...Magnus spotkał Lestera?

213 20 40
                                    

   Był piękny letni dzień. Delikatny wietrzyk mierzwił korony drzew i wpychał mi włosy w oczy.

   Najwyraźniej nic nie mogło być idealnie.

   Siedziałem w Thinking Cup czekając na człowieka, z którym Annabeth poprosiła bym się spotkał. Niestety nie pomyślała, by zdradzić mi kim on jest, więc nie wiedziałem kogo się spodziewać. Kawałek dalej latał Jack podśpiewując na tyle cicho, bym nie miał powodu do zmienienia go w wisiorek. Dziwne, że ludzie nie zwracali na niego uwagi. Nadal nie mogłem się przyzwyczaić do tego, jak ich mózgi to ignorują. Mimo wspaniałej pogody i naprawdę dobrej kawy wcale nie miałam ochoty tu siedzieć. Wolałbym pograć z T.J.-em w jakąś strzelankę albo nawet wziąć udział w rozgrywkach bilarda aż do śmierci (wskazówka: nie grajcie w bilarda z wikingami, jeśli nie jesteście einherjim - cios włócznią w brzuch może być zabójczy). A tak naprawdę to chciałbym być w Domu Chase'ów z Alex. Wolałbym, by tu była. Niestety nie mogła, bo jak zawsze mieliśmy mnóstwo roboty w ośrodku. Pewnie coś by mi złamała, gdyby to usłyszała, tylko po to, by pokazać jak potrafi być wkurzająca, ale... tęskniłem za nią. Nie widzieliśmy się od śniadania.

   Zaczęłam już rozważać powrót do Alex, gdy podbiegł do mnie zziajany chłopak z ukulele przewieszonym przez ramię.

   – Mangus, kuzyn Annabeth? – wydyszał. Spocony i ze zmierzwionymi włosami wyglądał, jakby cały dzień uciekał przed wiewiórką. Wierzcie mi, nie należy to do najprzyjemniejszych zajęć, za to na pewno mieści się wysoko na liście tych najbardziej wyczerpujących.

   – Po pierwsze Magnus, po drugie tak. A ty to kto?

   – Apollo, bóg poezji, słońca, łucznictwa, lekarzy, chorób... – Zaczął wymieniać, ale przerwałem mu, zanim się rozpędził:

   – Jesteś zwykłym śmiertelnikiem.

   – Dlaczego wszyscy mi o tym przypominają?! To tylko tymczasowy stan! – oburzył się. – To niesprawiedliwe! Jak Zeus mógł mi to zrobić? I jeszcze to imię! Lester! – Spojrzał mi w oczy. Nie byłem pewny, czy ma większą ochotę zmienić mnie w kałużę, czy usiąść i się rozpłakać.

   – Dobra, dobra, to rzeczywiście okropne – uspokoiłem go. – Jack, myślisz, że możemy mu ufać?


   Jack, mój gadający miecz i tajna broń podleciał bliżej i odezwał się z wahaniem:

   – Myślę, że tak... Ale nie wiem Magnus, kojarzę go skądś. – Obrócił się w stronę Lestera. – Masz dziwną aurę... Na pewno się nie znamy?

   Chłopak spoglądał na niego przez chwilę, po czym jakby go olśniło.

   – Jesteś tym niemogącym się zamknąć mieczem przystojnego blondwłosego boga! Zarywałam do niego. Znaczy jako Apollo. Jak mu było...? Frey? - W tym momencie nie wytrzymałem.

   – Zarywałeś do mojego ojca?!

☆ Opowiadanie powstało przy współpracy z GabrielaWieczorek 💙

Deze afbeelding leeft onze inhoudsrichtlijnen niet na. Verwijder de afbeelding of upload een andere om verder te gaan met publiceren.

☆ Opowiadanie powstało przy współpracy z GabrielaWieczorek 💙

☆ Pierwsza moja opublikowana opowieść, yey!

☆ Czytelnicy (jeśli jacyś tu są), dawajcie swoje pomysły, jeśli będę wiedziała, jak je rozwinąć, to pojawią się dalej w tej książce ^-^ (nie będę raczej pisać opowiadań/shotów/jakkolwiek to nazwać z niekanonicznych shipów, bo po prostu w takie rzeczy nie umiem).

Co by było gdyby...   ||   zawieszone Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu