Blizny

334 24 4
                                    

Długo zastanawiałam się, czy publikować tego one-shota. Nie wiem jakie będą wasze reakcje na ten paring, ale jako, że skończyłam czteroczęściowe "Marzenia", to napisałam krótkiego Wincesta. Mam nadzieję, że nie będziecie jakoś mocno zbulwersowani ;*

Zapraszam do gwiazdeczek i komentowania ^.^

Pozdrawiam cieplutko! <3


Niepożądane uczucia...czym są naprawdę? Małym świetlikiem w głowie, który oświetla pustkę wszystkich innych uczuć. Przyćmiewa wszystkie myśli swoim blaskiem. Miłość jest jednym z tych świetlików. Wkracza na drogę twojego życia i nie możesz zepchnąć jej na żadną inną trasę. Możesz tylko patrzeć jak oślepia swoim blaskiem wszystko i wszystkich, jak zakorzenia się coraz głębiej, przebijając najtwardszą powierzchnię i staje się nie do wyrwania.

Co złego może być w miłości? Przecież to takie wspaniałe uczucie. Kochać. Być zakochanym. Oddać połowę serca i duszy innej osobie, pokazując jej tym siłę swojego zaufania do niej. Lecz miłość nie zawsze jest zdrowa i normalna. Sam kocha swojego brata...ale nie jak brata. Wie, że to złe. Dlatego nic nie mówi. Dlatego stara się spędzać w jego obecności jak najmniej czasu. Dlatego za każdym razem, gdy pomyśli o swoim bracie w zły sposób, w sposób, który myśleć nie powinien, karze się. Bierze ostrze w dłoń i przeciąga nim po skórze patrząc jak wraz z krwią wypływają wszystkie słowa, które chciałby mu powiedzieć. Słowa, które ranią go od środka tak mocno, że gdyby ktoś zajrzał w jego duszę, zobaczyłby tylko strzępek, jaki pozostał przez tą "wspaniałą" miłość. Tą miłość, o której wszyscy mówią, że jest taka piękna i taka dobra.

Tym razem było inaczej. Sam wiedział to od początku dnia. Dean zachowywał się inaczej. Nie siedział od rana w gazecie szukając kolejnych niewytłumaczalnych spraw, które mogły znajdywać się w zakresie ich zainteresowań. Nie wcinał góry naleśników z Nutellą i bitą smietaną i nie dogryzał mu z powodu roztrzepanych włosów, które rano wyglądały raczej jak gniazdo dzikich ptaków. Dzisiaj Dean siedział na jednym ze stołków w kuchni i obserwował uważnie swojego młodszego brata.

-Dobra, o co ci chodzi? - Sam odwrócił się do niego przodem, opierając się tyłkiem o blat. Skrzyżował ręce na piersi i wyczekiwał odpowiedzi.

-Co się dzieje w twoim umyśle? - Odpowiedzi w formie pytania zawsze irytowały Sama. Jednak te słowa zszokowały młodego Winchestera na tyle, że nie wiedział co zrobić.

-Co? - Jego brwi podskoczyly do góry, a na ustach pojawił się uśmiech niezrozumienia.

-Co się dzieje, Sammy? - Zapytał znowu.

-Nic, co miałoby się dziać? - Starał się brzmieć normalnie, ale nawet on wiedział, że nie da rady oszukać brata.

-Ty mi powiedz. - Odsunął się trochę stołkiem od stolika i również skrzyżował ręce, nadając sobie nonszalancji.

-Dobra, o co ci chodzi? Piłeś z rana, czy jak? - Teraz jego ręce powędrowały na biodra i przeżucił ciężar ciała na jedną nogę.

-To nie ja mam problem, Sam... - Dean brzmiał poważnie. Nawet jak na niego - za poważnie. Ale martwił się o brata i widział, że dzieje się z nim coś niedobrego.

-Wszystko u mnie w jak najlepszym porządku, Dean, zapewniam cię. - I to był moment, w którym Starszy nie wytrzymał. Chciał znać prawdę. Musiał znać prawdę.

-Więc to, co masz na nadgarstkach jest w porządku, tak?! - Samowi nogi się ugięły. Pierwszy raz w życiu nie wiedział co powiedzieć. Ba! Nie potrafił wydać z siebie żadnego dźwięku. Jakby ktoś ukradł mu struny głosowe.

SupernaturalnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz