6. Smutna uroczystość

2.1K 72 42
                                    

Kilka dni później odbył się pogrzeb wszystkich, którzy polegli w Bitwie o Hogwart.

Prowadził go Percy Weasly, a ceremonia odbyła się niedaleko zamku.

Obok grobu Dumbledora, powstało jeszcze sporo innych. Miały upamiętnić fakt, że wszyscy polegli, zginęli w obronie Hogwartu.

Niebo miało szarą barwę, i zdawało się wisieć na niteczkach, gotowych w każdej chwili się urwać. Mimo to przybyło mnóstwo czarodziejów, wszyscy ubrani na czarno i milczący. Zebrali się dookoła Percy'ego, który przemówił.

-Zebraliśmy się tu dzisiaj, aby pochować naszą rodzinę i przyjaciół, która zginęła za nas. Oni byli bohaterami! Spoczną, tu przed zamkiem za który oddali życie. I choć ich ciała zostały złożone tutaj, to ich duch na zawsze pozostanie z nami. Miną miesiące, lata, ale my o nich nie zapomnimy! Oddali życie w słusznej sprawie, zapewnili swoim potomkom lepsze życie niż oni mieli. Nie pozwólmy, by umarli na darmo. Opowiadajmy ich historię. Pokazujmy jako dobry przykład!

Po przemowie Percy podszedł tylko do jednego grobu.

Fred Weasly, jego brat leżał tutaj. Widząc jego grób Ginny położyła Harry'emu głowę na ramieniu, a on ją objął. George klęknął przed białą, marmurową płytą i obok daty śmierci bilźniaka wyrył napis:

       ,,Najważnijsze to zawsze się uśmiechać i         dawać swoją radość innym"

Harry spojrzał na niego pytająco.

-Zanim umarł powiedział mi to. Walczyliśmy razem. Został ranny. Chciałem od razu biec po opatrunek, bo nie umiałem tego wyleczyć czarami. Ale on tylko się zaśmiał powiedział to i poszedł dalej walczyć. Wiesz, że nawet jak umarł to się uśmiechał?

Harry pokręcił głową z niedowierzaniem.

-Niesamowity człowiek.

Następnie odwiedzili grobowiec Lupina i Tonks.

To był niezwykle smutny widok. Obok grobowca stały dwie osoby. Mały chłopiec i babcia. Maluch spojrzał na nią i spytał.

-To są mama i tata?

Kobieta spojrzała na niego powstrzymując łzy.

-Tak kochanie. To są mama i tata.

-A czemu nie wstaną?

-Bo nie mogą. Oni bardzo mocno śpią i będą spać już zawsze.

-To nigdy ich nie spotkam?

Babcia zaprzeczyła ruchem głowy, a chłopcu włosy zmieniły się na bordowe. Harry'emu coś to przypominało...

-Jak Tonks.-Powiedziała Ginny.

-Myślisz, że to ich syn?

-Zaraz się przekonamy.

Harry odwrócił się i zobaczył, że kobieta z malcem zmierza w ich stronę.

-Andromeda Tonks.-Przedstawiła się.

-Harry Potter.

-Ginny Weasly.

Uścisneli sobie ręce.

-Znaliście jego rodziców prawda?

-Tonks i Remusa? Tak. To jest Ted, nie mylę się?

-Owszem. Od ich śmierci mieszka ze mną.

-Kto to jest babciu?

Malec dopiero teraz odważył się odezwać.
Harry patrzył na niego z niedowierzaniem. Był tak podobny do rodziców.

-To są wujek Harry i ciocia Ginny.

Ted pokiwał głową.
-Jestem Ted Lupin.-Powiedział.

Na takie poważne słowa z ust pięciolatka Harry'emu chciało się śmiać. Powstrzymał się jednak i równie poważnie odparł.

-Jestem Harry Potter-podał mu rękę, którą Ted uścisnął.

-A ja Ginerwa Weasly-Ginny wyciągneła przed siebie dłoń.

Andromeda patrzyła na całe zajście z smutnym uśmiechem na ustach.

-Choć już Teddy. Wujek i ciocia na pewno nas kiedyś odwiedzą, prawda?

-Z wielką przyjemnością.

Odeszli. Harry obserwował jak znikają wśród smug deszczu, który zaczął lać z nieba.

Choć mały Ted Lupin nie miał rodziców, to przed nim jest wspaniałe życie, między tymi którzy go kochają. Będzie znał opowieści o rodzicach, miał ich zdjęcia i mnóstwo bliskich. Wychowa się znając magię i miłość.

Poszli jeszcze do grobów Lavender Brown i Colina Creevy'ego. Tam zebrane były całe rodziny opłakujące zmarłych i żegnające się z nimi.

Ciała poległych Śmierciożerców spalono, a popiół schowano w Departamencie Tajemnic, by nikt niepożądany ich nie znalazł.

Gdy wracali do reszty rodziny minęli dwie kłócące się postacie. Lucjusz Malfoy z synem. Co oni tu robią?

Kiedy tylko zobaczyli Harry'ego odeszli w drugi koniec cmantarza i dalej rozmawiali. Najchętniej Wybraniec podsłuchałby o czym mówią, ale nie miał przy sobie Peleryny Niewidki, a poza tym musieli już wracać.

Gdy leżeli już w łóżku Harry, wciąż nie mógł dać spokoju temu co widział i słyszał, przez ostatnie dni. Dzisiejsze spotkanie Malfoy'ów było zadziwiające.

Wyglądało to tak, jakby Draco sprzeciwiał się ojcu. Było to nietypowe. Wiedział, że Lucjusz do niektórych rzaczy przymuszał syna, ale ten nigdy się mu nie sprzeciwiał...

Witam Was ponownie Huncwoci! Rozdział trochę przygnębiający, ale po prostu musiałam. A teraz...
                                            Koniec psot!

Co się działo dalej?Donde viven las historias. Descúbrelo ahora