął i wtedy zauważył ciebie ─ (T.I) to nie tak.
─ A jak? Dobrze wiem, co widziałam. Jesteś skończonym dupkiem! Nienawidzę cię! ─ krzyknęłam, zwracając na siebie uwagę wszystkich uczniów, stojących na parkingu.
─ Ale (T.I), to nie tak. Ja ci wszystko wytłumaczę.
─ Nie masz czego tłumaczyć. ─ powiedziałam, a po moich policzkach poleciały łzy. ─ Teraz już wiem, dlaczego nie miałeś dla mnie czasu! Spotykałeś się z tą suką! Jak ja ci mogłam wierzyć, że coś do mnie czujesz?!
─ (T.I)...
─ Zrywam z tobą! ─ krzyknęłaś, a po twoich policzkach poleciało więcej łez. Po chwili poczułaś na swoich ramionach czyjeś ręce. To była Kira.
─ Chodź. Nie warto marnować czasu na takiego dupka. ─ szepnęła i pociągnęła cię w stronę swojego samochodu.
Dzisiejszą noc postanowiłam spędzić w domu Yukimurów. Nie mogłam uwierzyć, że Liam posunął się do czegoś takiego. Przecież obiecał. Obiecał, że mnie nie zdradzi i nie będzie nigdy rozmawiał z brunetką. Przez całą noc płakałam, wyżalałam się Kirze i przy okazji zjadłam jej cały zapas żelek. Nic nie poradzę, że je uwielbiam, a kiedy jestem smutna, to mam na nie większą ochotę.
Następnego dnia obudziłam się w lepszym humorze, niż zasypiałam. Kira już dawno nie spała.
─ Hej. Już się obudziłaś.
─ Tak.
─ Masz tu śniadanie. ─ powiedziała i podała mi talerz z pysznymi kanapkami i kubek z gorącą herbatą. Podziękowałam jej i szybko zjadłam śniadanie. Kiedy skończyłam, brunetka odezwała się.
─ Idziesz na mecz?
─ Nie. ─ odpowiedziałam od razu. Nie miałam zamiaru patrzeć na swojego, teraz już byłego, chłopaka i Romero.
─ Och, (T.I). Idź tam i pokaż mu, że się nim nie przejmujesz i za nim nie tęsknisz. Musisz być silna. ─ jej słowa dały mi dużo do myślenia. Po jakiejś minucie obmyślania "za" i "przeciw", zgodziłam się pójść na mecz.
─ Okej, idę.
─ No i to mi się podoba. To ja idę się ogarnąć, a potem idziemy do ciebie. ─ posłała mi szeroki uśmiech i zniknęła za drzwiami. Korzystając z samotności postanowiłam przejrzeć telefon. Miałam mnóstwo nieodebranych połączeń i wiadomości od mamy i Liama. Postanowiłam przeczytać wiadomości od rodzicielki i do niej zadzwonić.
─ (T.I), gdzie ty jesteś!? ─ usłyszałam zdenerwowany głos matki.
─ Zostałam na noc u Kiry.
─ Mogłaś prędzej powiedzieć, nie musiałabym się tak martwić. Coś się stało, że nie wróciłaś?
─ Nie...
─ Dobrze wiem, że kłamiesz. ─ jej głos był przejęty. ─ Liam był tu chyba z dziesięć razy i pytał się o ciebie. Wyglądał okropnie. Pokłóciłaś się z nim?
─ Potem ci wszystko opowiem, mamo. ─ powiedziałam, widząc Kirę, wchodzącą do pokoju. ─ Za niedługo będę w domu, do zobaczenia. ─ nie czekając na odpowiedź, rozłączyłam się.
×
Mecz trwa już od jakiś trzydziestu minut. Za chwilę przerwa. Beacon Hills przegrywa i to bardzo. Jest 28:9 dla drużyny przeciwnej. Drużyna BHHS próbuje grać, lecz widocznie wszystko utrudnia Liam. Zawsze dobrze gra i zdobywa większość bramek, lecz dzisiaj gra gorzej od Stilesa.
Jest w końcu przerwa. Razem z Kirą postanowiłam podejść do Scott'a, który wyraźnie był zdenerwowany.
─ Hej. ─ powiedziałam, a chłopak szybko mi przerwał.
─ Hej. Mam do ciebie prośbę. Powiedz swojemu chłopakowi, żeby się ogarnął i w końcu grał. On nikogo nie chce słuchać, ale ciebie powinien...
─ Nie chodzimy już ze sobą.
─ Co?! Ja przepraszam, nie wiedziałem. Jak to się stało?
─ Nie chcę o tym mówić. Mogę pójść z nim porozmawiać...
─ Nie, jeśli nie chcesz, to nie musisz.
─ Nie mam ochoty na rozmowę z nim, ale jeśli to może wam pomóc, to z nim porozmawiam. ─ powiedziałam i ruszyłam w stronę szatni męskiej.
W pomieszczeniu było ciemno i zimno i wydawało się, że jest tam pusto, lecz ja czułam, że Dunbar tutaj jest. Szłam między szafkami, aż dotarłam do jego. Siedział na ławce, a twarz miał ukrytą w dłoniach. Kiedy zorientował się, że stoję tuż obok niego, wstał gwałtownie.─ (T.I), ja przepraszam, to nie tak jak myślisz...
─ Nie tłumacz mi się. ─ przerwałam mu ─ Nie mam zamiaru cię słuchać. ─ w moich oczach pojawiły się łzy na wspomnienie o wczorajszym popołudniu ─ Chcę ci tylko powiedzieć, żebyś się ogarnął. Przez ciebie przegramy. Nie wiem co się z tobą stało, ale na treningach szło ci bardzo dobrze.
─ (T.I) ja ci wszystko... ─ dalej drążył temat.
─ Nie przerywaj mi. ─ warknęłam ─ Jeśli wygracie mecz, wysłucham cię. Wysłucham tego co chcesz mi powiedzieć, ale nie obiecuję, że ci wybaczę, za bardzo mnie zraniłeś. ─ miałam już odejść, kiedy postanowiłam dodać ─ Nie utrudniaj gry innym zawodnikom z twojej drużyny. ─ wyszłam z pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi. Ruszyłam w stronę Kiry i McCalla, którzy szczerzyli się do siebie, jak głupi.
─ I jak? ─ zapytał chłopak.
─ Myślę, że teraz będzie lepiej. Przynajmniej mam taką nadzieję. ─ oznajmiłam i ruszyłam w stronę trybun.
Moje słowa chyba jakoś podziałały na Liama, ponieważ drużyna z Beacon Hills wyraźnie podgoniła z punktami drużynę przeciwną. Skończyło się to wygraną dla BHHS. Cieszyłam się z wygranej, lecz wiedziałam, że teraz czeka mnie trudna rozmowa z Liamem. Jestem ciekawa, jak się z tego wytłumaczy. Wiem jednak, że cokolwiek powie, nie będę w stanie mu tego wybaczyć. Nie od razu.
![](https://img.wattpad.com/cover/122827945-288-k645402.jpg)
YOU ARE READING
( 𝐩𝐫𝐞𝐟𝐞𝐫𝐞𝐧𝐜𝐣𝐞. 𝐢𝐦𝐚𝐠𝐢𝐧𝐲! ) 𝐭𝐞𝐞𝐧 𝐰𝐨𝐥𝐟
Random── preferencje z teen wolf. scott. stiles. isaac. derek. jackson. liam. theo. brett. aiden. peter. jordan. #87 w Losowo ─ 12/09/18 #73 w Losowo ─ 17/09/18 #55 w Losowo ─ 19/09/18 preferen...