Rozdział 4

65 5 0
                                    


Julka szybko szła koryatrzem twierdzy. Miała dzień wolny - i chociaż jej praca nie była zbyt ciężka, nadal ją to cieszyło. Niezbyt wiedziała co mogłaby robić - wokół twierdzy były tylko bagna, jezioro i gęsty las - więc spędziła cały dzień w bibliotece. Była zszokowana faktem, że Gregor pozwalałniewolniko korzystać z książek - ale powoli przyzwczajała się do dzinwego układy który panował w twierdzy. Dostawali pensje, edzenie, miejsce do spania. Rodziny (bo też się zdaarzały) dostawały większe kwatery niż inni a jesli mieli małe dziecko Gregor pozwalał tylko jednemu z rodziców pracować.

Tak na prawdę, co Julka zdała sobie sprawę dopiero niedawno, nikt nie musiał tu pracować, ale wszyscy robili to na wypadek kontroli. Podobno kilka miesięcy temu do twierdzy wparowało kilkoro inkwizytorów Imperatora i dokładnie sprawdzali wszystko - czy niewolnicy mają znak Kah - tatuaż na dłoni, który oznaczał, że nie sa już udzmi ale towarem, który julka także miała, jak żyją i jak sie ubierają. Gregor kazał szybko zgonic wszystkich służacych do lochów i obsmarować ich błotem. Julke trochę to bawiło, gdy to usłyszała, ale ejdnoczesnie przerazało - o to jak powinno wyglądac jej życie według innych. W chłodzie, głodzie i brudzie.

Zamyślona nagle przystanęła przy obrazie. Prawie w niego wpadła, szczerze powiedziawszy.

Obraz był podzielony jakby na dwie czesci. Po lewej znajdował się portret orczycy. Julka ze zdziwieniem stwierdziła, że ta kobieta jest bardzo piekna - oczywiście miała zieloną skórę, ale w jakimś dziwnym, ładnym odcieniu wiosennych liści. Jej kły były drobne, ale ostre. Jej duże, ciemnoczerwone oczy patrzyły z mądrością i rozwagą ale jednocześnie jakimś smutkiem. Miała długie, czarne włosy, zaplecione w wiele warkoczy które ostatecznie tworzyły ogromny kok. Ta orczyca musiała być pięknością.

Jednocześnie jej twarz, albo raczej płótno, szpeciło przecięcie, które co prawda ktoś starannie skleił i podmalował, ale nadal było widoczne.

Lewa strona obrazu była spalona. Na Julkę spoglądała czarna nicość.

- To moja matka - powiedział nagle niski, ale melodyjny głos tuż przy jej głowie. Julka prawie krzyknęła i odwróciła się.

Przy niej stał Gregor. Wyglądał lepiej niż wczoraj. Miał na sobie jasną koszulę a na to zarzucony bordowy, wyszywany błekitną nicią, surdut. Nadal był nieogolony i miał wory pod oczami, ale jednak na jego twarzy malowała się inteligencja i hystrośc umysło.

- Jest piękna - powiedziała Julka, nagle zdając sobie sprawe, żenie jest to może odpowiednia rzecz do powiedzenia. Powinna skłonić się i oddalić? Zaczerwienić? CO robią niewolnice?

Gregor uśmiechnął się, szczerząc ostre zęby i kiwnął głową.

Wygladało, jakby w ogóle nie zauwazał czarnej dziuy w obrazie.

Julka czekała na coś cokolwiek, ale on nadal patrzył na obraz, wiec odwróciła się i ruszyła w swoją stronę. Nie zauważył, że poszła.

Idąc w dół, w stronę lochów, nagle usłyszała cichy płacz. Zmroziło ją. Miała ochotę uciec- kto wie, może twierdza jest nawiedzona? Zacisnęła jednak dłoni i ruszyła w stronę płaczu.

Na dolę schodów zauważyła Jess, jedną z niewolnic. Pracowała jako pokojówka, a teraz wlasnie zalewała się łzami.

- Jezus Jess co sie stało - szepnęła Julka

- N-nic, po prostu... - Jess spojrzała na nią, cała czerwona i spuchnieta - Dziś wyjeżdzam - i rozpłakała się.

Julke przeszył dreszcz.... Czuła się taka spokojna, tak pewna, że nic złego ją tu nie spotka, ale co jeśli wszyscy ją tylko okłamywali....Ostatecznie to potwory, monstra, a ona nie jest wollnym człowiekiem, mogliby zrobić z nią wszystko... W oczach julki pojawiły się łzy, częściowo z żalu dla Jess a częściowo za sobą, wydartą ze swojego świata w te obce piekło.. . Próbowała objąć dziewczynę, ale ta trzęsła się dalej. Trwały tak, płacząc razem. Po chwili Jess wstała i otrła łzy.

Jestem oblubienicą orkaWhere stories live. Discover now