Prolog

736 53 2
                                    

Blisko, tak blisko...

Izadora zmartwiała, wsłuchując się w głąb siebie. Intuicja nigdy jej nie zawodziła, nic więc dziwnego, że z biegiem czasu nauczyła się na niego polegać. Tak po prawdzie to chyba bardziej zawierzała temu cichemu głosowi, który czasem podpowiadał jej, co ma robić, niż sobie samej. Ale – co zawsze sobie powtarzała – ten głos dochodził z jej wnętrza, co musiało znaczyć, że jest jej częścią. A przynajmniej chciała, by taka była prawda.

Zawsze zdawało jej się, że to cudza myśl wdziera się do jej umysłu – mniej lub bardziej wpływowa. Czasem nie słyszała słów; po prostu czuła, że coś się stanie czy nie, że będzie dobrze lub źle – "po prostu wiem", jak to miała w zwyczaju powtarzać. Przeczucia przeważały i potrafiły dotyczyć wszystkiego, przede wszystkim błahych rzeczy. Lubiła je, poniekąd też przyłapywała się na tym, że oczekuje ich nadejścia. Była przekonana, że gdyby nagle straciła tę umiejętność, popadłaby w obłęd – oczywiście pomijając fakt, że słyszenie głosów w głowie bardziej nadawało się na przyczynę takiego stanu.

Głosy... One pojawiały się w najważniejszych momentach. Kiedy coś naprawdę jej zagrażało, kiedy coś miało odmienić jej życie w diametralny sposób.

Tak jak teraz.

Stanie się wkrótce...

Głosy. Powinny ją przerażać, ale było zupełnie inaczej. Ufała tym obcym myślom – jej i nie jej jednocześnie. Podpowiadały, czasem zupełnie nie jaśnie, uczyła się jednak interpretować te szepty. Była młoda, bardzo młoda, ale nad swoją umiejętnością – darem, jak określano takie zdolności w świecie nieśmiertelnych – panowała w sposób sugerujący, że wprawiała się w tym przez lata.

Podobnie było z innymi umiejętnościami, choć ich podobno nie powinna posiadać. Dary były rzadkością, dysponowanie pojedynczym było czymś niezwykłym. Ona była wyjątkowa. Ona i...

Tutaj!

Myśl krótka, ale nader treściwa. Izadora zatrzymała się, wpatrując w miejscowe liceum po drugiej stronie ulicy. W zamyśleniu przesunęła pasmo swoich blond włosów między palcami. Będzie musiała wrócić do swojego pierwotnego wyglądu. Może nawet lepiej, bo dar nieznacznie zaczynał ją męczyć. Z resztą, chwilami zdawało jej się, że powoli zatraca samą siebie i że w końcu może nie być w stanie ponownie się zmienić.

Tak, powrót do swojej postaci wydawał się jej wręcz wskazany.

Będzie musiała się zastanowić, jak to rozegrać. Nie mogła tak po prostu do niej podejść, nie przy tych wszystkich ludziach. Potrzebowała sytuacji w której znalazłyby się same, ale to mogło stanowić swoisty problem. Liceum zdawało się być jedynym miejscem, gdzie mogła liczyć na jakąkolwiek okazję.

Wszystko się samo ułoży.

Jakoś nie potrafiła sobie tego wyobrazić, ale zaufała swojemu przeczuciu – jak zawsze z resztą. Instynkt nigdy jej nie zawiódł i teraz była mu posłuszna, choć pchała się w coś praktycznie bez żadnego przygotowania.

Ona jest drogą do niego...

Zmartwiała. A co to niby miało znaczyć?

Pierwszy raz nie potrafiła udzielić sobie odpowiedzi.

ANOTHER TWILIGHT STORY [KSIĘGA III: SIOSTRY]Where stories live. Discover now