Sen, czy jawa?

35 0 0
                                    

 Rankiem luksusowym samochodem, przyjechała pani Madzia. Baza znajduje się w polskim lesie, więc miała krótszą drogę niż Lidia. Do podróży zostały niecałe dwa dni, dlatego wszyscy byli ciekawi, czy ktoś jeszcze przyjedzie, a do tego każdy interesuje się podróżą. Pani Madzia stwierdziła, że zrobi wszystkim śniadanie, by ruszać już pracę związaną z podróżą. Śniadanie musiało być naprawdę duże, żeby wystarczyło dla całej ekipy. Pani Madzia ciągle czegoś szukała. Wszystko komentowała. Nikt nie mógł jej przeszkadzać, bo bardzo tego nie lubiła. Gdy wyjmowała patelnie z szafki, aby zrobić naleśniki, nagle niechcący upuściła je na podłogę. Przez ten hałas sporo osób zebrało się w kuchni i Lidia się obudziła, ponieważ miała niedaleko pokój. Kiedy zauważyła harmider przy w jadalni, od razu tam podbiegła i poznała się z Panią Madzią. Cała reszta osób została wyproszona. Po okołu dwudziestu minutach cała kuchnia lśniła, a śniadanie stało na stole. Podczas gdy wszyscy zachwycali się naleśnikami, przyszła Pani Konstancja, czyli kierowniczka zespołu, który wynalazł maszynę czasu. Wytłumaczyła, że dostało się jeszcze parę osób więcej, ale z Lidią i panią Madzią jadą tylko dwie, by stworzyć małą grupkę. Tymi osobami są: młoda dziewczyna Ruby z Nowego Jorku, która zajmuje się modą oraz pięćdziesięciodwuletni Mariusz Maks Kolanko piszący o sferach związanych z psychologią. Dowiedziały się, że chcą z nich zrobić rodzinkę. Ojcem miał być Mariusz,  pani Madzia mam, a Ruby i Lidia córkami. Oby dwie kobiety powiedziały, że muszą poczekać na zdanie pana Mariusza i Ruby, aby podjąć ostateczną decyzję. Godzinę później panie podczas sprzątania po śniadaniu dowiedziały się, że dwie osoby, na które czekają są już w drodze do bazy i będą jutro wczesnym rankiem. Okazało się, że Ruby i Mariusz w swoich samolotach uczą się o miejscu, w którym wylądują po podróży w czasie oraz o tym, jak się tam zachowywać. Dlatego Lidia i pani Madzia również dzisiaj będą zdobywać tę wiedzę, aby nie być do tyłu. Po obiedzie Panie dostały zadanie wyboru jednej stylizacji zgodną z tym, czego się nauczyły na wykładach. Lidia oczywiście nie miała żadnego problemu i szybko wykonała ćwiczenie. Pani Madzia z początku miała spore problemy, ale przez moment się zastanowiła i wybrała bardzo stosowny ubiór. Kobiety w prezencie od instytutu dostały wybrane ubrania i poszły w nich na zajęcia o zachowaniu płci żeńskiej tylko w jej gronie. Do kolacji przeszły jeszcze wiele innych zadań i nauk, dlatego oby dwie były bardzo zmęczone i odpuściły sobie ostatni posiłek. Z rana wszyscy poznali się przy śniadaniu. Cała czwórka była we własny sposób zwariowana. Ustalono, że nie będą udawać rodziny, lecz znajomych, którzy są dla siebie jak rodzina i dlatego przyjechali razem. Następnie cała czwórka poszła na badania i szczepienia. Następnie mieli napisać test z tego, o czym uczyli się wczorajszego dnia. Na szczęście każdy zdał. Po obiedzie wszyscy zaczęli przygotowywać maszynę, chować tam swoje rzeczy i przebierać się w stylizacje, które sobie wczoraj wybrali. Ruby i Lidia stwierdziły, że chcą puścić sobie muzykę w maszynie, ale niestety nie pozwolono im na takie wygłupy, dziewczyny musiały pożegnać się ze swoimi elektrycznymi przedmiotami. Pani Madzia bardzo wkurzyła się, że nie może zabrać swoich garnków, talerzy i jedzenia. Dlatego Pani Konstancja pozwoliła zabrać jej jeden garnek i dwa talerze, ale tylko takie, które się nie wyróżniają. Pan Mariusz stwierdził, że wszystko co mu potrzebne, to notes, ołówek, pióro i parę ciuchów na zmianę. Gdy  wszyscy zajęli już swoje miejsca i zapięli się, dostali tabletkę na bazie naturalnych składników, aby uspokoić się. Nagle cała maszyna zaczęła podskakiwać, owijały ją różne wiązki świateł i cała maszyna znalazła się w jakiejś dziwnej bardzo kolorowej przestrzeni, która ciągle z prędkością światła była mijana. Pani Madzia wyglądała jakby zemdlała, ale tak naprawdę to zasnęła. Ruby ciągle gadała jakieś głupoty, a Lidia zaczęła śpiewać kołysanki. Za to Mariusz wyglądał jak starszy pan, który smacznie spał w swoim ulubionym fotelu. Po pewnym czasie wszyscy zasnęli. Ni stąd ni zowąd pan Mariusz obudził wszystkich i okazało się, że znajdują się w karocy konnej, a pojazdem kieruje nieznany im człowiek. Niestety nikt im nie powiedział, co zrobić gdy wylądują w takiej sytuacji. Stwierdzili, że lepiej będzie jeśli nie będą się odzywać do tego pana. Gdy zauważyli znany im z opisów dworek uznali, że przyjechali do Soplicowa. Zauważyli przed domem jedną osobę, która im macha. Okazało się, że wiedziała o ich przyjeździe i przedzieliła im pokoje. Wszyscy dostali je na tym samym piętrze. Pani Madzia i pan Mariusz oddzielne, a Ruby i Lidia wspólne. Wszyscy zostali zaproszeni na wieczorną ucztę z tańcami. Ruby i Lidia od razu popędziły do swojego pokoju. Pan Mariusz odszedł po cichu w jakieś miejsce, a pani Madzia zaczęła poszukiwania kuchni i kucharek. Nagle coś bardzo głośno buchnęło. Okazało się, że to był wspólny sen. Tak naprawdę wszyscy obudzili się w tym samym czasie na jakimś starym strychu, który był cały zakurzony. Pan Mariusz zdecydował, że pójdzie na przeszpiegi. Wrócił po około godzinie i powiedział, że tak jak w ich śnie znajdują się w Soplicowie, w tym samym dworku i mają przydzielone pokoje. Muszą wyjść nie zauważeni do swoich pokojów. Najpierw wyszły Ruby i Lidia, następnie pani Madzia, lecz ona poszła w inną i nikt nie wiedział gdzie, a pan Mariusz poszedł się czegoś dowiedzieć....

(źródło grafiki :http://www.czytampopolsku.pl/2015/02/stop-realizacji-stalinowskich-dekretow.html)

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Mar 12, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Soplicowo, czyli tam i z powrotem.Where stories live. Discover now