-"Świerkowy Azyl"? - zapytał Seba, nie rozumiejąc, o co jej chodzi.
- Tak nazywa się to miejsce, idioto. – odpowiedziała Lux i weszła do pomieszczenia. On szedł zaraz za nią, uważając, gdzie stawia kroki.
Rozejrzał się dookoła. Sala przypominała swojego rodzaju stołówkę; drewniane ławy, kufle z trunkami oraz ich właściciele, wymachujący nimi na wszystkie strony. Gdzieś zauważył psa wyjadającego zawartość talerza, który znalazł się na podłodze, a zaraz obok leżał śpiący mężczyzna przytulony do noża kuchennego. Jeszcze kilka kobiet i ich dzieci zebrało się przy stole, który stał obok dużego kominka i śpiewali wesoło.
Gdy jego towarzyszka się zatrzymała, stali przy ladzie. Rzuciły mu się w oczy postawione za nią beczki, zapewne z jakimś trunkiem.
Dziewczyna sięgnęła po drewnianą pałkę pod ladą i uderzyła nią kilka razy w blat.
- Pijaki jedne! Powiedziałem wam, że więcej wam nie doleję! - usłyszeli rozzłoszczony, męski głos wydobywający się z zaplecza. Po chwili pojawił się jego właściciel.
Sebę ogarnęło lekkie zdziwienie, ponieważ człowiek wyglądał dość niepozornie. Burza kręconych, czarnych włosów na jego głowie była pierwszą rzeczą, na którą chłopak zwrócił uwagę; okalały one podłużną twarz o trójkątnej, mocno zarysowanej szczęce, a na charakterystycznym, koślawym nosie, widniały okulary o czarnych szkłach zasłaniających jego oczy. Jego postura była raczej przeciętna, a ubrany w skórzany płaszcz i zieloną koszulę jeszcze bardziej sprawiał wrażenie normalnego. Chłopak miał jednak stuprocentową pewność, że tak nie jest.
- Mam dla ciebie przesyłkę, o którą prosiłeś, więc postaraj się być trochę milszy. - powiedziała z lekkim rozbawieniem niebieskooka i spojrzała na Sebastiana. Zdziwiony gapił się na nią, znowu nie rozumiejąc co miała na myśli.
- Mógłbyś podać Kargowi paczkę, czy mam ci ją wyjąć z ręki? - ton jej głosu wydawał się niewinny, a zarazem drwiący. Seba przypomniał sobie o istnieniu przedmiotu i jak najszybciej położył go na blacie.
- Czyżby to była nasza kochana Lux? - widać było, że nieznajomy był szczerze zdziwiony.
- Widzę, że napotkałaś jakiś problem po drodze. - powiedział żartem karczmarz i znacząco spojrzał na rycerza ortalionu z uśmiechem na twarzy. Schował pudełko pod ladą i się o nią oparł. Dres przypomniał sobie wtedy słowa towarzyszki.
- A to nie miało być niebezpieczne dla zdrowia po pół godziny? Czemu tak po prostu pan to chowasz? - jego oczy ujawniały lekki strach. Brunet tylko krótko się zaśmiał i zwrócił się do stojącej obok fioletowowłosej.
- Coś ty mu naopowiadała? - uśmiechnął się i dodał - Przecież to zwykły odstraszacz na lekko przerośnięte szczury - obydwoje parsknęli śmiechem na widok zdziwionej miny chłopaka.
- To one tak się wydzierają w tunelach? - zapytała dziewczyna, gdy już się uspokoiła - Muszą być ogromne, pójdę je później zobaczyć. Może nadadzą się do ćwiczeń.
- Ostatnio zaczęły się robić coraz śmielsze. Nie wydaje mi się, żeby cię zadowoliły, ale to ty tu jesteś ekspertem - przechylił się lekko w bok, aby spojrzeć na salę za nimi. Skrzywił się lekko i znowu spojrzał na nich. - Nie jesteście głodni? Mam jeszcze trochę gulaszu w kuchni.
Widząc błyszczące się oczy Lux Karg machnął tylko ręką na znak, żeby poszli za nim. Kuchnia znajdowała się zaraz za beczkami.
Był tu kominek, a w nim zawieszony nad paleniskiem kociołek z gotującą się wodą. Na środku pomieszczenia stał drewniany stół, na którym znajdował się garnek z gulaszem. Pod ścianami znajdowały się drewniane szafki i blaty kontrastujące ze srebrną lodówką i mikrofalówką, a kilku miejscach widać było wyloty tuneli.
![](https://img.wattpad.com/cover/131435259-288-k314345.jpg)
YOU ARE READING
Przygody Typowego Seby
AdventureW zwyczajnym szarym polskim mieście, żył sobie typowy przedstawiciel rasy Sebix, zupełnie przypadkowo mający na imię Sebastian. Nauczany przez życie oraz poprawkę trzeciej klasy gimnazjum, dumnie panował na swojej dzielni, pilnie trzymając się zasad...