epilog

1.8K 257 71
                                    

A co było dalej? Resztę świąt spędziliśmy w pokoju Perrie Flower. I wcale nie tak jak myślicie, wy bezwstydnicy! (Chociaż może była taka jedna chwilka lub dwie... Ugh. Nic wam nie powiem!)

Samantha Flower była bardzo zdziwiona, kiedy weszliśmy do środka. Ale chyba bardziej zdziwiony był mój ojciec, który zadławił się kawałkiem kurczaka, kiedy zobaczył mnie i Perrie razem. 

Oszczędziliśmy sobie tej nieprzyjemności jedzenia z nimi kolacji wigilijnej i zniknęliśmy w pokoju Perrie.

Rozmawialiśmy całą noc. O tym co było, o tym co jest i o tym co będzie. Piliśmy gorącą czekoladę, przytulaliśmy się bezustannie. Nie puściłem dłoni Perrie przez cały wieczór, bo bałem się, że się obudzę, a ona gdzieś zniknie lub rozpłynie się jak mgła.

Ale nie zniknęła. Całowała mnie, czułem jej oddech na mojej skórze, czułem jej obecność. I to był najpiękniejszy prezent w te święta.

Baliśmy się przyszłości. I to cholernie. Ale kiedy Perrie splotła palce z moimi i ucałowała moją dłoń, zapewniając mnie, że najważniejsze jest, iż mamy siebie, to już wtedy wiedziałem, że wszystko będzie dobrze..

Nigdy nie sądziłem, że tak to wszystko się skończy i, że moje życie tak się potoczy.

Wróciłem na stałe z Anglii, bo razem z Perrie planowaliśmy przyszłość.

I powiem wam jedno, moje drogie dzieci.

Zawsze ale to zawsze ryzykujcie i nigdy nie żałujcie podjętej decyzji.

Żyjecie tutaj i teraz, to jest najważniejsze - wasze szczęście.

Razem z Perrie żyliśmy długo. Może nie zawsze szczęśliwie, ale zawsze razem.

I to jest ważne, wiecie? To, czyli ludzie, którymi się otaczacie.

Bo żyjemy z nimi i dla nich.

Pamiętajcie - dawajcie temu światu miłość i radość, a ja gwarantuje wam, że to do was wróci.

~ Wasz kochany i niezastąpiony Daniel Greenson.

hot chocolateWhere stories live. Discover now