Rozdział 2

6 3 0
                                    


Biegłam ile sił w nogach. Niestety kilku godzinny trening dawał o sobie znaki. Słyszałam przez całą moją ucieczkę za sobą poszczekiwanie i tu nagle uderzyłam w coś, co jak się okazało, było kimś. Przewróciłam się.

-Miki, spokój. – usłyszałam głos zwracający się do psa. – Nic ci nie jest? – teraz mówił do mnie. – Nieźle uderzyłaś.

- Wszystko w porządku. – (bolało niesamowicie). Chłopak miał kasztanowe włosy, był wysoki i wysportowany.

- Nie musiałaś bać się Mike'a. Ma kaganiec.

Niezły wstyd.

- Rzeczywiście! Strasznie mi głupio. Jestem Ofelia. – podaliśmy sobie ręcę.

- Jestem Sebastian.  Nowa w tej oklicy?

- Tak, dziś z rodzicami przyjechałam. Mama mnie zabije, miałam być półtorej godziny temu.

- Odprowadzę Cię, wiesz, o tej porze jest niebezpiecznie, jakiś pies może zacząć Cię gonić lub coś w tym stylu.

Roześmiałam się. – Okej. Chodzisz do liceum?

- Tak, do 2 klasy.

-Do głównego? – spytałam. – Niestety nie.

Zbliżaliśmy sie do mojego domu.

-Ooo.. a ja tak. – To mój dom. – wskazałam na niego.

- Do zobaczenia jeszcze kiedyś.

- No, pa. – powiedziałam, usmiechnęłam się i zmierzam do drzwi.

- I jeszcze jedno Ofelia.

-Tak? – odwróciłam się.

- Pozdrów Oskara.

- Jakiego Oskara? – zdziwiłam się.

- Chodź Mike. – powiedział do psa i pobiegli dalej.

Weszłam do salonu i dzięki zaświeconemu światu widzę cień damskiej sylwetki w kuchni.

- Przepraszam mamo, ale dobrze mi się biegało i.. – Nikogo tam już nie było.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Dec 13, 2017 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Konspiracja po północy - Rozdział 2Where stories live. Discover now