Dostaję/daję wpierdol

416 58 9
                                    

Dni mijają a tu kurwa nic. Gingy wypełnił swoją część umowy, co oznacza, że Twiggs powinien ze mną szczerze porozmawiać jakoś tak niedługo, nie? Niestety odkąd wcale nie podsłuchałem ich rozmowy Jeordie praktycznie się do mnie nie odzywa. Po domu chodzi wystraszony, nie chce siedzieć ze mną w jednym pokoju... Nie wiem co zrobiłem źle. Nie mam zielonego pojęcia co spierdoliłem. Jednak solidnie dokurwia mnie fakt, że Justin przychodzi codziennie i kontroluje go bardzo, bardzo dokładnie, przy okazji poniżając mnie na każdym kroku. Gdyby nie fakt, że Twiggy prosił mnie, żebym nie reagował prawdopodobnie Justin zbierałby zęby z podłogi średnio siedem razy w tygodniu. No ale kto by się nie zdenerwował?! Gość wbija nam na chatę, każe mi wypierdalać do pokoju, a Twiggsowi od progu mówi, żeby się rozbierał! Twiggy go słucha, bo nie wie co innego ma robić. Chuj jest ze dwa razy cięższy od niego i dobre 8 cm wyższy. Dwa tygodnie temu Jeordie chociaż ze mną gadał, po nalocie swojego chłopaka prosił, żebym go przytulił, a teraz? Teraz chociaż mieszkamy pod jednym dachem, nie mam z nim żadnego kontaktu.
Szczerze mówiąc mam tego dość. Przyszedł czas by uwolnić moją księżniczkę. Znaczy się, mniej poetycko mówiąc, wyjebać w końcu kurwie w gaciach Calvina Klaina.
***********
- Jeordie! Gdzie jesteś jebana dziwko?!- O, to teraz już nawet nie pukamy jak w gości przychodzimy? Strasznie się społeczeństwo schamiło przez ostatnie dwa lata, oj strasznie. Trzasną drzwiami, poczym zrzucił z wieszaka moją przezajebistą bluzę, którą tak często pożyczam Twiggsowi, że zaczęła pachnieć jak on. Następnie jaśnie pan wytarł buty w tym razem wyprany przeze mnie dywan. Dupek przegina. Mam ochotę urwać mu łeb i naszczać do gardła. Drze tego ryja jakby mu Pogo jaja siekierą odrąbywał. Twiggels śpi, po raz pierwszy od tygodnia usnął bez płaczu, więc jeżeli pizduś go obudzi, to spęłnię swoją groźbę.
- Możesz z łaski swojej sklejić pizdę? On śpi.
- Gówno mnie to obchodzi pojebie. Kiedy jestem w tym domu Jeordie ma się zachowywać tak, jak powinien.
- Czyli co? Ma być twoim niewolnikiem, prywatną szmatą?! Tak nie traktuje się kogoś, kogo się kocha!
- A kto ci chłopczyku powiedział, że ja go kocham? Potrzebowałem kogoś, na kim mogę rozładować agresję. I tu proszę, kiedy po jednym z moich wybuchów wylądowałem w psychiatryku znalazłę tą małą, błagającą o atencję dziwkę.  Był tak rozbity, że żal było patrzeć. Wykorzystałem więc okazję i sprawiłem sobie niewolnika, który robi wszystko co chcę i nigdy mi się nie sprzeciwia. Uwielbiam go torturować, słuchać jak błaga o litość "Kochanie, przepraszam wybacz mi ja nie chciałem". To tak żałosne, że aż śmieszne. Jedyną jego wadą jest to, że nie poświęca mi się całkowicie. Myślę, że coś lub ktoś zajmuje jego myśli i nie pozwala mi go kompletnie zeszmacić. Wiesz kto to jest? Ty. Jesteś mi solą w oku odkąd tylko się pojawiłeś. I wiesz co się teraz stanie? Wreszcie się ciebie pozbędę.- Po jego słowach zapadła taka cisza, że usłyszałem cichy, tłumiony szloch. Odwróciłem głowę i zobaczyłem stojącego na schodzach Twiggy'ego. Jasna cholera. Musiał to wszystko słyszeć. Miałem ochotę podejść do niego i go przytulić, ale mam jeszcze pierdolonego gada do nabicia na pal.
- Jesteś kurwa bardziej niż martwy.- Warknąłem i rzuciłem się na niego z zamiarem rozerwania mu gadła. Zapierdolę go. Później pomyślę o miejscu na zwłoki, ale teraz po prostu go zajebię. Dobra, a tak serio to szkoda, że tego nie przemyślałem. Niestety, biję się jak ciota, a Justin jest typem tępego osiłka. Moje szanse na wygranie są mniejsze niż zero. Wielka szkoda, że tego nie przemyślałem...
- Mam dla ciebie niespodziankę Warner.- Syknął wbijając coś w mój brzuch. Ja pierdolę. Ten pojeb ma nóż!
- U-uciekaj J-jeordie!- Wychrypiałem zaciskając palce na szyji prawdopodobnie mojego kata. Usłuszalem jak drzwis się otwierają. Rychło w czas dupku...
- Manson! Mam nadzieję, że nie przeszkadza ci to, że wziąłem ze sobą Ricka?!- Nigdy nie myślałem, że będę się tak cieszył na dźwięk głosu Chrisa.
- Cerulli!
- Jasna dupa, co tu się odpierdala?!- Wiedziałem, że Motionless nie jest najinteligentniejszy, ale żeby aż tak? Leżę z nożem w brzuchu próbując skręcić kark temu idiocie, Twiggy wpadł w histerię a ten się pyta co tu się odpierdala?!
- A kurwa nie widać? Pomóż mi do jasnej cholery!
-A no tak... już! Już idę Manson!- Naćpał się czymś. No jak nic się naćpał. Takie biedne, nieogarnięte dziecko... wszystko by było fajnie GDYBYM TYLKO WŁAŚNIE SIĘ NIE WYKRWAWIAŁ! Przed oczami mam czarne plamy. Cerulli odciągną Justina odemnie i chyba zaczął go okładać po ryju aż ten robak stracił przytomność. Dobra żyrafa.
- Manson!? Co ty...
- Manny! N-nie umieraj... P-pro-oszę nie zostawiaj mnie...- Wyszlochał Twiggy. Mój biedny książe...
- Nie zostawię... Muszę jakoś się ogarnąć Twiggels, strasznie nakurwia mnie brzuch.
- R-rozumiem. T-tylko Brian, k-kim oni są?
- To jest mój znajomy Chris Cerulli, a to jak mniemam jego chłopak Ricky. Wpadli na ploteczki i przy okazji uratowali mi dupę.
- A-acha... T-to może ja pójdę wezwać karetkę.- Wymamrotał Jeordie i poszedł zadzwonić po czerwonodupych, żebym się nie wykrwawił na środku dywanu.
Złapałem Chrisa za rękę.
- Zaopiekuj się nim, nie spuszczaj go z oka. Pod żadnym pozorem nie zostawiaj go samego.- Chyba pokiwał głową, ale nie wiem. Straciłem przytomność.

____________________________________
Krótkie i chujowe. Noale... Następny będzie lepszy. Obiecuję. Na razie odkładam oneshoty, bo chcę trochę ogarnąć fabułę tutaj.
No dobra. Miłego dnia/nocy/życia
~Antychryst

Jestem DiabłemWhere stories live. Discover now