3

230 22 4
                                    

Następnego dnia dowiedziałam się, że Jack miał jakąś ważną sprawę do załatwienia, dlatego wyjechał bez pożegnania. Bez niego w domu było bardzo pusto, ale na szczęście Lucy dotrzymywała mi towarzystwa. Polubiłam ją. 

- To co dzisiaj robisz? Jest piątek, nareszcie! - powiedziała czerwonowłosa, kiedy wyciągałam książki z szafki.

- Nie wiem - wzruszyłam ramionami. 

- To może do nas dołączysz? Mamy zamiar iść nad rzekę. Będzie fajnie obiecuję.

- Zastanowię się - uśmiechnęłam się do niej i zamknęłam szafkę. 

Jeszcze nikt nigdy mnie nigdzie nie zapraszał, więc naprawdę to doceniam i dosłownie skaczę z radości w środku. 

Ruszyłyśmy przez korytarz pogrążone w rozmowie. Nagle na kogoś wpadłam, a książki, które trzymałam w ręce spadły na ziemię.

- Przepraszam, zagadałam się i nie patrzyłam przed siebie - schyliłam się i nawet nie spojrzałam na osobę z którą się zderzyłam.

- Nic się nie stało. Ja też się zamyśliłem - odpowiedział chłopak i podał mi jedną z książek. Dopiero po chwili zrozumiałam, że rozmawiam z tak zwanym "królem szkoły", a także przedstawicielem innego stada.

- Jeszcze raz przepraszam - spuściłam wzrok i chciałam odejść, ale chłopak mnie zatrzymał.

- Poczekaj! Jesteś tu nowa, prawda? 

- Tak, to mój pierwszy tydzień.

- W takim razie miło mi cię poznać. Mam na imię Will.

- A ja Ariel. Mnie również miło cię poznać - uścisnęłam jego dłoń.

W momencie kiedy nasza skóra się zetknęła, przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. Spojrzałam na jego oczy i miałam wrażenie, że gdzieś je już widziałam, tylko nie mogłam sobie przypomnieć gdzie. 

- Gdybyś czegoś potrzebowała to daj znać, znam bardzo dużo osób - puścił mi oczko.

- Jasne. Przepraszam, ale muszę iść na następną lekcję.

- Dobra, do zobaczenia - odwrócił się i odszedł. Odwróciłam się w stronę Lucy, która wyglądała, jakby zobaczyła ducha.

- Ariel, co tu się do cholery wydarzyło?! - spytała.

- Nie mam pojęcia. Chodź, bo rzeczywiście się spóźnimy - pociągnęłam ją w stronę klasy.

Do końca lekcji dogłębnie analizowałam spotkanie z Willem, ale nic mi to nie dało. Może on po prostu mi kogoś przypomina i nie kryje się za tym nic więcej?

Nie, to musi być coś więcej, czuję to.

...

Usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę.

Do pokoju weszła moja mama i usiadła na łóżku.

- Jak tam w szkole? 

- Jakoś leci - wzruszyłam ramionami - Wszyscy ze stada są bardzo pomocni i mili.

- Polubiłaś Lucy, prawda?

- Tak, spędzamy dość dużo czasu razem. 

- Cieszę się, że w końcu masz przyjaciół - w oczach mojej rodzicielki pojawiły się łzy.

- Mamo - przytuliłam ją - To przeszłość, teraz jesteśmy tu i wszystko jest dobrze.

- Wiem córciu - wytarła łzę spływającą po policzku - Słyszałam, że wybierasz się ze znajomymi nad rzekę. 

Dolina Księżyca [zawieszone]जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें