18."No Brook![...]I do not want to be alone"

455 56 10
                                    

  -Jakie?-zapytał i zaczął delikatnie całować moją szyję.

-Czy zechciał być, pójść ze mną na bal?-wysapałem, gdy przyssał się do mojej szyi. Oderwał się po chwili i spojrzał w oczy.

-Jeśli się nie boisz tego, co inni powiedzą to tak.-uśmiechnął się słodko.

-Powiedzmy, że nie. A teraz powiedz mi, jak ty to robisz, że sienie wstydzisz?-chłopak zaśmiał się cicho, przygryzając wargę.

-Jestem nowy, dopiero buduje sobie reputacje, wiec jak od początku wezmą mnie za geja, to nie będą mieć problemu, bo od razu tak mnie będą postrzegać i do takiego mnie będą przyzwyczajeni.-wzruszył ramionami.

-Pocieszyłeś.-mruknąłem z sarkazmem.

-A ty na pewno dasz radę iść na bal? No wiesz przy zaistniałej sytuacji.-zapytał niepewnie.

-Brook powiedział, że jego ojciec mu obiecał, że jak będzie bal, to specjalnie go na niego przywiezie i zrobi mu wstydu na pół szkoły.-powiedziałem smutno.-Ze względu, że go już nie ma, poprosił mnie, bym to ja go przyprowadził na ten bal.-Ryan nic nie mówiąc, pocałował mnie czule w usta.

-Wiem, jak ci jest ciężko.-wyszeptał w moje usta, a ja nie mogąc się powstrzymać, zacząłem płakać, chłopak mnie przytulił, a ja wtuliłem się w jego ramię, cicho łkałem.

-Nie mogę uwierzyć, że już z nim nigdy nie porozmawiam.-wyszeptałem. 

-On zawsze z tobą będzie.-spojrzałem mu w oczy.

-Ale mi go tak bardzo brakuje.-chłopak przysunął swoją twarz do mojej i otarł się swoimi ustami o moje, lecz mnie nie pocałował.-Nie chcę już nikogo więcej stracić.-kreśliłem ścieżkę wzrokiem od jego oczu do ust. Musiałem ich delikatnie. 

-Nie stracisz.-szepnął w moje usta i delikatnie złożył na nich pocałunek-Może zostawił coś dla ciebie...-oderwałem się od chłopaka i spojrzałem na niego pytająco.-No wiesz, w tym pudle co mówiłeś.-zerwałem się z łóżka jak szalony, przy tym kopiąc bruneta.-Dzięki powiedział z sarkazmem, a ja szybko ciągnąc go za rękę zbiegłe mną dół. Na boso zbiegłem po zimnych stopniach i wtedy zobaczyłem otwarte okno. Szybko je zamknąłem. Dorwałem się do pudła, świecąc latarką z komórki.-Może potrzebujesz pomocy?-zapytał Ryan i stanął obok mnie.

-Tak. Świeć mi.-chłopak trzymając w dłoni moją komórkę, oświetlał mi pudło. Wyciągnąłem pudełko z listami, stertę gazet i jego mundur. Zacząłem go przeglądać. W jednej z kieszeni znalazłem małą karteczkę, a na niej napisane: "Skrzynka przy schodach" szybko podbiegłem do metalowej rzeczy przy schodach i otworzyłem ją, była tam broń i kartka. "Byś nie bał się, gdy przeszłość cię dopadnie" Padłem na ziemię zszokowany.

-Co się stało?-zapytał niepewnie brunet.

-On wiedział.-spojrzałem na niego.-Wiedział, że to mnie czeka.-przeczesałem nerwowo włosy.

-To jest prawdziwa broń?-spojrzałem do skrzynki i wyciągnąłem broń. Umiałem się z nią obchodzić, jak byłem młodszy, wraz z tatą strzelaliśmy do puszek.

-Należała do niego, uczył mnie z niej strzelać.-wytłumaczyłem, gdy zobaczyłem wystraszoną minę chłopaka.

-Taa strzelać to ty możesz focha, a teraz to dołóż.-nakazał, ja tylko przewróciłem oczami i zrobiłem to, co mi kazał. Wróciliśmy na górę.

-Andy!-usłyszeliśmy krzyk blondynka. Pobiegliśmy szybko do sypialni mojej mamy. Chłopak siedział na łóżku, a pościel była zakrwawiona. Nadgarstki Brooklyna obficie krwawiły. Szybko podbiegłem do niego i zacząłem własną koszulką tamować rany.

-Coś ty narobił?-zapytałem szybko.

-Ja? Nic to po prostu się pojawiło.-tłumaczył wystraszony. Zaprowadziłem go do łazienki. Zacząłem obmywać rany, a następnie oczyszczać wodą utlenioną.

-Jak to się stało?-zapytałem poważnie.

-Ręce zaczęły mnie swędzieć, a później tak jak by ktoś sam mi je robił, ja tylko patrzyłem, jak kolejne się pojawiają.-chłopak był bardzo wystraszony.

-Spokojnie, to wszystko da się jakoś logicznie wytłumaczyć.-mówiłem, starając się uspokoić. Kiedy obmyłem dłonie blondynka, zaprowadziłem go do mojego pokoju i posadziłem na łóżku.-Zaczekaj tu.-powiedziałem stanowczo, a chłopak na moje słowa gwałtownie wstał z łóżka.

-Nie zostawiaj mnie samego.-powiedział szybko.

-Spokojnie zostawię otwarte drzwi, będę w pokoju obok.-mówiłem spokojnie, chłopak usiadł, a ja ruszyłem do sypialni mojej mamy. 

Pain from the past-*Randy*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz