4; ten głos nawiedzał mnie

182 21 6
                                    

Choć do premiery było jeszcze trochę czasu, to próby - minimum raz w tygodniu - były czymś zupełnie naturalnym. W szczególności dla Alex, która w teatrze spędzała naprawdę większość doby. Ciągle coś ćwiczyła, ciągle chciała coś poprawić. Dziecięce marzenia nareszcie zaczynały się spełniać, a ona nie miała zamiaru zaprzepaścić tej szansy. Owszem, bywało to irytujące, ale blondynka nie potrzebowała zbyt wielu przyjaciół. Na miejscu miała Jonah, chociaż doprowadzał ją niekiedy do białej gorączki, a w Waszyngtonie Red, która podobnie jak blondynka studiowała. Z tym wyjątkiem, że to nie było żadne aktorstwo, a wymarzona - nawet bardziej niż u Alex - medycyna sądowa.

Tamtego dnia również blondynka siedziała od rana w teatrze. Była sobota i nie miała zajęć, co tylko wszystko ułatwiało. Poza tym na ogół na weekendach odbywały się te zbiorowe próby i nawet dźwiękowiec zbytnio wtedy nie narzekał. Siedział przy sprzęcie, jedząc swoje bułki i pilnując parametrów, a na scenie działy się po kolei wszystkie sceny zapisane w scenariuszy. Withman była zadowolona z obrotu spraw, bo wszystko wypadło o wiele lepiej niż ostatnim razem, co oznaczało, że nie tylko ona zaczęła się przykładać. Chociaż i tak reszta obsady miała dość tej jej ambicji, to grzecznie wytrzymywali. Podobnie, jak ona studiowali aktorstwo, a minimum raz w roku musieli wziąć udział w jakiejś sztuce. Widoków na czegoś innego niż Upiór z Alex nie było, więc czy tego chcieli czy nie, trzeba było zagrać swoje postacie.

–Teraz było całkiem znośnie– przyznał Hugh, był reżyserem całego tego przedsięwzięcia i odstawił na moment butelkę, którą wymachiwał, gdy ktoś się pomylił, czy po prostu stał nie w tym miejscu, co potrzeba. –Możecie zrobić sobie krótką przerwę. Chociaż w sumie, to możecie iść na lunch. Ale o trzynastej widzimy się tutaj z powrotem– dodał, zerkając na swój zegarek.

– Idealnie, zdążę skoczyć do Subwaya - wymamrotała blondynka i uśmiechnęła się. Nawilżyła swoje gardło wodą niegazowaną i odłożyła na bok butelkę razem ze swoim pokreślonym na kolorowo scenariuszem. –Jonah, chcesz coś?!

– Jeśli zapłacisz, to chce!

– Spadaj, płaciłam ostatnio! – oburzyła się, ale była to raczej czysta forma żartów niż jakiś wyrzutów i zaczątków kłótni.

– No to ja zapłacę teraz, chodź tylko tutaj, bo mi się nie chce – wychylił się ze swojego stanowiska, na co blondynka pokręciła głową i powędrowała w jego stronę.

Sofia, jej dublerka, zmierzyła dwójkę wzrokiem prychnęła pod nosem. Oprócz tego, że praktycznie nic nie miała do robienia, bo Alex doskonale dawała sobie radę, a sama ze swoją postacią pojawiała się może dwa razy i to w tle, była piekielnie zazdrosna. Liczyła, że to ona dostanie główną rolę, choć sam Hugh powiedział jej, że nie widzi w niej ani krzty potencjału. Dokonał wyboru i to Withman została jego nową Christine, a nie Sofia. Przez to młodsza szatynka poczuła się wyjątkowo urażona i próbowała czasem mniej czy bardziej fair zagrań, aby wykopać Alex z obsady. Ta jednak nie dała się sprowokować i po prostu nie reagowała na zaczepki. Nauczyła się już o tym bardzo dawno, poza tym udowadnianie młodszej, że faktycznie jest lepsza poza odpowiednimi do tego momentami, jakoś ją nie kręciły.

Dlatego, wtedy, gdy Alex wyszła po jedzenie, a Jonah skoczył do łazienki, aby załatwić potrzebę, szatynka podeszła do scenariusza Withman. Wzięła go w swoje ręce, nawet nie czując na sobie wzroku Louisa, który tak naprawdę był na próbie od samego początku. Oczywiście nikt go nie widział, nawet sama blondynka, którą sobie upatrzył. Tomlinson zaczął obserwować dziewczynę, a to co robiła w ogóle mu się nie podobało. Nie nadawała się na jego Christine, a bezpodstawnie próbowała to udowodnić. Louis zmarszczył brwi, zastanawiając się, czy to już jakaś szopka, czy ona naprawdę chce odegrać rolę, która do niej nie należała.

Sofia zaczęła mówić coraz głośniej - w prawdzie wszystko czytała z kartek - doskonale się przy tym bawiąc i dobrze wczuwając. Nikogo nie było i nikt jej nie słyszał, co dodało jej pewności siebie, z którą swoją drogą również było u niej kiepsko. A kiedy przyszedł moment na osławioną piosenkę, dograła sobie na pianinie. Wtedy Louis nie mógł już wytrzymać bo zżarło go zdenerwowanie i irytacja tym, co wyczyniała dziewczyna. Zaczął kręcić się na zapleczu, szukając czegoś, co ❝ewentualnie❞ mogłoby na nią spać i w końcu znalazł. Worki, które coś przytrzymywały wydawały się być odpowiednią opcją i w dodatku adekwatną do upozorowania wypadku. Szatyn trochę poszperał i po chwili wszystko runęło gwałtownie w dół prawie przygniatając biedną Sofię, która w porę zdążyła uskoczyć. Kartki ze scenariusza pofrunęły w górę i rozleciały się po całej scenie, a Jonah, który sie wtedy pojawił zmarszczył brwi. 

Usłyszał wielki huk, co wydało mu się podejrzane, po czym stwierdził, że pójdzie do sprawdzić. Nie chciał przyznać głośno swojego ❝a nie mówiłem❞, ale naprawdę miał ochotę to zrobić. Zwłaszcza, gdy zobaczył rozhisteryzowaną Sofię płaczącą z tego, co się stało. Nie była w stanie wydusić z siebie słowa, co wcale nie ułatwiło sprawy. Dźwiękowiec musiał ją, ale w tym wypadku bardziej siebie wytłumaczyć, gdy wróciła reszta, po czym zabrano dziewczynę do szpitala, aby upewnić się, czy aby na pewno niczego sobie nie zrobiła. Reszta zrobiła próbę od nowa, po czym rozeszli się do domów, głośno dyskutując o tym, co miało miejsce. 

– To nie byłeś ty, prawda? – zapytała Alex, gdy została z Jonah sama.

– Gdybym był, to bym jej nie tłumaczył, nie uważasz?  – odpowiedział pytaniem na pytanie, jakby to było oczywiste, a ona chcąc czy nie, musiała się z nim zgodzić.

– No tak – westchnęła w końcu i zaczęła jeść swoją kanapkę. Przez to wszystko nawet jej nie ruszyła. – Więc czyja to sprawka?

– Nie mam pojęcia – wzruszył ramionami i odruchowo rozejrzał się dookoła, jakby miał znaleźć kogoś wzrokiem. Nikogo jednak nie było. – Może to miejsce faktycznie nie chce być dłużej teatrem i nie chce, abyśmy tu cokolwiek wystawiali. 

– Nie gadaj głupot – oburzyła się pomiędzy kęsami. – Wystawimy Upiora, czy to się komuś podoba czy nie. Sama tego dopilnuje – dodała, a wtedy jeszcze nie miała pojęcia, jak wielki uśmiech wywołała wtedy na twarzy Louisa. Jeszcze nie wiedziała, bo wkrótce miało się to zmienić.

~*~

mam dzisiaj jakiś zjebany humor idk

byłoby miło, jakbyście zostawili jakiś komentarz i gwiazdkę:-)

red x

phantom of the opera • dark tomlinsonWhere stories live. Discover now