1. Początek magii

252 18 36
                                    


Właśnie wróciłam ze szkoły, zmęczona całym dniem, który w niej spędziłam. Rzuciłam swój ciężki plecak na podłogę i opadłam na łóżko.

Leżałam na plecach, twarzą zwróconą ku sufitowi.

Ten dzień był zdecydowanie zbyt męczący. Nawet dla mnie, chociaż lubiłam chodzić do szkoły. Znaczy... może nie chodziło tu o samą szkołę, a raczej o to, że lubiłam się uczyć. Przede wszystkim na lekcjach, kiedy w większości wystarczyło posłuchać nauczyciela, żeby zrozumieć dany temat. W nauce próbowałam znaleźć odpowiedzi na moje pytania. Jednak ich tam nie znajdowałam. Zamiast tego jedynie dodawałam coraz nowe. Coraz trudniejsze.

Cóż... Faktem jest, że ostatnio nie chciało mi się już chodzić do szkoły. Częściowo było to wywołane przemęczeniem i stresem przed zbliżającymi się wielkimi krokami egzaminami. Swój udział mieli w tym też niektórzy nauczyciele, czy bardziej denerwujące osoby z mojej klasy.

Zamknęłam oczy.

Leżenie w ten sposób, w środku dnia, nie leży w moim zwyczaju. Nawet kiedy jestem bardzo zmęczona nie potrafię spać w ciągu dnia. To naprawdę bywa męczące. Jednak dzięki temu mogę więcej zrobić.

Westchnęłam. Próbowałam zebrać jakoś myśli i obudzić swój umysł. Bez skutku.

Od zawsze czułam się wśród ludzi jak nie na miejscu. Byłam inna. Po prostu nigdzie nie pasowałam. Z tego powodu, od najmłodszych lat, zaczęłam uciekać do mojego świata. Fakt, dla małych dzieci to jeszcze nie jest dziwne, ale co powiecie, jeśli się przyznam, że nadzieja w jego istnienie, nie gasła we mnie pomimo upływu czasu? Czasami był to tylko mały rozchybotany płomyczek, który nagle, jakby w ostatnim zrywie, zaczynał płonąć jasnym, widocznym wszędzie dookoła światłem, by za chwilę zostać przygaszonym, przez pęd biegnącego w nieznane czasu. Jednak ten mały płomyczek, zawsze rozświetlał moją drogę. Nie widziałam jej końca. Dalej nie widzę. Wiem, że jest zarazem trudna i łatwa do przebycia. Wiem, że jest równie dziwna co ja.

Tamten świat był nieosiągalnym marzeniem. Snem, który był moim wyzwoleniem od rzeczywistości. Był pocieszeniem w tym szarym świecie, pełnym smutnych ludzi. Był światłem w mojej ciemności. Był kolorową plamą na białym tle. Był przyjaciółmi o których nie mogłam zapomnieć. Był przygodami w odległych krainach. Był nieskończonym wszechświatem, pełnym tajemnic, które można odkryć. Był czymś za czym tęskniłam.

W mojej głowie szalał huragan niezrealizowanych jeszcze pomysłów i planów. Marzeń zazwyczaj snujących się na pograniczu świadomości. Bezużytecznej wiedzy i wyblakłych wspomnień. Próbując zrozumieć jedną myśl wpadałam na drugą, jeszcze bardziej skomplikowaną. Wszystko to pędziło z prędkością światła. Nieuchwytne. Niezrozumiałe. Zamazane.

Moja podświadomość szukała czegoś, bez mojego zezwolenia. Robiła bałagan w dopiero co poustawianych na swoje miejsce informacjach. Przetrząsała najgłębsze i najbardziej zakurzone zakamarki mojego jestestwa, wrzucając kolejne rzeczy do wiru wiadomości.

Nagle wszystko stanęło.

Zobaczyłam to czego szukałam, chociaż sama o tym nie wiedziałam

Uśmiechnięta twarz chłopaka o brązowych, lśniących radością oczach. Wspomnienie jakby pochodzące z innego świata.

I wtedy. W jednej chwili. Zasnęłam.

Stałam na ścieżce w lesie. Na plecach czułam ciężar kołczanu, pełnego strzał. W ręku trzymałam misternie rzeźbiony, biały łuk, którego cięciwa połyskiwała, jakby była zrobiona ze złota. Kątem oka widziałam światło, które odbijała zdobiona złotem i czymś podobnym do miedzi, pochwa sztyletu. W powietrzu czuć było przyjemny zapach drzew i niedawno padającego deszczu. Przez liście, nieznanych mi gatunków roślin delikatnie przenikały promienie słońca, oświetlając osobę stojącą przede mną.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jul 22, 2022 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dwa Światy [zawieszone]Where stories live. Discover now