07: Pozwól poczuć mi wyrzuty sumienia.

1.1K 42 0
                                    

Około 12 obudziło mnie szczekanie psa sąsiada, który najwidoczniej bawił się w ogrodzie, obok mojego okna. Cóż, świetnie. Piękna pobudka w sobotni poranek. Podniosłam się z łóżka i o dziwo nie poczułam bólu głowy, przyjemnie. Nie zwlekając ani minuty dłużej, poszłam do łazienki i wzięłam długi, gorący prysznic. W szlafroku i z mokrymi włosami zeszłam do kuchni, gdzie zrobiłam tosty z masłem orzechowym i bananem, a także gwóźdź programu czyli kawę. Z jedzeniem wyszłam na taras i delektowałam się promieniami słońca, które muskały moją twarz dostając się przez parasol. Cholera, chyba faktycznie polubiłam to miejsce.Miło jest tu być, ciepły klimat i te widoki sprawiają, że czuję jakby to było moje miejsce. Powoli zaczynam żałować, że tata tak późno zabrał mnie z Nowego Jorku. Może gdyby to zrobił, uchroniłby mnie przed tymi wszystkimi złymi rzeczami, które zrobiłam. Nieważne, chociaż nie wiem jakbym chciała nie cofnę czasu. Odstawiłam talerz do zmywarki i posprzątałam trochę w domu, ponieważ dziś wraca ojciec z Jasmine. Poinformowali mnie, że będą późno w nocy. 

Chciałam wyłożyć się na kanapie i resztę dnia spędzić oglądając seriale, ale przerwał mi dzwonek do drzwi, po których otworzeniu zobaczyłam Jessicę.

-Wow, Black -zaśmiałam się -świetnie się trzymasz -powiedziałam, gdy zobaczyłam ją w naprawdę dobrym stanie, wręcz nieporównywalnym do tego z wczoraj.

-Ciebie też miło widzieć -ucałowała mój policzek i podążyła prosto do mojej sypialni -wiesz, tak sobie pomyślałam, że może wybierzemy się jednak na tą imprezę do Zayna.

-Przecież wczoraj zarzekałaś się, że masz dość patrzenia na Louisa i Mary -zaśmiałam się, ubierając czerwone dresy z Adidasa i czarny top na ramiączkach.

-Zmieniłam zdanie -wzruszyła ramionami.

-Czyli są dwie opcje, albo Louis przychodzi sam, albo w ogóle.

-Możliwe, że dowiedziałam się ze sprawdzonych źródeł, że będzie sam, ponieważ Mary wyjechała na weekend do babci na wieś.

-Mhm, czyli z góry założyłaś, że po prostu pójdę tam z tobą?

-Ugh, pewnie, że tak -powiedziała, jakby to było coś oczywistego.

-No dobrze -westchnęłam -ale nie chcę cię znowu zbierać, jasne?

-Tak jest kapitanie -zasalutowała, na co wybuchłam śmiechem - dobra, uciekam, bo obiecałam, że przed 16 oddam auto Greysonowi. Tak w ogóle, chyba wpadłaś mu w oko.

-Boże, co? On miałby spojrzeć, na kogoś takiego jak ja?

-Jesteś piękna, nie dziwię się mu. A teraz lecę, bo urwie mi głowę -powiedziała i opuściła mój dom.

Położyłam się na łóżku i westchnęłam głośno. Czy ja w ogóle mogę się komuś podobać? Kto niby zainteresowałby się moją osobą? Niezbyt ładna, otyła, bez perspektyw na życie i w dodatku z dość nieciekawą przeszłością. Chyba powinnam kupić sobie kota, który zostanie ze mną do końca mojego marnego i samotnego życia. 

Dochodziła 19, więc uznałam, że najwyższa pora zrobić coś ze sobą. Chciałam wyprostować swoje włosy, ale uznałam, że długie już są nudne, więc tak oto własnie prostowałam je, ale o połowę krótsze. Teraz sięgały mi do połowy ramion, co w sumie w końcowym efekcie nawet mi się podobało. Na twarz nałożyłam podkład i puder, podkreśliłam brwi pomadą i narysowałam zgrabne kreski eyelinerem, dokleiłam rzęsy i idealnie wykonturowałam twarz. Usta pomalowałam beżową szminką i podeszłam do szafy zastanawiając się, co powinnam założyć. Postawiłam na czarne, skórzane spodnie z wysokim stanem, biały korokowy top, na który zarzuciłam jeansową kurtkę. Nogi wsunęłam w białe air force, a do skórzanej torebki spakowałam papierosy, telefon i kilka dolarów, w razie gdybym ich potrzebowała. Jessica jak zwykle czekała już pod moim domem, gotowa do imprezowania.

you have nice ass babyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz