Dziewczyna z sąsiedztwa

54 3 1
                                    

Miała na imię Karolina. Miała wielu znajomych, z każdym się witała, była taka uśmiechnięta. Kto by się spodziewał, że... Szukała wszędzie pomocy, nawet sama w sobie. Chciała żyć, na pewno chciała... To my nie daliśmy jej wyboru. Młoda dziewczyna desperacko chciała tylko, by jej udzielono pomocy. Niestety była dla nas nie widzialna, nikt nie widział w niej cierpienia. Może raczej nie chciał widzieć. Jej posty w internecie, zdjęcia na instagramie z coraz mroczniejszym opisem... To wszystko są znaki, które wszyscy zauważają za późno.

Nigdy nie jest za późno by odejść, jeśli chcesz odejść lub zostać jeśli chcesz zostać (lepiej nie) #krew #samobójstwo #lanadelrey #wtf #polskadziewczyna

Nigdy się nie dowiedziała kto tak naprawdę ją kocha, bo wszyscy o niej zapomnieli. Wszyscy zapomnieli, by utwierdzać ją w przekonaniu, że ktoś ją kocha, że są osoby, które się o nią troszczą. Na pewno były takie osoby. Na pewno były osoby, które mogły jej pomóc, ale ona sama bała się opowiadać wprost o sobie, bo była nieufna.

Nachodziły ją złe myśli. O wyskakiwaniu z samochodu podczas jazdy na autostradzie z prędkością 150km/h, o skakaniu z piątego piętra, o podcinaniu sobie żył... Wszystkie te myśli zdawały się mówić: zrób to, zobaczymy co się stanie. Potem zastanawiała się kto by się przejął i jak wyglądałoby życie bez niej. Była ciekawa czy będzie mogła to wszystko po śmierci oglądać; cierpienie swoich bliskich, wygląd twarzy jej przyjaciół, znajomych, jej ukochanej...

Była zakochana. Zakochana nieszczęśliwie, bo inaczej by nie chciała umierać. Kochała nauczycielkę, której nie znała i której nie powiedziała o swoich uczuciach. Zdecydowała się ukrywać swoje uczucia, które wyniszczyły ją od środka. Przed śmiercią napisała list, skierowany jedynie do niej. Napisała o tym co czuje, o tym, że wie, że to uczucie jest złe, niepoprawne, nieetyczne... Napisała też, że gdyby tylko mogła to zmieniłaby wszystko, że może wtedy nie musiałaby robić tego co już nieodwracalne. Treść tego listu była taka:

Droga Pani,

Jestem w Pani zakochana. Wiem, że to źle, niepoprawnie i ogólnie nieetycznie. Nie chciałam Pani o tym nigdy mówić, ale podjęłam decyzję o samobójstwie i pomyślałam, że jak mnie nie będzie to powinna Pani wiedzieć. Tak, zabiłam się, skoro Pani już to czyta. Dlaczego? Mam złamane serce. Walczyłam z tym prawie dwa lata, ale nie widzę poprawy, więc nie będę tego ciągnąć. Chciałam sobie pomóc, chcę żyć, ale nie zakochana w kimś, dla kogo jestem jedynie ziarnkiem piasku w życiu, dla kogo nic nie znaczę. Gdybym tylko mogła to cofnęłabym czas i zmieniłabym wszystko, wtedy może nie musiałabym zrobić tego, co zrobiłam. Niestety nie da się. Szukałam pomocy u rodziców, psychologa szkolnego. Wszędzie. Piłam alkohol, paliłam, wszystko po to by nie myśleć o Pani. Szukałam ucieczki i znalazłam ją w robieniu sobie krzywdy. Zaczęłam się ciąć. Wie Pani dlaczego? Bo najmniej z Panią kojarzy mi się ból. Jest Pani jego przeciwieństwem, jest Pani w moim życiu małym światełkiem. A raczej była. Chcę, aby Pani wiedziała, jak i wszyscy inni, że Pani nie zrobiła nic, co miałoby mnie sprowokować do poczucia tego, co poczułam. To się po prostu stało, nie winię Pani ani nikogo, oprócz siebie. Chciałabym, aby Pani mnie zapamiętała jako miłą, uśmiechniętą dziewczynkę, która była w Pani zakochana, ale nie chcę, by Pani się winiła. Chcę, by Pani wykorzystała swoje życie w stu procentach, by robiła Pani to, co kocha. Życzę Pani, by się Pani nie bała robić nowych rzeczy, by Pani dalej uczyła tak, jak uczy teraz. Gdyby nie lekcje z Panią, to wszystko zakończyłabym znacznie wcześniej. Wystarczył jeden Pani uśmiech, bym miała chociaż trochę nadziei.

Kocham Panią,

Karolina

Dziewczyna pisząc ten list nie potrafiła przestać płakać. Czuła się beznadziejnie, czuła, że trzeba to zakończyć i to jak najszybciej. Po napisaniu listu złożyła go, przebrała się w swoją ulubioną sukienkę, wzięła opakowanie na żyletki, poszła do łazienki, biorąc żyletki i list, przeczytała go po raz ostatni, napisała swoim rodzicom SMS-a o treści Kocham Was, ostatni raz spojrzała na zdjęcie ukochanej nauczycielki, położyła list obok wanny. Napuściła ciepłej wody. Wyjęła żyletkę z opakowania. Trzymała ją chwilę nad lewym nadgarstkiem, chwilę się zamyśliła, po czym energicznym, silnym ruchem przejechała ostrą żyletką po nadgarstku. Jak najgłębiej, jak najmocniej  myślała, nie martw się bólem, zaraz się skończy. Wzięła żyletkę w lewą dłoń, z której krew lała się ciurkiem, po czym z płaczem przejechała po prawym nadgarstku. Włożyła ręce w ciepłą wodę, by krew nie zakrzepła. Wody nie zakręciła już nigdy. Ostatnie chwile spędziła siedząc w wannie, czekając na śmierć i myśląc o ukochanej, swoim życiu i wszystkich błędach, które popełniła. Szybko napisała jeszcze rodzicom ostatniego SMS-a o treści To nie przez Was, żyjcie dalej, mną się nie przejmujcie, miałam złamane serce. Po wysłaniu tego SMS-a odłożyła telefon i powoli wykrwawiała się. Rodzice po odczytaniu obu SMS-ów przyjechali jak najszybciej do domu. Niestety było za późno. Na próżno wzywali karetkę, na próżno zaciskali jej nadgarstki w celu zatrzymania krwawienia. Ona już się wykrwawiła. Umarła. Odeszła cicho, niespodziewanie, zostawiając po sobie jedynie wspomnienia, żyletki, list i pytania. Dlaczego? Jak mogliśmy nic nie widzieć? Dlaczego nam nie mówiła?

KONIEC



Dziewczyna z sąsiedztwaWhere stories live. Discover now