Widzę, jak patrzysz na Amandę .

654 55 5
                                    

Amanda

Ostatni raz zerknęłam w lustro i stwierdziłam, że wszystko wygląda tak jak powinno. Miałam na sobie czarną, przylegającą do ciała sukienkę przed kolano z długim rękawem, na stopach tego samego koloru szpilki. Włosy upięłam w delikatnego koka, a przy twarzy zostawiłam parę kosmyków, makijaż zrobiłam bardzo delikatny, a po ustach przejechałam koralową szminką z matowym wykończeniem. Zabrałam jeszcze torebkę pakując do niej potrzebne rzeczy i zgarnęłam płaszcz. Zeszłam na parter bez żadnych niespodzianek, a moje kolano było już na szczęście w pełni sprawne.

Skierowałam się do salonu. Ujrzałam tam Damiena, całkiem innego Damiena. Ten który przede mną stał miał na sobie idealnie skrojony, szary garnitur i białą koszulę, której dwa pierwsze guziki były odpięte. Wyglądał obłędnie.

-Pięknie wyglądasz, maleńka - wyznał podchodząc bliżej mnie.

-Dziękuje, ty także znakomicie się prezentujesz, Dam - ułożyłam dłoń na jego policzku i nachyliłam się aby zostawić tam pocałunek.

Nie do końca rozumiałam co nas łączy, bo zachowywaliśmy się jak para, lecz oficjalnie nią nie byliśmy, a ja sama nie byłam pewna co czuje. Tymbardziej miałam już niedługo poznać rodziców bruneta i prawdę mówiąc bardzo się stresowałam.

Damien

Wyszliśmy z domu kierując się do czarnego Audi, które kazałem przygotować. Otworzyłem drzwi od strony pasażera dla mojej pani, za co podziękowała mi skinieniem głowy. Obszedłem samochód i znalazłem się na miejscu kierowcy. Odpaliłem silnik, a po chwili byliśmy już na głównej drodze. Zegarek wskazywał chwilę po trzynastej, a droga do mojego rodzinnego domu zajmowała koło czterdziestu minut. Kątem oka spojrzałem na Amandę, wyglądała przepięknie. Widziałem jak zaciska uda i nerwowo się rusza.

-Nie denrwuj się, to tylko obiad z moją rodziną - mruknąłem, kładąc dłoń na jej udzie i delikatnie je masując.

-Tylko? Dla mnie to jest aż obiad z twoją rodziną. A co jeśli mnie nie polubią? - zaczęła wymyślać nowe powody do zmartwień - Nie wyjaśniliśmy jednego - zakomunikowała niespodziewanie. Spojrzałem na nią pytająco, kiedy zatrzymałem się czekając na odpowiednie światło.

-Czego konkretnie? - zapytałem, nie bardzo rozumiejąc, co ma na myśli.

-W jakim charakterze ja tam idę. Nie jestem ani twoją przyjaciółką, ani dziewczyną. Niby się całujemy, uprawiamy seks, ale tak naprawdę nie wiem co nas łączy, oprócz tego, że jesteś moim porywaczem, któremu nie mogę się oprzeć - wyparowała, ale zdając sobie sprawę z ostatnich paru wyrazów które wypowiedziała, jej policzki oblała czerwień. Zaśmiałem się głośno na jej minę.

Szczerze sam nie wiedziałem, co jej odpowiedzieć. Nie miałem pojęcia, co nas łączy i co tak naprawdę czuję.

-Powiedzmy, że dla mojej mamy będziesz moją przyjaciółką, o ile ojciec jeszcze nie przyznał jej tego, że Cię porwałem - oznajmiłem łapiąc przez chwilę jej wzrok.

-Okej - odpowiedziała, a ja usłyszałem w jej głosie jakby smutek, rozczarowanie?

Amanda

Przyjaciółka, dobre mi sobie. Cholera dlaczego, tak irytuje mnie to, że nazwał mnie przyjaciółką? O co mi chodzi? Sama siebie nie pojmuję.

Resztę drogi do domu jego rodziców spędziliśmy w ciszy. Kiedy ujrzałam budynek oniemiałam. To była ogromna biała willa, większa od tej gdzie jest siedziba gangu. Miejsce, które ją otaczało było magiczne. Zauważyłam ogromny ogród i nedaleko las. W pobliżu nie było żadnych innych budynków.

Para Wysokiego Ryzyka |ZAWIESZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz