Nie przeproszę tego idioty!

35 2 0
                                    

- Wow! - usłyszałam przy uchu.

Obróciłam się. Obok mnie stała mulatka z burzą brązowych loków.

- Ale mu powiedziałaś! - Uśmiechnęła się do mnie. - Jason to dupek. Nie przejmuj się nim.

- Zdążyłam to zauważyć - westchnęłam. - Niestety jestem na niego skazana, bo to przyjaciel mojego brata...

- Brata? - Zmarszczyła brwi.

- A no tak! - Przybiłam sobie z otwartej dłoni w czoło. - Nie przedstawiłam się. Kate Carter.

- Emma Stanley. - Uścisnęła moją dłoń. - Więc jesteś siostrą jednego z największych ciach w szkole. - Zaśmiała się. - Przerąbane!

- No dzięki! - Zaśmiałam się. - Przynajmniej się nie nudzę.

- Poczekaj aż poznasz tę bandę dzikusów, którzy nie umieją nic innego tylko uganiać się za piłką.

- Znasz ich? - Zdziwiłam się.

- Pewnie, że znam. Mike jest całkiem spoko. Można z nim pogadać. Twój braciszek też. Jason jest taki jest. - Wzruszyła ramionami. - Luke... Hmm? Nie są tacy źli jak się ich bliżej pozna. I w ich paczce jest jeszcze Brendon, który jako jedyny ma kogoś na dłużej. Tylko Jason jest takim chujem.
Wytrzeszczyłam oczy.

- Skąd...?

- Skąd ich tak dobrze znam? - Zaśmiała się. - Jestem z nimi na jednym roku i chodzimy na sporą liczbę przedmiotów. Poza tym miałam trochę bliższe relacje z twoim braciszkiem. - Zachichotała, widząc moją minę. - Ale nie żałuję. Mam tylko nadzieję, że nie bierzesz mnie teraz za jakąś pierwszą lepszą... - Zagryzła wargę.

- Nie, nie! No coś ty! Po prostu... Po prostu jestem zaskoczona. I siedzisz z nimi na stołówce?

- Co?! - Wybuchła śmiechem. - Kochanie, tylko dziewczyna kogoś z drużyny może usiąść przy ich stoliku. Na przykład laska Brendona. Musisz się jeszcze tyle nauczyć...

***

Udało mi się znaleźć szafkę, z małą pomocą Emmy. Była bardzo przyjazną osobą. Wymieniłyśmy się numerami i oczywiście zaprosiłyśmy na Facebooku.

Na matematyce zagadała do mnie pewna rudowłosa dziewczyna, która siedziała przede mną i widziała sytuację na korytarzu. Miała na imię Tara i chodziła ze mną na jeszcze kilka innych przedmiotów. Nie była wredna, jak można by stereotypowo wywnioskować po kolorze jej włosów, lecz bardzo żywiołowa.

- Nadal nie mogę w to uwierzyć - paplała, kiedy zmierzałyśmy na stołówkę. - Jesteś siostrą Bena! - zapiszczała, a ja zaśmiałam się.

- No jestem. Ale nie wiem, czym się tak podniecasz. On wcale nie jest taki cudowny.

- Jesteś jego siostrą, więc inaczej patrzysz.

Wywróciłam oczami.

- Usiądziesz ze mną? - upewniła się.

- Tak. Nie mam przecież nikogo innego.

- Widziałam jak rozmawiałaś z Emmą Stanley...

- Tak, ale ona pewnie jest zajęta strasznym rocznikiem. Cieszę się, że mam kogoś w moim wieku. - Uśmiechnęłam się do niej.

- To super! I to ja wygrałam los na loterii. Siostra Cartera!

Pokręciłam z niedowierzaniem głową.

- Wiesz, jak chcesz, mogę cię przedstawić. - Mrugnęłam do niej, a ona pobladła.

- Nie, nie, nie. Nie musisz. - Zaczęła energicznie kręcić głową i machać rękoma.

Why?Место, где живут истории. Откройте их для себя