Rozdział IX

2.4K 213 24
                                    

   Byliśmy na ostatniej prostej do celu naszej wędrówki. Ariel stwierdził, że zostało nam jeszcze jakieś pół godziny drogi z buta i będziemy na miejscu. Już dawno opuściliśmy miejski zgiełk i podróżowaliśmy, mijając jedynie pola i lasy. Kilka razy udało nam się złapać autostopa i co dziwne, żaden z oferujących pomoc nie okazał się, być seryjnym mordercą. Teraz podróżowaliśmy pieszo wzdłuż pustej drogi. Spojrzałem na niebo. Z kierunku, w którym się udajemy, nadciągały burzowe chmury.

- A więc to przejście znajduje się w tym miasteczku?

- Nie, ale w pobliżu.

- Aha... ładnie tutaj.

- Tak sądzisz?

- No. Zawsze chciałem mieszkać w takim miejscu. Na odludziu bez wkurzających ludzi.

- Nie byłbyś samotny?

- No wiesz... nie mówię, że mieszkałbym całkiem sam. Mógłbym żyć z jakąś specjalną dla mnie osobą. Tylko ja, mój towarzysz i koty, dużo kotów, no i pies. Mieszkalibyśmy w domku na wzgórzu. Oczywiści mielibyśmy dostęp do internetu. Przeżyłbym brak bieżącej wody, ale internet musi być.

- Nie znudziłoby ci się?

- Nie, bo mielibyśmy auto, którym podróżowalibyśmy po całej Ameryce. A gdy zobaczylibyśmy wszystko tutaj, to zwiedzalibyśmy inne kontynenty.

- Tak? A kto zajmowałby się kotami?

- O...no... koty jeździłyby z nami. W końcu to też członkowie rodziny!

- A ta specjalna osoba? Żona?

- ...Nie... Nie należę do osób, które by się żeniły... Po prostu osoba bliska memu sercu.

- Wolny związek?

- Tak jakby.

- Ważne jest tylko uczucie.

- Ta... też tak myślę.

- Hmm... a więc tak wygląda twoje marzenie.

- Mam też wiele innych marzeń. Niektóre są małe i niepozorne inne nieprawdopodobne. Jedno ziściło się dzisiaj dzięki tobie! Byłem w wesołym miasteczku.

- Cieszę się. A więc? Jakie masz marzenia?

- Nie chce cię zanudzać. Większość z nich to głupoty.

- Powiedz mi. Jestem ciekaw.

- No dobra... A więc: chciałbym chodzić do szkoły plastycznej, spotkać moich idoli, pójść na koncert Big Bang, nurkować z delfinami, zobaczyć zorzę polarną, pogłaskać pandę, przejść Dark Souls bez ani jednej śmierci. No i mieć kogoś bliskiego z kim mógłbym robić te wszystkie rzeczy lub z kim mógłbym dzielić przeżycia z tym związane. Chciałbym mieć rodzinę... taką prawdziwą. Nie idealną, to byłoby nudne. Wystarczy, by mnie kochała.

- To wiele do zrobienia.

- No, a to jeszcze nie wszystko. Większość z tego na pewno się nie spełni, ale nie zamierzam się poddawać.

- To dobrze, że nie porzuciłeś marzeń.

- Tak, zdecydowanie. Obecnie jedynie one nadają sens mojemu życiu. Oprócz nich nie mam nic. Wydaje mi się czy kropi?

- Tak, chyba zbliża się burza.

- Hmm... lubię burze. Nie uważasz, że są na swój sposób piękne? Potężne, nieokiełznane, groźne, ale właśnie dzięki temu intrygujące. A co z tobą?

- ... Lubię burze.

- Ha ha. Nie o to mi chodziło. Jakie jest twoje marzenie?

- Moje? Ja... nie mam marzeń.

AlexisWhere stories live. Discover now