Prolog

12 2 1
                                    

Siwa klacz parsknęła i zaczęła szybciej oddychać, wraz ze wzrostem tempa. Szła równym galopem, biegnąc prosto na niewysoki okser. Dziewczyna przyklejona do siodła, podążała za jej ruchami. Tuż przed przeszkodą dodała koniowi łydkę, a ten po tym sygnale odbił się od ziemi i poszybował w górę. Bladolicy jeździec oddał jej wodze i pochylił się nad jej szyją, wspomagając w ten sposób skok. 

Gdy wierzchowiec dotknął przednimi nogami podłoża, wszędzie wokół rozległy się okrzyki i oklaski. Dziewczyna pogładziła klacz po spiętym karku i dała jej luz na wędzidle.

- Dobry koń. - Powiedziała spokojnym głosem, nie chcąc dodatkowo stresować konia. 

Izabela dosiadem zwolniła do stępa i pozwoliła swojej partnerce powoli poczłapać w stronę rozprężalni. Nie zdążyły na dobre opuścić toru, a już zebrał się wokół nich tłumek osób ze stadniny, którą reprezentowały. 

- Jak ty tak super się dogadujesz z Sielanką? - Zawołała Tatiana, najmłodsza z dziewczynek pomagających w stajni. 

Amazonka uśmiechnęła się i zsiadła z konia, zdejmując przy tym kask. 

- Potrzebowała tylko bardziej regularnych treningów i chodzi jak w zegarku. - Odpowiedziała Izabela. - Chcesz ją rozstępować? 

Tatiana energicznie pokiwała głową i pozwoliła nałożyć sobie kask. 

- Daj jej luźną wodzę i dużo do niej mów, to ją uspokaja. - Uśmiechnęła się opiekunka Sielanki i poprawiła swoje krótkie, miodowe włosy. 

Po tym jak dziewczynka skierowała siwą klacz w głąb rozprężalni, mogła odetchnąć. To były jej trzecie zawody na Sielance, a koń wciąż ją zaskakiwał. Z roku na rok szło im coraz lepiej i tym razem, była pewna, że dostaną się na podium. 

- Izka! - Zawołała ją trenerka, a po chwili pojawiła się tuż przy niej. - To był świetny przejazd, podium macie jak w banku!

- Dzięki, Emi. Też tak myślę. - Powiedziała z uśmiechem Iza.

Zdjęła z siebie marynarkę i miała się udać na trybuny, żeby oglądać przejazdy pozostałych zawodników. Jednak powstrzymała ją dłoń trenerki, która spoczęła na jej ramieniu.

- Hej, jest sprawa. - Tym razem głos Emi nie był tak wesoły jak wcześniej. - Dzwonił do mnie wczoraj właściciel Podkówki.

Pan Marcin, gospodarz stadniny, w której jeździła i pomagała Iza, był specyficznym człowiekiem. Jego nastrój zmieniał się w zależności od pogody i nie przyjmował krytyki. Potrafił być bardzo miły, tylko po to, żeby po chwili poinformować jednego ze swoich pracowników, że go zwalnia. Iza lubiła jego osobę, bardziej z przymusu niż z własnej woli. Nie mówiła na niego złego słowa, a najchętniej to w ogóle nie wypowiadała się na jego temat.

- I jaką super wiadomość miał dla ciebie, stary, dobry pan Marcin? - Zapytała, czując narastający niepokój. 

- Bardzo chwalił to jak super wyrobiłaś Sielankę. - Odpowiedziała Emi, ale na jej twarzy ku zaskoczeniu miodowowłosej, nie było nawet cienia uśmiechu. 

- To chyba dobrze, prawda? 

Spojrzenie trenerki skrywało jakieś dziwne współczucie.

Mimo dzielących je lat, obydwie bardzo za sobą przepadały i dogadywały się jak z nikim innym w stajni. Już rok temu zatarła się między nimi relacja nauczyciel-uczeń, a zastąpiła je przyjaźń. Iza wiedziała, że jeśli Emi nie mówi jej wprost o co chodzi, to będzie to szokująca informacja. 

- Wiem jak zżyłaś się przez te trzy lata z Sielanką, ale pan Marcin już podjął decyzję. Próbowałam go przekonać, żeby chociaż z tobą o tym pogadał, ale... - Wzruszyła ramionami.

Dziewczyna wytrzeszczyła na nią oczy, walcząc z napływającą do nich wilgocią. 

- No co ty... - Tylko tyle była w stanie powiedzieć.

Cholera. Pracowała z tym koniem trzy i pół roku, a teraz tak po prostu właściciel ją sprzedaje? Bez poinformowania jej o tym? Kto tak robi? 

Nie chciała rozpłakać się przy trenerce. W ogóle nie chciała płakać. Przecież Sielanka nie umiera, po prostu jest sprzedawana. Przenoszą ją do innego, najprawdopodobniej lepszego miejsca. Ktoś profesjonalny się nią zajmie, może nawet rozwinie się jej kariera sportowa. Nic tylko się cieszyć.

- Są już na nią jacyś kupcy? - Spytała beznamiętnie, niepewna czy ta informacja przypadkiem nie wywoła w niej zbyt dużych emocji.

- Pamiętasz tamtego faceta, który tydzień temu miał na niej jazdę? 

O tak. Pamiętała go. Był dla niej nie miły, ale technicznie jeździł bardzo dobrze. Do tego miał sam najdroższy sprzęt i wydawało jej się to dziwne, że ktoś taki przyjechał pojeździć w tak niewielkiej stajni jak Podkówka. 

- Właśnie podejrzane było, że ktoś tak nadziany przyjechał do stajni liczącej szesnaście koni...

Piętnaście. Teraz już piętnaście. 

- To była jazda próbna. - Podsumowała Emi, a Izie zrobiło się od tego słabo. 

- No cóż... - Mruknęła. - Taka jest kolej rzeczy w sporcie, prawda?

Trenerka westchnęła, nie bardzo wiedząc jak na to zareagować. 

- No... Dzięki, że mi powiedziałaś. - "W tak delikatny sposób" miała ochotę dodać. 

Nie mówiąc nic więcej, udała się na trybuny. Na parkur właśnie wjechał potężnie zbudowany, gniady wałach o imieniu Wigor. Na nim jechała Diana, dziewczyna z którą Iza po cichu konkurowała rok temu o to, która z nich zaprzyjaźni się z Emi szybciej. Teraz, kiedy miodowa o tym pomyśli, uważa, że to strasznie dziecinne. Jednak wzajemna niechęć do Diany, pozostała. Nemezis ośmieszała ją gdy tylko mogła i Iza już słyszała "zlitowanie" w jej głosie, kiedy dowie się, że Sielanka zostaje sprzedana.

I w tym momencie dotarło to do dziewczyny. 

Zostanie bez konia.


______

Długo planowałam wrzucić coś dotyczącego koni, jazdy konnej, wierzchowców, kucyków, pracy z końmi... Koni. Jednak dopiero po tym jak zaczęłam czytać książki W. B. Camerona (tak te o psach), natchnęło mnie do tego stopnia, że postanowiłam spisać pomysł, przez który całą noc przewracałam się z boku na bok. 

No i jest :)

Wszelka krytyka wskazana. Prolog wyszedł dłuższy niż planowałam, ale chciałam was wprowadzić do historii. Mam nadzieję, że wam się podobało :)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 11, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The Bond - WięźWhere stories live. Discover now