1

577 48 5
                                    

1 lipiec, niedziela

Nareszcie zaczęły się wakacje, zero nauki, spanie do późnego południa i dwu miesięczny chillout.

Uśmiechnęłam się wypisując ostatnie wyrazy na kartce.
Naprawdę byłam szczęśliwa, miałam tyle planów które koniecznie chciałam zrealizować jeszcze w te wakacje.
W pewnej chwili uśmiech momentalnie znikł z mojej
twarzy.
No tak, jeśli gdziekolwiek chciałabym wyjechać to muszę znaleźć sobie nową pracę.

Do tej pory pracowałam w pobliskim spożywczaku ale 3 dni temu szefowa postanowiła zrobić małe ,,odświeżenie'' na swojej liście pracowników i oto tym sposobem zwolniła połowę ludzi, w tym mnie.
Musiałam jak najszybciej znaleźć jakąś ofertę pracy i zacząć pracować już od zaraz, trzeba przecież za coś żyć i spłacać miesięczne rachunki za dom w którym mieszkałam razem z Rachel która ułatwiała mi całą sytuację życiową.

Rachel Sparks to moja najlepsza przyjaciółka którą poznałam w czwartej klasie podstawówki.
Od tamej pory przyjaźnimy się aż do dnia dzisiejszego.
A właśnie, jak już jesteśmy przy temacie Rachel, dzisiaj obchodzi swoje 19 urodziny i chciałabym wreszcie podarować jej prezent.
Kilka tygodni temu poszczęściło mi się i ze swoich ostatnich oszczędności udało mi się dla niej wyłapać białą, elektryczną deskorolkę o której zapewne marzyła od dłuższego czasu.

Podekscytowana zamknęłam pamiętnik i położyłam go na swoim biurku.
Podeszłam do dużej szafy z której wyciągnęłam już zapakowaną w papier dekoracyjny deskorolkę a następnie cicho przedostałam sie do pokoju Rachel.

Dziewczyna właśnie kończyła dziękować komuś za życzenia przez telefon siedząc na swoim łóżku.
Wykorzystując nie uwagę przyjaciółki bezgłośnie stanęłam koło łózka i czekałam aż Rachel zorientuje się że stoję za nią z wielkim pudłem za plecami.

- Wszystkiego najlepszego, Rachel! - krzyknęłam pokazując opakowanie gdy dziewczyna odwróciła się w moją stronę.

- Tequilla... Mówiłam że nie chce żadnych prezentów - mruknęła blondynka ukrywając mały uśmieszek na swojej twarzy.

Zadowolona podałam prezent dziewczynie i czekałam aż niespodzianka zostanie rozpakowana.
Rachel zaczęła szybko rozrywać kolorowy papier rzucając go na drewnianą podłogę po czym nie oczekiwanie skoczyła na mnie z piskiem.

- Jeju dziękuję! - krzyknęła oglądając przedmiot z każdej strony.
Po chwili dziewczyna już jeździła uradowana po całym domu na swojej nowej deskorolce która widocznie była w małym stopniu naładowana. Dziewczyna wjechała do kuchni.

- Kupiłam w cukierni obok ale myślę że jest jadalne - Rachel wróciła do pokoju na desce trzymając w rękach dwa talerzyki z ciastem.

Zaśmiałam się.
Żadna z nas nie potrafiła jeszcze upiec żadnego wypieku, nie licząc ciasta z mikrofalówki które można zrobić dość szybko.

- Nawet nie chce wiedzieć ile za nią zapłaciłaś - Rachel zachichotała jedząc ciasto i bawiąc się prezentem stojącym pod jej nogami. - Nawet nie pracujesz, skąd udało Ci się wytrzasnąć tyle pieniędzy? - zapytała.

- Mam swoje własne sposoby - odpowiedziałam żartobliwie dokańczając swój kawałek ciasta.

- Wieczorem pomogę ci w znalezieniu jakiejś dobrej oferty pracy, co ty na to? Najpierw chciałabym pójść do galerii, za niedługo ją zamkną i nic sobie nie kupimy.

Kiwnęłam głową.
W zasadzie nie było późno ale biorąc pod uwagę dzisiejszy dzień tygodnia, wiedziałyśmy, że galerie zamykają o wiele wcześniej.
Wzięłyśmy ze sobą swoje portfele,  założyłyśmy na siebie jakieś bluzy i wyszłyśmy z domu kierując się w stronę przystanku autobusowego który znajdował się kilka ulic dalej.
Po wyjściu od razu spojrzałam na niebo. Było lekko zachmurzone.
Pogoda w tegorocznym lecie pewnie też nie będzie nam sprzyjać.
Czasami zdarza się że temperatura przekroczy 27°C ale to tylko chwilowe i temperatura znowu spada o kilka stopni. Praktycznie prawdziwego lata jeszcze w tym mieście nie było czego bardzo brakuje tutejszym mieszkańcom. 

•The Purple Tears•Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora