Próba ratunku

394 16 2
                                    

W tym rozdziale opiszę scenę gdy jeźdźcy próbowali zdobyć lekarstwo dla Astrid.

Ledwo co udało mi się utrzymać na Wichurze, jak tylko wylądowaliśmy zsunęłam się że smoka. Gdyby nie Czkawka to leżałam bym na ziemi. Otworzyłam lekko oczy i zobaczyłam jego zmartwioną twarz. W jakiś sposób miło mi było, że on się o mnie martwi, mimo że sytuacja jest beznadziejna.

Cii nie bój się. Wyjdziesz z tego mała, zobaczysz. Będzie dobrze. Musisz walczyć, proszę. Bądź dzielna. - postaram się choć powoli tracę siły na walkę. Niech to się skończy. Nie wytrzymam tego dłużej. 

Poczułam jak Czkawka kładzie mnie na ziemi i daje rękę na ramie. Nie wiem czemu to zrobił. Chyba chciał mnie zapewnić, ze wszystko będzie dobrze.

Zostań z nami proszę. Nie wyobrażam sobie świata bez ciebie. - co? Jak to? Czy on naprawdę to powiedział? Chciałam mu odpowiedzieć ale nie miałam siły.

Po chwili chłopak wstał i poszedł po ślinę bawolenia. Po chwili wrócił i podstawił mi kubek ze śliną ale po wypiciu nie czułam żeby mi się polepszało. Okazało się, że ślina nie działa z powodu tego, że jest przezroczysta a nie zielona jednak chłopaki nie mieli pojęcia co to jest "zielona mikstura".  Nie słyszałam do końca ich rozmowy ale po chwili zrozumieli o co chodzi a Czkawka powiedział, że trzeba go szybko nakarmić aby zdobyć antidotum.

Proszę cię mała, wytrzymaj jeszcze trochę. - mówiąc to wziął moją dłoń i lekko ścisnął.  - Dasz radę? Proszę cię. - Postaram się Czkawka. Dla ciebie.

Kiedy chłopak szedł po lekarstwo nagle pojawił się Viggo i z tego co udało mi się zobaczyć i usłyszeć złapał bawolenia. Potem słyszałam tylko strzały i odgłosy walki. Byłam zbyt słaba by zobaczyć co się dokładnie dzieje. Potem usłyszałam jak Czkawka woła, że łódź była Viggo. On zrobił to celowo? Dlaczego zależało mu żebym zachorowała? Przecież przez to znaleźliśmy tę wyspę.

Dobra dosyć już, wygrałeś. Weź smoka. Ale proszę cię nie zostawiaj nas tak. Daj chociaż antidotum. zostaw nam jego ślinę. Bez śliny się nie ruszam. Na taką ofiarę się nie zgadzam jasne? - Czkawka nie poświęcaj bawolenia dla mnie. Nie warto.

Nie Czkawka... przestań. Nie rób tego. Nie dla mnie. - nie chciałam by oddał bawolenia w ręce Viggo. Chłopak jednak mnie nie posłuchał.

Kilka minut potem Czkawka przyniósł mi antidotum. Po chwili poczułam się znacznie lepiej. Udało mi się wstać ale prawie upadłam gdyby Czkawka mnie nie złapał. Podeszłam do Wichurki i przytuliłam się do niej. Gdyby nie poleciała wtedy do Czkawki kto wie czy nie byłoby już dla mnie za późno na szukanie lekarstwa...

#

#

#

POV Czkawki
Sączysmark oraz Astrid przylecieli po czasie. Z daleka dało się zauważyć, że dziewczyna ledwo co trzyma się na smoku. Kiedy wylądowali Astrid zsunęłam się z Wichury ale udało mi się ją złapać zanim uderzyła o ziemię. Nie wyglądała najlepiej. Przez Plagę Odyna miała czerwony nos i lekko zielonkawą skórę. Tak bardzo się o nią martwiłem. Modliłem się aby ona to przeżyła. Ze wszystkich ludzi na archipelagu jej nie mogłem stracić. Po prostu nie mogłem..

Ciii. Nie bój się. Wyjdziesz z tego, mała. Zobaczysz. Będzie dobrze. - nie byłem do końca pewien czy mówiłem to do niej aby ją do tego przekonać czy do siebie.
Musisz walczyć, proszę. Bądź dzielna. -nie możesz mnie zostawić.
Podszedłem do kamienia i położyłem ją. Wyglądała teraz tak bezbronnie. Położyłem rękę na jej ramieniu. Nie wiem czemu. Chyba po to żeby zapewnić ja, że tu jestem i jej nie zostawię.

Co mogli myśleć i czuć - RTTE Ostatni smok na świecieWhere stories live. Discover now